Wygrana Legii z mistrzem ZSRR i późniejszym Mistrzem Europy była nie lada sensacją
REKLAMA

Historia: Pierwszy występ koszykarzy Legii w europejskich pucharach (1958)

Bodziach - Wiadomość archiwalna

Koszykarze Legii jako pierwszy polski zespół reprezentowali nasz kraj w rozgrywkach w europejskich pucharach. Drugie z rzędu mistrzostwo Polski w 1957 roku zapewniło naszej drużynie występ w Pucharze Europy rok później. Legioniści już w drugiej rundzie trafili na najlepszą w tamtym czasie ekipę w Europie z Rygi. Wygrana w Warszawie nie pozwoliła na awans do półfinału, ale była olbrzymią niespodzianką dla koszykarskiej Europy.
W grudniu 1957 roku kongres FIBA w Monachium zatwierdził zainicjowany przez paryski L'Equipe pierwszy klubowy Puchar Europy. Polskę reprezentował mistrz kraju z 1957 roku, Legia.

Legia narzekała na piłkę Spalding
Pierwszym rywalem Legii był mało znany fiński Pantterit Helsinki. Niespodziewanie Finowie postawili twarde warunki i byli bliscy wyeliminowania Legii. Nasz zespół pierwszy mecz na wyjeździe przegrał różnicą dwóch punktów. Przy okazji tego spotkania nie brakowało narzekań ze strony legionistów na piłkę Spalding. Ponadto Przegląd Sportowy wskazywał, że jeden sędziów - Strunka ze Szwecji nie sędziował najlepiej. "Wykazał się niedostateczną znajomością przepisów" - podsumowano pracę Szweda na łamach PS. Nagrodę za świetny występ otrzymał natomiast Władysław Pawlak.

"Polacy zagrali dość przeciętnie, tym nie mniej stoczyli wyrównany pojedynek, którego rezultat końcowy zadecydował się w samej końcówce. Polacy prowadzili wprawdzie na około 7 minut przed końcem meczu 4 punktami, nie byli jednak w stanie utrzymać tej przewagi.
Finowie zaimponowali przede wszystkim świetną dyspozycją strzałową. Na ich rzuty z półdystansu z wyskoku, Legia nie umiała znależć skutecznej recepty. Hala sportowa w Helsinkach zapełniła się 4000 publiczności, która żywo reagowała na grę, gdyż spotkanie miało b. emocjonujący przebieg.
W zespole Legii doskonale grał Pawlak (najlepszy zawodnik na boisku), który otrzymał po meczu nagrodę (oryginalny kubek) od Fińskiego Towarzystwa Miłośników Sportu. Towarzystwo to, istniejące od 10 lat przyznaje takie nagrody dla wyróżniających się zawodników w różnych dyscyplinach sportu. Nagroda wręczona Pawlakowi była 716 z kolei kubkiem, przyznany przez to Towarzystwo.

Po meczu koszykarze Legii skarżyli się na bardzo małą i lekką piłkę "Spalding", którą rozegrany był mecz, a do której nie byli absolutnie przyzwyczajeni. W czwartek Polacy grać będą jeszcze towarzyskie spotkanie w Tampere z reprezentacją tego miasta, w niedzielę po południu będą już z powrotem w Warszawie" - relacjonował spotkanie Przegląd Sportowy.

Wicemistrz Finlandii rozgromiony... węgierską piłką
Czwartkowe spotkanie sparingowe, miało tymczasem zupełnie odmienny przebieg. Legia gładko rozprawiła się z wicemistrzem Finlandii, wygrywając 88-44. Także z tego meczu relację zamieścił Przegląd Sportowy:

