Liga polska
24. kolejka
400
Warszawa (ul. Wiertnicza 26)
14.03.2015
17:00
Legia Warszawa
GTK Gliwice
Legia Warszawa
80-86
GTK Gliwice
10. Mateusz Bierwagen 27 (2)
14. Bartłomiej Ornoch 11 (3)
17. Marcel Wilczek 10 (2)
11. Łukasz Wilczek 9 (1)
21. Andrzej Paszkiewicz 6 (2)
5. Michał Aleksandrowicz 4
18. Michał Świderski 4
13. Arkadiusz Kobus (k) 3
16. Damian Cechniak 2
8. Grzegorz Malewski 2
43. Michał Kwiatkowski 2
trener: Piotr Bakun, as. Robert Chabelski
10. Tomasz Wróbel (k) 20 (2)
6. Artur Donigiewicz 19 (1)
12. Łukasz Paul 14
5. Hubert Pabian 12 (1)
7. Norbert Kulon 11 (3)
8. Wojciech Fraś 10
4. Dawid Weiss -
11. Grzegorz Paszek -
13. Grzegorz Podulka -
15. Kosma Kołcz -
trener: Łukasz Kopera
Sędzia główny Damian Myszka, Arkadiusz Wojna, Bartłomiej Kucharski ; Komisarz: Krzysztof Kołoszewski
Relacja

Niespodziewana porażka

W rozegranym dziś w Wilanowie meczu I ligi koszykówki Legia Warszawa przegrała z GTK Gliwice 80-86. Wyniki kwart: 21-11, 13-26, 18-23, 28-26. Stołeczny zespół zagrał bez chorego Czarka Trybańskiego. Niestety nasi gracze po niezłym początku spotkania, dali dojść rywalom do głosu i później musieli odrabiać straty dochodzące do 10 oczek. Gdy pogoń Legii wydawała się skuteczna i nasz zespół wyszedł w końcu na prowadzenie 67-66... pozwoliliśmy rywalom na zdobycie 10 punktów z rzędu. Walka trwała co prawda do końca, ale gliwiczanie skutecznie egzekwowali rzuty wolne, z czym przez cały mecz problemy mieli legioniści. Tego dnia GTK zdominowało tablice (wygrane zbiórki 42-28) oraz mieli lepszą skuteczność. Porażka z niżej notowanym rywalem, grającym całe spotkanie w szóstkę, była sporą niespodzianką, szczególnie po świetnym występie naszego zespołu w Łańcucie. GTK tymczasem zapewniło sobie spokojne utrzymanie bez gry w play-out, a ich awans do play-off może zależeć od... Legii. W ostatniej kolejce legioniści podejmować będą w Wilanowie UTH Rosę, rywala gliwiczan do miejsca ósmego.

Kolejny mecz Legii za tydzień w Bydgoszczy z broniącą się przed spadkiem Astorią. Będzie to wyjątkowe spotkanie dla Mateusza Bierwagena, który przez wiele lat reprezentował barwy bydgoskiego klubu.

WPADKA LEGII
Zwycięstwo w poprzedniej kolejce w Łańcucie pozwalało odważnie sądzić, iż Legia nie znajdzie pogromcy już do końca fazy zasadniczej, wszak terminarz wskazywał rywali z dolnej połowy pierwszoligowej tabeli. Tegoroczne rozgrywki jednak już niejednokrotnie pokazywały, że nawet największy faworyt może mieć problemy z niżej notowanym rywalem.

Początkowo oba zespoły nie mogły pochwalić się dobrą skutecznością. Na parkiecie dominowała walka o dobrą pozycję rzutową, której często nie udawało się wypracować. Efektem takiej sytuacji był niski wynik meczu: po pięciu minutach gry tablica wskazywała rezultat 6:2 dla Legii. Przerwa na żądanie dla zespołu GTK była pewnego rodzaju przełomem. Co prawda nie pomogła ona zespołowi z Gliwic, ale sprawiła iż gospodarze zaczęli osiągać coraz większą przewagę. Taki stan nie trwał jednak długo, gra była szarpana. Po serii dobrych akcji gospodarzy następowała seria gości. Sporo energii wniósł Michał Świderski, który wszedł na parkiet w końcówce kwarty i szybko zdobył cztery punkty. Pierwsza część meczu padła łupem naszego zespołu i to z przewagą aż dziesięciu oczek. Ostatnie punkty rzutem z połowy boiska zdobył Łukasz Wilczek ustalając wynik na 21:11.

