Mateusz Wójcik, pierwszy z lewej w górnym rogu - trener kadetów Legii
REKLAMA

Rozmowa z Mateuszem Wójcikiem, trenerem młodzieży w Legii

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Mateusz Wójcik współpracę z koszykarską Legią rozpoczął w minionym sezonie, pomagając Robertowi Chabelskiemu w prowadzeniu zajęć grup młodzieżowych. W obecnym sezonie prowadzi drużyny kadetów i kadetów młodszych Legii. Z trenerem rozmawiamy o pracy szkoleniowej, przygodzie z koszykówką, a także szansach na koszykarską karierę w seniorach obecnych zawodników.

Jak rozpoczęła się Twoja współpraca z koszykarską Legią? Wiem, że początkowo pomagałeś Robertowi Chabelskiemu w treningach grup młodzieżowych?
Mateusz Wójcik: Tak, to prawda, do Legi trafiłem jeszcze przed obecnym sezonem, kiedy początkowo pomagałem trenerowi Chabelskiemu w pracy z grupami młodzieżowymi, następnie sam objąłem prowadzenie zespołu kadetów oraz kadetów młodszych w bieżących rozgrywkach. Samo przyjście do Legii nastąpiło po tym, jak wróciłem z Ćwierćfinałów Mistrzostw Polski wraz z zespołem juniorów Pogoni Puławy i postanowiłem poszukać pracy jako trener z powrotem w Warszawie. Praca w Legii od dawna była moim marzeniem, a z trenerem Chabelskim znałem się jeszcze z czasów gry jako zawodnik w lidze akademickiej. Zgłosiłem się do trenera, który zaprosił mnie na spotkanie i przedstawił wizję pracy z młodzieżą oraz zaproponował współpracę. Spodobał mi się pomysł odbudowy potęgi oraz utworzenia akademii koszykarskiej Legii, a poza tym... Legii się nie odmawia.

Już w poprzednim sezonie prowadziłeś z ławki mecze naszej młodzieżowej drużyny. Pamiętasz swój debiut w tej roli? Nie było tremy?
- Tak, pamiętam że nieoficjalny debiut nastąpił jeszcze w ubiegłym sezonie, na turnieju, w którym poprowadziłem zespół w meczu z LA Basketem Warszawa. Tremy jako takiej nie było, bardziej wspominam swój debiut w obecnym sezonie w rozgrywkach ligowych. Był to mój pierwszy oficjalny mecz w roli trenera Legii, który udało nam się wygrać z UKS-em Jedynką Ciechanów na hali w Wilanowie, a więc początek pracy był obiecujący.

Jaki był Twój wcześniejszy kontakt z koszykówką - czy to jako zawodnik, czy jako trener?
- Koszykówkę zacząłem trenować w wieku 11 lat w zespołach młodzieżowych Pogoni Puławy. Następnie grałem jako zawodnik w III lidze oraz w barażach o II ligę. Na studiach również grałem w lidze akademickiej w barwach AWF-u oraz w zespole AZS EWS, w którym trenerem był Robert Chabelski. Na 3. roku studiów postanowiłem postawić na karierę trenerską, a w koszykówkę grałem już tylko amatorsko i tak zostałem trenerem grup młodzieżowych w UKS Gim 92 Ursynów. Przygoda z trenowaniem młodzieży toczy się już czwarty sezon.

Trenowanie legijnej młodzieży na pewno nie jest zadaniem łatwym, choćby ze względu na wyniki osiągane przez zespół. Trener po wysokich porażkach chyba musi się także wcielić w rolę psychologa, żeby młodzi gracze po jednej, czy drugiej wysokiej porażce nie zniechęcili się?
- Tak, to prawda, liga na Mazowszu jest bardzo silna, co roku zespoły z województwa zachodzą bardzo daleko w Mistrzostwach Polski, a więc rywalizujemy z bardzo silnymi zespołami. Chociażby taka Rosa Radom, czy Polonia Warszawa są na razie poza naszym zasięgiem, stąd przytrafiają się czasami dosyć wysokie porażki. To są jeszcze młodzi chłopcy, którzy częstą mocno reagują na to co dzieje się wokół nich. Każdy kto trenuje, chciałby być lepszy i wygrywać, a kiedy to się nie udaje, to te chęci i zaangażowanie gdzieś uciekają, chłopcy się zastanawiają, czy to co robią ma sens po tak wysokich porażkach. W sporcie młodzieży trener nie powinien być tylko osobą od ćwiczeń fizycznych. To także pedagog i swego rodzaju psycholog. Trening mentalny w każdym sporcie odgrywa bardzo ważną rolę. Staram się po takich meczach rozmawiać z zawodnikami, po każdym meczu w szatni odbywamy rozmowy tak samo dzieje się na odprawach przed meczem. Ale porażki nie trwają wiecznie, każde zwycięstwo buduję zawodników i to zaangażowanie i chęci wracają. Zwycięstwo to najlepsza recepta na gorsze chwile, a to możemy osiągnąć tylko ciężką pracą.