"Koszykarze warszawskiej Legii, którzy tak niefortunnie przegrali w środę w Helsinkach z zespołem Pantterit w eliminacyjnym spotkaniu rozgrywek o Puchar Europy, odnieśli w czwartek w Tampere wysokie zwycięstwo nad wicemistrzem Finlandii drużyną Tamperenpyrinto 88:44 (48:20).
Tym razem warszawscy koszykarze rozegrali b. dobre spotkanie, przewyższając zdecydowanie pod każdym względem swoich przeciwników. Spotkanie na prośbę Polaków rozegrane zostało piłką produkcji węgierskiej, tak że w przeciwieństwie do meczu środowego koszykarze Legii wykazali już normalną dyspozycję strzałową.
Drużyna Tamperenpyrinto jest zespołem zupełnie równorzędnym mistrzowi Finlandii Pantterit. W ostatnich czterech spotkaniach między tymi zespołami koszykarze z Tampere wygrali 2 mecze i przegrali dwa (ostatni wynik 100:90 dla Pantterit). Zespół Tamperenpyrinto bawił w ubiegłym roku w Polsce przegrywająz z Wisłą i Lechem kilkunastoma punktami różnicy.
Najlepszymi zawodnikami na boisku był Pstrokoński, który od Fińskiego Towarzystwa Miłośników Sportu otrzymał nagrodę w postaci takiego samego oryginalnego kubka, jaki wręczono w środę w Helsinkach Pawlakowi.

Koszykarze Legii byli w Tampere bardzo serdecznie witani przez gospodarzy oraz przez Towarzystwo Przyjaźni Fińsko-Polskiej. Czwartkowa prasa fińska, opisująca bardzo obszernie środowy meczu pucharowy Legia - Panterrit (nawet na pierwszych stronach dzienników, z dużymi zdjęciami), wyraża się bardzo pochlebnie o grze polskiej drużyny, twierdząc, że Polacy przegrali niezasłużenie. Jeden z tytułów jest bardzo znamienny: 'Pantterit razem z sędziami i publicznością przeciwko Legii'.
Koszykarze Legii opuszczają Finlandię w piątek rano i przez Leningrad - Moskwę przyjadą do Warszawy w niedzielę po południu" - pisał Przegląd Sportowy.

20.03.1958: Tamperenpyrinto Tampere 44-88 (20-48) Legia (sparing)
Legia: Kamiński 20, Pawlak 18, Pstrokoński 13, Appenheimer 12, Majer 9, M. Popławski 5, Buczak 5, Bednarowicz 2, Golimowski 2, Żochowski
Sędziowali dwaj Finowie

Awans do ćwierćfinału wywalczony w końcówce
Straty z pierwszego meczu na szczęście udało się odrobić, choć nastąpiło to dopiero w ostatnich dwóch minutach meczu rewanżowego w Warszawie (przy ul. 29 Listopada). Obszerną relację z rewanżowego meczu zamieścił Przegląd Sportowy:

"Rewanżowe spotkanie eliminacyjne (1/8 finału) Pucharu Europy w koszykówce drużyn męskich, rozegrane w niedzielę w Warszawie pomiędzy mistrzem Finlandii Pantterit Helsinki a wicemistrzem polski Legią Warszawa, zakończyło się szczęśliwym i z trudem wywalczonym zwycięstwem drużyny polskiej 71:67 (36:38). Wobec tego, że Legia pierwszy mecz z Finami przegrała w Helsinkach 62:64, a więc 2 punktami, a niedzielne spotkanie wygrała 4 pkt - zakwalifikowała się do ćwierćfinału Pucharu, w którym stoczy dwa pojedynki z mistrzem ZSRR Sportclub Ryga.

Legia może mówić o wielkim szczęściu, które się do niej uśmiechnęło, dając jej w podarunku wystarczające punktowo zwycięstwo na zakwalifikowanie się do następnej rundy Pucharu. Wicemistrz Polski zagrał bowiem słabiutko, jedynie okresami wykazując poprawną grę. Zarówno w ataku pozycyjnym jak i szybkim brak było Legii wykończenia, strzały z półdystansu, zresztą nieliczne, zawodziły, taktyka dość jednostronna szybko została przez Finów rozszyfrowana. Najgorzej wypadł okres między 5 a 12 minutą gry po przerwie, gdy Legia, mając w zapasie aż 12 punktów przewagi, bardzo szybko straciła swój dorobek.