Druga kwarta zaczęła się koncertem gry gości, szczególnie Tomasza Wróbla i Łukasza Paula. Seria 0-10 sprawiła, że mecz rozpoczynał się niejako od nowa. Legioniści stracili całą swoją przewagę w dużej mierze z powodu słabej postawy zespołu w strefie podkoszowej. Widoczny był brak Cezarego Trybańskiego, ale jego nieobecność na pewno nie mogła być usprawiedliwieniem takiej gry. Nie funkcjonował również nasz dotychczasowy atut w postaci celnych rzutów za trzy punkty. Prób było wiele jednak skuteczność pozostawała na niskim poziomie. Trener Bakun zareagował wpuszczając na parkiet Bartka Ornocha, który potrafi dać się we znaki rywalom zza linii 6.75. Legia odzyskała prowadzenie. Arek Kobus zapakował piłkę z góry po tym jak sam przechwycił piłkę po błędzie Wróbla a chwilę później zgodnie z oczekiwaniami za trzy trafił Ornoch. GTK nie zamierzało tracić dystansu do Legii. Swoją serię punktową miał Hubert Pabian, który w ciągu 30 sekund zdobył sześć punktów. Punkty Donigiewicza były ostatnimi przed przerwą na którą w lepszych humorach udawali się goście. Legia przegrywała 34:37 i aby wygrać musiała poprawić swoją grę szczególnie pod tablicami gdzie już w pierwszej połowie wyraźnie ustępowała rywalowi (15:26 na korzyść GTK).

Przerwa znacząco nie odmieniła legionistów. Na boisku zameldował się Andrzej Paszkiewicz i przy pierwszej możliwej okazji przymierzył z dystansu jednak tym razem nie udało się zdobyć punktów. Z biegiem czasu gospodarze zaczęli grać bardziej agresywnie zmuszając rywala do błędów, ale wciąż mankamentem pozostawała skuteczność. Najlepiej punktującym w naszym zespole był Mateusz Bierwagen, który jak zwykle wykazywał dużą determinację by dać drużynie jeszcze więcej. Ograniczona rotacja w szeregach rywali nie była przeszkodą by nadal utrzymywać prowadzenie. Trio Paul-Pabian-Wróbel funkcjonowało na tyle dobrze, że GTK wciąż było krok przed Legią. Swoją klepkę na parkiecie znalazł Paszkiewicz i trafił dwukrotnie za trzy punkty. Gdy rywale dwa razy z rzędu popełnili błąd 24 sekund wydawało się, że jest to moment słabości gliwiczan. Trener Bakun zdecydował się dać odpocząć Łukaszowi Wilczkowi, na parkiecie pojawił się Michał Kwiatkowski i szybko zdobył swoje premierowe punkty po wejściu pod kosz. Wtedy Legia przegrywała 49:52 i paradoksalnie zamiast lepiej było już tylko gorzej. Przez ponad cztery minuty gospodarze nie potrafili zdobyć punktów. Przyjezdni nie próżnowali powiększając przewagę, która sięgnęła już 11 punktów. Fatalną serię przerwał dopiero w ostatnich sekundach tej części meczu Bierwagen zdobywając trzy punkty. Wszystko miało się rozstrzygnąć w czwartej kwarcie przed którą wynik brzmiał 52:60.

Dobra gra Mateusza trwała nadal, ale nie pozwalało to na znaczne zmniejszenie straty. Trzy punkty ponownie zdobył Ornoch i trener Bakun zarządził obronę strefową co przyniosło skutek. GTK nie potrafiło oddać rzutu przez 24 sekundy a próbę szybkiego ataku legionistów przerwali faulem. Niecelny rzut Łukasza Wilczka zdołał dobić Damian Cechniak a w następnej akcji gospodarzy eksplozję radości kibiców spowodował Ornoch ponownie trafiając z dystansu. Pięć minut do końca spotkania i remis 66:66 zwiastował niebywale emocje. Goście otrząsnęli się i powrócili do swojej dobrej gry co znów wpędziło Legię w kłopoty. Po celnej trójce Kulona GTK prowadziło 76:67. Uciekający czas nie sparaliżował gospodarzy, z pełną determinacją walczyli o korzystny wynik, ale gliwiczanom ręce nie drżały w kluczowych momentach. Celny rzut za trzy autorstwa Marcela Wilczka dał kolejną nadzieję na dogonienie rywala, ale 24 sekundy jakie zostały do końca rywalizacji okazały się zbyt krótkim czasem. Legioniści szybko faulowali przeciwników a Ci nie mylili się na linii rzutów wolnych i mogli się cieszyć z bardzo cennej wygranej, która dała im utrzymanie w I lidze bez konieczności udziału w fazie play-out.


