Liga polska
10. kolejka
Włocławek
3.11.2001
17:00
Anwil Włocławek
Legia Warszawa
Anwil Włocławek
95-82
Legia Warszawa
O' Bannon 20
Prawica 18 (1)
Savanovic 13 (1)
Kul 10
Santangelo 2
Silobad 11
Griszczuk 11 (2)
Skele 10
Andruszka 0
Nordgaard 0
Kazlauskas 16 (1)
Pacesas 15 (1)
Jarrett 9 (1)
Majchrzak 8 (2)
Stulga 6
Królik 15 (3)
Sinielnikow 5
Cielebak 4
Zurawski 4.
Sędzia główny
Relacja

Pojedynek bokserski

Bokserski pojedynek Aleksandra Kula i Gintrasa Stulgi okazał się najbardziej ekscytującym fragmentem meczu koszykarzy Legii z Anwilem we Włocławku. Włocławianie 95-82 wygrali dzięki znakomitej postawie w ataku.
53 s przed końcem spotkania pod jednym z koszy potężny Białorusin z Anwilu po raz kolejny starł się fizycznie z Litwinem z Legii. Stulga z impetem i wściekłością ruszył w stronę Kula. Krótką walkę na pięści gigantów obu zespołów zakończyli szybko sędziowie i trenerzy. "Nie wiem dlaczego Kulowi pozwala się na bardzo wiele rzeczy. Na pozycji centra gracze się biją i tak będą robić. Ale tak naprawdę, to on powinien już w pierwszej kwarcie zejść z parkietu za przewinienia!" - komentował to zdarzenie trener Legii Jacek Gembal. W sportowej rywalizacji obu środkowych włocławianin (5 zbiórek, 2 bloki, 4/7 z gry) bezlitośnie ogrywał gracza ze stolicy, który trafił tylko 2 z 8 rzutów i zanotował zaledwie jedną zbiórkę.

Od początku o wyniku decydowali gracze obwodowi obu zespołów. W pierwszej kwarcie Legia rywalizowała z Romanem Prawicą, którego zupełnie nie mógł powstrzymać Wojciech Majchrzak. Kapitan Anwilu przez dziesięć minut zdobył 14 pkt., seryjnie trafiając z każdej pozycji. Siłę ofensywną Anwilu powiększyło wejście na parkiet w szóstej minucie 17-letniego Armandsa Skele. Swą pierwszą akcję łotewski rozgrywający zakończył efektownym wsadem ponad rękami obrońców, a później jak rutyniarz prowokował i wykorzystywał błędy Legii. Wspólna gra Skele i Prawicy zadecydowała, że Anwil szybko zapewnił sobie wysoką przewagę, której już nie stracił. W 4. min było jeszcze 6-6, ale już w cztery minuty później aż 22:10. Po raz kolejny poza zasięgiem rywali był fruwający pod koszami Ed O'Bannon - 14 zbiórek i 9/12 rzutów z gry.
Gra wyrównała się dopiero po zmianie taktyki legionistów. W zespole Gembala długo grali równocześnie aż trzej rozgrywający: Kenroy Jarrett, Tomas Pacesas i Wojciech Królik. Pacesas z powodzeniem grał jako skrzydłowy. Co prawda trafił tylko 5 z 14 rzutów z gry, ale zebrał 8 piłek i miał 4 asysty. Królik, 41-letni weteran polskich parkietów, przez kolejne 32 minuty najbardziej aktywnie próbował zmniejszać straty.

"Mieliśmy grać szybkimi akcjami, aby niwelować przewagę fizyczną Anwilu. Wojtek jednak nie mógł grać więcej. Ma określone możliwości fizyczne, dużą wydolność, ale jest słaby fizycznie. Nie wrzucę go przecież na siłownię i nie zrobię z niego kulturysty" - komentował trener Legii.
Anwil pokazał swe wielkie możliwości ofensywne. Cały zespół zanotował aż siedemnaście widowiskowych asyst, a w rzutach z gry mylił się bardzo rzadko (30/46 za 2 punkty). Skutecznością nie mogli się poszczycić warszawiacy, którzy pudłowali nawet z linii rzutów wolnych (18 z 32). "Ułatwiliśmy tym znacznie robotę gospodarzom" - przyznał Gembal.


Autor: Gazeta Wyborcza

© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.