Finowie okazali się zespołem dobrze wyszkolonym technicznie, o świetnym rzucie z półdystansu i opracowanych dwóch zagraniach, na które kilkakrotnie dali się nabrać legioniści. Nie jest to jednak drużyna o jakichś specjalnych walorach, nie reprezentuje nawet w konkurencji klubowej w Europie wysokiej klasy gry.
Mecz miał przebieg b. interesujący. Początkowo prowadził Pantterit nawet 18:9, i dopiero wejście do gry Kamińskiego (za Majera) i Appenheimera (za Pawlaka), przyniosło poprawę w grze Legii, która wyrównała w 12 minucie na 20:20. Od tego momentu wynik stale się wahał jednym lub dwoma punktami, raz dla Legii, raz dla Pantteritu.

Po przerwie, z wyjątkiem pierwszych 5 minut, które dały Legii 12 pkt przewagi (58:46), Finowie byli w stałej przewadze, choć po wyrównaniu na 61:61 nie zdołali uzyskać więcej niż 1 punkt różnicy na swoją korzyść. Na 2 minuty przed końcem meczu stan był remisowy 64:64 i dopiero ostatni desperacki zryw Legii (dwa rzuty Pawlaka spod kosza i jeden Majera z półdystansu) zapewniły Polakom wystarczające punktowo zwycięstwo.

W drużynie gospodarzy zadowolić mogli jedynie Appenheimer, Kamiński i częściowo Bednarowicz (na tej trójce spoczywał w zasadzie cały ciężar gry), natomiast dwa asy Legii Pawlak i Pstrokoński są nadal zupełnie bez formy. W zespole Pantterit wyróżnili się Kuusela, Suviranta i Nuutinen."

Sportklub Ryga na drodze do półfinału
W drugiej rundzie, 1/4 finału legioniści trafili na najtrudniejszego przeciwnika, mistrza ZSRR, Sportklub Ryga, w barwach którego występowali najlepsi wówczas koszykarze Starego Kontynentu - Janis Kruminsz (zwany wówczas olbrzymem) i Waldmanis. Warto przypomnieć, że obie drużyny, tyle że towarzysko spotkały się już rok wcześniej. 24 kwietnia 1957 roku zespół z Rygi gościł w Warszawie. Legia była bliska sprawienia niespodzianki w pierwszym pojedynku, przegrywając 63-76. W drugim meczu Łotysze wygrali już wyraźnie 67-46.

Sparingi i wysoka porażka w ZSRR
Legia w ramach przygotowań do pojedynków ze Sportklubem Ryga rozegrała dwa wyjazdowe mecze sparingowe. We wtorek w Kownie minimalnie przegrali z Żalgirisem Kowno 75:76 (37:38), a w czwartek pokonali w Wilnie miejscowy Svetimas 73:64 (38:34). Dwa dni później, w sobotę w Rydze Legia nie dała rady faworyzowanej ekipie z ZSRR. "Ćwierćfinałowe spotkanie Pucharu Europy w koszykówce, rozegrane w sobotę między mistrzem ZSRR Sportklub Ryga i wicemistrzem Polski Legią Warszawa, zakończyło się wysokim zwycięstwem koszykarzy radzieckich 93:59 (40:26). Sportklub Ryga wystąpił w swoim najsilniejszym składzie z Kruminszem, Waldmanisem i braćmi Muiżnieks na czele" - pisał po meczu Przegląd Sportowy.

Sensacyjna wygrana Legii na Torwarze!
W Pucharze Europy w pierwszym meczu zespół z Rygi zapewnił sobie sporą przewagę przed rewanżem. Mimo to drugi mecz w Warszawie cieszył się olbrzymim zainteresowaniem i dlatego rozegrano go w hali Torwaru, nie zaś w salce przy 29 Listopada. Mecz na żywo transmitowała nawet polska telewizja, a końcowy wynik - wygrana Legii została uznana za olbrzymią sensację, nawet mimo sporej zaliczki ekipy z ZSRR.