Autor: Radosław Kaczmarski, Bodziach

Pomeczowe wypowiedzi
Dodatki
Zapowiedź

Pójść za ciosem

Koszykarze Legii po wygranej na bardzo trudnym terenie w Łańcucie, w najbliższą sobotę podejmować będą przed własną publicznością GTK Gliwice. Drużyna z Górnego Śląska przystąpi do meczu podwójnie zmotywowana - tylko wygrana przedłuży ich szanse na awans do play-off.
GTK o bezpieczne utrzymanie
Zresztą gliwiczanom, nawet jeśli nie zakwalifikują się do play-off (muszą liczyć na porażki Rosy), na pewno zależeć będzie na wygranej, bowiem miejsce dziewiąte, które obecnie zajmują, zapewni im utrzymanie bez konieczności gry w fazie play-out. Legia tymczasem nie może pozwolić sobie na stratę punktów, żeby zająć miejsce czwarte po sezonie zasadniczym. To zapewniłoby naszej drużynie przewagę parkietu w pierwszej rundzie play-off.



Pierwszy mecz bardzo wyrównany
GTK Gliwice zdecydowanie lepiej radzi sobie na własnym parkiecie, gdzie przysporzyli problemów także Legii. Pierwszy mecz co prawda zakończył się naszym zwycięstwem, ale nastąpiło ono po bardzo zaciętej końcówce, w której m.in. Andrzej Paszkiewicz nie trafił trzech rzutów osobistych. Spotkanie w Łańcucie pod względem skuteczności rzutów wolnych było jednak obiecujące (21/24) i mamy nadzieję, że także w kolejnych meczach nasz zespół nie będzie głupio tracił punktów w ten sposób.



Tylko dwie wygrane GTK na wyjazdach
Gliwiczanie na wyjazdach wygrali tylko dwukrotnie - w Bydgoszczy (+11) oraz w Krośnie (+3). Właśnie ta druga wygrana oraz całkiem przyzwoity mecz GTK w Łańcucie (-10) i Sosnowcu (-5), sprawia, że Legia nie może zlekceważyć najbliższego przeciwnika. W ostatniej kolejce GTK pokonało przed własną publicznością Pogoń Prudnik różnicą pięciu punktów, a tydzień wcześniej wysoko przegrali w Ostrowie Wielkopolskim.

Najlepsi gracze z Gliwic
Najskuteczniejszym zawodnikiem zespołu jest Artur Donigiewicz, zdobywca 265 punktów. Czołową postacią zespołu jest Norbert Kulon - zawodnik świetnie znany legionistom, który dołączył do GTK w trakcie rozgrywek, prowadzący grę gliwiczan. W 15 meczach zanotował 76 asyst i zdobył 137 punktów. Na tablicach najbardziej trzeba uważać na środkowego, Łukasza Paula, który notuje średnio niespełna 7 zbiórek na mecz. Groźny jest także Tomasz Wróbel i Wojciech Fraś - obaj rzucają ponad 10 punktów w każdym spotkaniu. Z zawodników spędzających więcej czasu na boisku, najskuteczniejszy za 3 punkty jest wspomniany Wróbel (37/100) i mierzący 200 centymetrów, sprowadzony z Kutna, Hubert Pabian (13/27).


Norbert Kulon, rozgrywający GTK - fot. Bodziach

Pabian jest jedynym zawodnikiem GTK, który nie myli się z linii rzutów wolnych, tyle że do tej pory wykonywał je zaledwie 11 razy w 8 meczach. Osobiste nieźle egzekwują także Wróbel (37/46), Donigiewicz (34/45) i Kulon (46/60). Jeśli już faulować w akcji rzutowej, najlepiej faulować Paula, który trafia tylko 45% osobistych (35/77).

Psychologiczna wygrana w Łańcucie
Legia do meczu z GTK przystąpi pokrzepiona ważnym zwycięstwem w Łańcucie. O ile po porażce w Stargardzie Szczecińskim, nad naszym zespołem zebrały się ciemne chmury i szanse na utrzymanie czwartej pozycji zmalały, w Łańcucie nasz zespół zareagował odpowiednio - zagrał walecznie, skoncentrowany i jako pierwszy pozbawił Sokoła punktów na własnym parkiecie. Takie zwycięstwo powinno odpowiednio zadziałać i poprowadzić nasz zespół do serii wygranych. Ich zmora, czyli wyjazdowe spotkania z drużynami czołówki, to już czas przeszły. A przed własną publicznością Legia nie przegrała od grudnia. Od porażki z Sokołem Łańcut w Wilanowie, nasi gracze zwyciężyli 6 kolejnych meczów w Warszawie, w tym 3 na Torwarze. Z ostatnich pojedynków legioniści męczyli się tylko z liderem z Krosna, ale i tak wyszarpali dwa punkty, zaś z kolejnymi rywalami - Zniczem Basket, SKK, Politechniką Poznań i Pogonią Prudnik wygrywali wyraźnie, przynajmniej różnicą 29 punktów.