Prowadzisz zespół kadetów młodszych, ale ci sami zawodnicy czasem grywają w rozgrywkach U-16 (kadetów). To dobre rozwiązanie dla młodych koszykarzy, by rywalizować ze starszymi od siebie?
- Uważam, że chłopcy powinni grać jak najwięcej, tylko tak mogą zdobyć cenne doświadczenie, które zaprocentuje w przyszłości. Rok temu, z tego co wiem, grali mało. Teraz tych meczów jest naprawdę sporo. Rywalizacja ze starszymi od siebie, a co za tym idzie z mocniejszymi zawodnikami, jest tylko z korzyścią dla nich. Jeśli nauczymy się grać dobrze z lepszymi od siebie, to kiedy dojdzie do właściwej rywalizacji z rówieśnikami, mamy cenny bagaż doświadczeń i te umiejętności rosną.

Czy już dziś można wyrokować, który z zawodników do lat 15 ma szansę w perspektywie 3-4 lat zagrać przynajmniej na poziomie II ligi? Jest zawodnik, który wybija się ponad innych i może być, powiedzmy takim Bartkiem Ornochem w pierwszym zespole Legii?
- Z odpowiedzią na to pytanie poczekałbym jeszcze co najmniej rok. Ci chłopcy są jeszcze w fazie rozwoju. Każdy z nich ma szanse w przyszłości grać w koszykówkę, ale w sporcie jest tak dużo czynników decydujących o tym, czy ktoś za kilka lat może stać się zawodnikiem wybitnym, że trudno tu wyrokować. Na pewno w naszym zespole są gracze, którzy mają pewne predyspozycje do tego, by w przyszłości stać się takim Bartkiem Ornochem. Do tego również dążymy w szkoleniu młodzieży, aby w przyszłości mieć wychowanków w zespole seniorskim.

Drużynie nie udało się awansować do gry o najwyższe trofea w swoim roczniku. Planujecie wzmocnić zespół przed kolejnymi rozgrywkami, ew. które pozycje muszą być lepiej obsadzone?
- Skupiamy się przede wszystkim na zawodnikach, którzy stanowią już od dłuższego czasu o trzonie drużyny. Jednak nie wykluczamy, że ktoś być może dołączy do naszego zespołu przed następnym sezonem. Dłuższa ławka to jest to, co każdy trener chciałby mieć w swoim zespole.

Niedawno ogłoszony został nabór w Legii do roczników 2002-05. Jakie jest zainteresowanie ze strony młodzieży? Wydaje się, że koszykówka nie jest aż tak popularną dyscypliną sportu dla dzieci, a także dla ich rodziców, którzy ochoczo zapisują swoje dzieciaki do szkółek piłkarskich.
- Zainteresowanie jest, w miesiąc od rozpoczęcia naboru mamy około 14 dzieci. Nie jest to może duże zainteresowanie, ale tak naprawdę dopiero ten nabór rusza. W najbliższym czasie informacje o naborze ukażą się na różnych stronach, mamy również przygotowane plakaty, które docelowo mają zawisnąć w szkołach. Po tych zabiegach, myślę że to zainteresowanie tylko wzrośnie. Ważne jest to, że dzieci które przychodzą na nasze zajęcia, już na nich zostają i wspólnie razem możemy bawić się i grać w koszykówkę. Popularność piłki nożnej jest niezaprzeczalna, ale my jako klub poprzez szereg działań, staramy się szerzyć popularność koszykówki w Warszawie. Myślę, że z roku na rok jest ona coraz większa, pomimo braku sukcesów sportowych, takich jak miała chociażby siatkówka, czy piłka ręczna, to jednak koszykówka jest sportem lubianym przez dzieci. Widać to chociażby na przykładzie akademii Legia Basket Schools, że zainteresowanie tego typu zajęciami jest spore.

Rozmawiał Bodziach

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.