Rok później z tym samym przeciwnikiem zmierzył się Lech Poznań (mistrz Polski z 1958 roku, Legia została wicemistrzem). Lechici na mistrza ZSRR trafili dopiero w półfinale, ale przegrali oba mecze: 69-90 w Poznaniu i 76-84 w Rydze. "Sportklub Ryba to okazja zobaczenia zawsze dobrej gry. Dlatego też wybór miejsca spotkania padł na Torwar, a i telewizja była w akcji. A warto było! Spotkane żywe, pełne emocji, pięknych akcji. Znalazł się sposób na częściowe chociaż wykluczenie Kruminsza z gry. Już do przerwy prowadziliśmy, a potem walka o każdą piłkę, kosz za kosz i oto gwizdek sędziów, a na tablicy rezultat 63:61 na naszą korzyść. Zasłużone, cenne zwycięstwo. Spotkanie ze Sportklubem Ryga było ukoronowaniem bogatego sezonu międzynarodowego" - pisano w klubowym sprawozdaniu rocznym.

"Kruminsz nie pomógł. Legia zwyciężyła SK Ryga 63:61. Mimo tego pięknego sukcesu wojskowi odpadli z dalszych rozgrywek o puchar Europy, bowiem w pierwszym meczu w Rydze wysoko ulegli temu zespołowi 59:93" - pisał katowicki Sport. Tymczasem Express Wieczorny dał tytuł: "Sensacja na Torwarze. Legia zwyciężyła Mistrza ZSRR w koszykówce".

"Ostatnie 10 sekund zadecydowało. Legia zwyciężyła SK Ryga 63:61 (31:36)" - pisał Sztandar Młodych. Najobszerniejszą relację jak zwykle zamieścił PS:

"Mimo sukcesu nad jedną z najlepszych klubowych drużyn Europy (ogólnym faworytem na zdobywcę Pucharu), Legia nie zakwalifikowała się do półfinałowych spotkań, gdyż nie zniwelowała swojej porażki, poniesionej ze Sportklubem w Rydze, w stosunku 59:93. Do półfinału Pucharu zakwalifikował się więc mistrz ZSRR Sportklub Ryga, który zmierzy się z mistrzem Hiszpanii Realem Madryt, w Rydze 15.06 oraz w Madrycie 22.06. Drugą parę półfinałową tworzy Honved Budapeszt i Akademik Sofia. Zespoły te grać będą 12.06 w Budapeszcie i 22.06 w Sofii.
W pierwzej połowie nieznaczną, ale stałą przewagę posiadali koszykarze z Rygi, którzy umiejętnie wykorzystywali olbrzymiego Kruminsza w sytuacjach podkoszowych, nagrywając na niego większość piłek. Koszykarze Sportklubu nie gardzili również szybkim atakiem, jednak brak mu było wykończenia w postaci celnych rzutów. Natomiast na ogół celnie rzucali z półdystansu. W tym okresie Legia gubiła się w akcjach obronnych i mimo że nieźle poczynała sobie w ataku, tak szybkim, czy też chwilami pozycjnym, nie potrafiła uzyskać korzystnego dla siebie rezultatu.
Obraz gry zmienił się dopiero po przerwie. Sportklub wystąpił teraz bez Kruminsza (zresztą od 18 minuty I połowy), opierając wyłącznie grę na szybkich atakach i rzutach z półdystansu, czy też umiejętnych wejściach pod kosz. Legia natomiast zaczęła grać uważniej, dokładniej, a przy tym zastosowała dość agresywne krycie. Wobec poprawy gry obronnej oraz przy pomocy celnych rzutów z półdystansu, Polacy już w 4 minucie II połowy wyrównali na 42:42, aby następnie objąć nieznaczne prowadzenie.

W 11 minucie do gry powrócił Kruminsz, jednak przez wyżej wspomnianą grę obronną Legii, został całkowicie wyeliminowany z gry. Koszykarze Legii uniemożliwili bowiem nagrywanie piłek do olbrzyma, tak, że nie zdobył on po przerwie ani jednego punktu dla swych barw. W ostatnich minutach spotkania wynik wahał się raz na jedną, raz na drugą stronę. W 17 minucie Legia prowadziła 60:59, potem Sportklub 61:60, celny rzut Pstrokońskiego wyrównał score na 61:61. Było to na 40 sekund przed końcem meczu. Nastąpił teraz nieudany atak koszykarzy ryskich (załamał się na Kruminszu), Legia przejęła piłkę i dosłownie na 5 sekund przed końcowym gwizdkiem celny rzut z półdystansu Appenheimera zapewnił Legii nieoczekiwane, ale raczej zasłużone zwycięstwo 63:61.