Kobus kontra Emil Podkowiński - fot. Bodziach

Szansa dla rezerwowych?
Oby tak samo było w najbliższą sobotę. GTK nie jest co prawda łatwym rywalem, ale też takim, z którym zwyczajnie musimy wygrać. Szeroka ławka Legii jest na pewno sprzymierzeńcem naszego rywala. Niewykluczone, że właśnie w tym meczu na większą liczbę minut będą mogli liczyć Damian Cechniak i Bartek Ornoch, którzy w Łańcucie "nie powąchali" parkietu. Wszystko zależeć będzie od pierwszych minut spotkania. Jeśli nasz zespół osiągnie bezpieczną przewagę, trenerzy Bakun i Chabelski nie powinni mieć oporów przed wpuszczeniem na boisko młodszych graczy, których forma może mieć niemałe znaczenie w fazie play-off.

Małe problemy zdrowotne Legii
Po meczu z Sokołem, legioniści narzekają na problemy zdrowotne. Trzech graczy trenuje mniej regularnie, ze względu na choroby i urazy, ale właśnie wspomniana szeroka ławka naszego zespołu, może mieć kluczowe znaczenie w rywalizacji z GTK. Ponadto po dobrym meczu w Łańcucie, liczymy na kolejne dobre spotkanie naszych skrzydłowych - Bierwagena i Kobusa, od których postawy w dużej mierze zależeć może końcowy wynik najbliższego meczu.

Bilety na mecz
Bilety w cenie 10 złotych można kupować w czwartek i piątek w kasach przy Łazienkowskiej oraz w dniu meczu od 15:30 przy wejściu do hali. Serdecznie zapraszamy i zachęcamy do głośnego dopingu dla naszej drużyny.

Mecze GTK w obecnym sezonie:
GTK Gliwice 83-68 Astoria Bydgoszcz
UTH Rosa Radom 84-69 GTK Gliwice
GTK Gliwice 55-77 Miasto Szkła Krosno
GTK Gliwice 65-56 Znicz Basket Pruszków
GTK Gliwice 60-96 Zagłębie Sosnowiec
SKK Siedlce 78-74 GTK Gliwice
GTK Gliwice 78-58 GKS Tychy
AZS Politechnika Poznań 68-66 GTK Gliwice
GTK Gliwice 87-82 Stal Ostrów Wlkp.
Pogoń Prudnik 89-80 GTK Gliwice
GTK Gliwice 58-59 Legia Warszawa
Sokół Łańcut 82-72 GTK Gliwice
GTK Gliwice 70-68 Spójnia Stargard Szczeciński
Astoria Bydgoszcz 62-73 GTK Gliwice
GTK Gliwice 71-72 UTH Rosa Radom
Miasto Szkła Krosno 74-77 GTK Gliwice
Znicz Basket Pruszków 80-58 GTK Gliwice
Zagłębie Sosnowiec 75-70 GTK Gliwice
GTK Gliwice 72-51 SKK Siedlce
GKS Tychy 75-73 GTK Gliwice
GTK Gliwice 65-60 AZS Politechnika Poznań
Stal Ostrów Wlkp. 88-61 GTK Gliwice
GTK Gliwice 67-62 Pogoń Prudnik

Liczba wygranych/porażek Legii: 14-9
Wygrane/porażki Legii u siebie: 8-3
Punkty zdobyte/stracone: 1790-1552
Miejsce w tabeli: 5 (1. mecz mniej od Znicza Basket)

Liczba wygranych/porażek GTK: 10-13
Wygrane/porażki GTK na wyjazdach: 2-9
Punkty zdobyte/stracone: 1604-1664
Miejsce w tabeli: 9.

Najlepsi strzelcy Legii: Arkadiusz Kobus 319, Mateusz Bierwagen 253, Michał Aleksandrowicz 243, Cezary Trybański 188

Najlepsi strzelcy GTK: Artur Donigiewicz 265, Tomasz Wróbel 230, Wojciech Fraś 227, Paweł Szymański 222, Łukasz Paul 205

Przewidywana wyjściowa piątka Legii: Łukasz Wilczek, Michał Aleksandrowicz, Mateusz Bierwagen, Marcel Wilczek, Cezary Trybański.

Przewidywana wyjściowa piątka GTK: Norbert Kulon, Artur Donigiewicz, Hubert Pabian, Wojciech Fraś, Łukasz Paul

Wynik pierwszego meczu: GTK Gliwice 58-59 Legia Warszawa


Autor: Bodziach

© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.