Spotkanie stało na przeciętnym poziomie. Oba zespoły popełniały wiele błędów. Sportklub wyraźnie potraktował ten mecz 'ulgowo', gdyż normalnie gra tej drużyny jest co najmniej o klasę lepsza. Tym niemniej sukces Legii jest godny podkreślenia. Polacy w miarę upływu czasy gry, grali coraz lepiej wykazując niezłą dyspozycję strzałową, szybkość akcji, a przede wszystkim umiejętną w II połowie taktykę. Najlepszym zawodnikiem Legii był Pstrokoński, dobrze grali również Bednarowicz i w I połowie Pawlak. W zespole Sportklub wyróżnili się reprezentanci ZSRR Waldemanis i Muiżnieks I."

19.03.1958 Pantterit Helsinki 64-62 (34-33) Legia
Pantterit: Kala 19, Kousela 15, Suviranta 10, Nuutinen 9, Kyostila 6, Mutru 3, Virtanen 2.
trener: Juhani Salmenkylä

Legia: Pawlak 35, Bednarowicz 9, M. Popławski 6, Kamiński 6, Pstrokoński 4, Majer 2.

Sędzia: Uberall (CSR), Strunka (Szwecja)
Widzów: 4000

05.04.1958 Legia 71-67 (36-38) Pantterit Helsinki
Legia: Pstrokoński 16, Appenheimer 14, Kamiński, 12, Bednarowicz 12, Pawlak 9, M. Popławski 6, Majer 2, Golimowski 0.

Pantterit: Kuusela 23, Suviranta 16, Nuutinen 8, Kala 6, Kyostila 6, Blomquist 2, Mutro 2.
trener: Juhani Salmenkylä

Sędzia: Kassai (Węgry), Vebr (Czechosłowacja)
Widzów: 600 (komplet)

03.05.1958 Sportklub Ryga 93-59 (40-26) Legia
ASK: Maigonis Valdmanis 18, Valdis Muižnieks 27, Oļģerts Hehts 8, Gundars Muižnieks 5, Jānis Krūmiņš 17; Alvils Gulbis 2, Aivars Ļeončiks 9, Ivars Vērītis 7.
trener: Aleksandr Gomelski

Legia: Leszek Kamiński 14, Władysław Pawlak 12, Andrzej Pstrokoński 16, Jędrzej Będnarowicz 14, Mirosław Popławski

09.06.1958 Legia 63-61 (31-36) Sportklub Ryga
Legia: Pstrokoński 26, Bednarowicz 13, Pawlak 10, Appenheimer 8, Kamiński 2, M. Popławski 2, Golimowski 2

Sportklub Ryga: Mulżnieks I 18, Kruminsz 17, Jankowski 7, Waldemanis 5, Hecht 4, Mulżnieks II 4, Gułbis 4, Weritis 2
trener: A. Gomielski

sędzia: Velkei (Węgry) i Fleischinger (CSR)
Widzów: 2000

Legia: Jan Appenheimer, Leszek Arent, Jędrzej Bednarowicz, Władysław Buczak, Wacław Długosz, Marian Golimowski, Leszek Kamiński, Stefan Majer, Władysław Pawlak, Mirosław Popławski, Andrzej Pstrokoński, Ryszard Żochowski.
Trener: Tadeusz Ulatowski

P.S. Wiele źródeł, w tym również klubowe, podaje inne wyniki końcowe wszystkich czterech meczów koszykarzy Legii w Pucharze Europy. Podane przez nas powyżej są najbardziej wiarygodne.

Poprzednie teksty historyczne znajdziecie w dziale Historia.



Legia po słabych występach wyeliminowała fiński Pantterit Helsinki - fot. Przegląd Sportowy


Po wygranej Legii ze Sportklubem Ryga prasa pisała o sensacyjnym zwycięstwie - fot. Przegląd Sportowy
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.