Bartłomiej Bojko - fot. Bodziach / Legionisci.com
REKLAMA

Bojko: Lubię grać twardo

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Bartłomiej Bojko po dwóch sezonach spędzonych w Legii, w najbliższym sezonie grać będzie w I-ligowym SKK Siedlce. "Szukałem klubu, gdzie w końcu będę mógł spędzić na parkiecie więcej minut, dlatego wybrałem Siedlce i wierzę, że SKK da mi taką możliwość" - mówi w rozmowie z LL! Zachęcamy do lektury rozmowy z podkoszowym, który nie wyklucza w przyszłości reprezentowania Legii w sportach walki.

Mówisz, że eLkę w sercu będziesz miał zawsze. Czyli nie masz żalu do trenerów, że nie widzieli Cię w nowym sezonie w Legii?
Bartłomiej Bojko: Oczywiście, że nie. Do trenerów nie mam o to żalu. To ich wybór, który bardzo szanuję i życzę całej drużynie jak najlepiej. Lekki żal mogę czuć tylko z tego względu, że nikt nie zadzwonił i nie powiedział - 'słuchaj Bojo, dzięki ale już Cię nie potrzebujemy'. Była cisza ze strony klubu, a wiadomo, że cisza jest najgorsza.

O Siedlcach słyszałem już ze 2 tygodnie temu. Miałeś jakieś inne oferty, czy od początku szukałeś klubu w okolicach Warszawy?
- Miałem jeszcze jedna ofertę z I ligi, gdybym ją wybrał to pod koniec sezonu pewnie walczylibyśmy z Legią w finale. Szukałem klubu, gdzie w końcu będę mógł spędzić na parkiecie więcej minut, dlatego wybrałem Siedlce i wierzę, że SKK da mi taką możliwość.

Może powiedz, co najbardziej zapadnie Ci w pamięci z ostatnich dwóch sezonów, w ciągu których zagrałeś 48 meczów w Legii.
- Najbardziej? Atmosfera meczów rozgrywanych na Torwarze.



Coś niezapomnianego z tego okresu? Chyba trzeba przyznać, że co by się nie działo na parkiecie, poza nim naprawdę blisko się trzymaliście - atmosfera w drużynie była "równa"?
- Oj tak! Myślę, że atmosfery pozazdrościłaby nam niejedna drużyna! Momentami nawet niejedna zakochana para (śmiech). Coś niezapomnianego? Myślę, że całe dwa lata będą okazją do niezapomnianych wspomnień. Miałem świetny kontakt z chłopakami, tworzyliśmy jedną wielką rodzinę, z ojcem - trenerem Bakunen i 'Szabelką' na czele. Jestem przekonany, że mimo iż kilku z nas pójdzie w inną stronę, kontakt będzie taki sam.

Atmosfera na trybunach - szczerze, przed przyjściem do Legii i po już po dwóch latach gry tutaj - to legendy, czy faktycznie jest tak, jak nigdzie indziej?
- Sporo słyszałem o atmosferze jaka panuje na meczach. Bardzo zżyłem się z kibicami. Wierzę, że będę miał jeszcze możliwość zagrać, niesiony ich dopingiem.

Chociaż ostatni sezon trzeba przyznać, szkoda, że nie graliście na Bemowie - tam jednak nawet w niższych ligach przychodziło więcej osób. Zwyczajnie było głośniej.
- Bemowo miało i nadal ma taki swój klimat. Nie ma co porównywać z Wilanowem, gdzie w tym roku graliśmy. Gdy grałem na Bemowie czuć było to, że gra się dla kibiców, oni żyli tym co robisz na boisku, żyli meczem. Dało się odczuć ich radość, jak i niezadowolenie. Cóż, teraz mogę zaprosić wszystkich Legijnych kibiców w Siedlcach, by przychodzili na kosza i pokazali tym z Warszawy, że też potrafią wspierać koszykarzy (śmiech).

Rozmawiałem ostatnio z jednym zawodnikiem, który miał okazję z Tobą grać w naszym zespole i mówił, że jesteś typowym drwalem. Mało kto lubi grać przeciwko Tobie w meczach, ale również na treningach trzeba było uważać na Twoje ciosy i łokcie. Ma trochę racji?
- (śmiech) Pewnie, że ma. O moich umiejętnościach koszykarskich możemy dyskutować, ale charakteru, woli walki i zwycięstwa nikt mi nie zabierze. Lubię grać twardo i z tego każdy mnie zna.



Przeskok z drugiej do pierwszej ligi był spory? Chociaż miałeś już na koncie 10 minut w TBL, co prawda w klubie nie tym co należy, ale jednak po dłuższym czasie trafiłeś na ten poziom rozgrywkowy (zaplecze ekstraklasy).
- Przeskok był, ale nie powiedziałbym, że jakoś drastycznie to odczułem.

Kontuzja, której doznałeś w minionym sezonie była najpoważniejszą w dotychczasowej karierze?
- Niestety tak. Dotychczas miałem tylko pokręcone kostki, wybite palce, czy jakieś stłuczenia. Bardzo mnie ona załamała, gdyż doznałem jej w okresie, kiedy zacząłem łapać formę, a trener dawał mi więcej grać. Niestety moja prawa "kolumna" uszkodziła się i czekała mnie dłuższa przerwa.

Wróciłeś po niej dopiero na półfinały ze Stalą. Zagrałeś w czterech z nich, ale chyba mimo wszystko to nie była jeszcze ta forma, którą miałeś wcześniej?
- Oczywiście że nie. Mimo, że po kontuzji starałem się wrócić bardzo szybko, są jednak pewne rzeczy, których nie da się oszukać, jak na przykład złamana kość w moim przypadku. Z każdym meczem w play-offach czułem się już lepiej i pewniej, ale do optimum brakowało mi jeszcze sporo.



W wakacje znowu jedziesz na Get Better, żeby lepiej przygotować się do sezonu?
- Pewnie, że jadę. Jestem bardzo zadowolony z każdego pobytu na tym obozie i w tym roku też będę w ten sposób przygotowywał się do nowego sezonu.

Znasz cel SKK Siedlce na najbliższy sezon? Obstawiam, że kolejny raz będzie to walka o utrzymanie.
- O konkretnym celu ciężko mówić. Będziemy bić się o każde zwycięstwo, fajnie byłoby awansować do play-off. A w nich, kto wie... Może z Legiunią powalczymy o awans? (śmiech)

Wiadomo już, że na pewno w najbliższym sezonie dojdzie do dwumeczu Legii z SKK Siedlce. Będziesz specjalnie zmotywowany, żeby pokazać trenerom, że pomylili się co do Ciebie?
- Każdy ma jakieś swoje aspiracje i cele. Pewnie, że będę chciał pokazać się z jak najlepszej strony, jak w każdym meczu. Po meczu natomiast chciałbym móc zaśpiewać z kibicami "Sen o Warszawie" i przybić piątkę. Mam sporo znajomych wśród tych, którzy przychodzili na kosza.

Losy zarówno zawodników, jak i drużyn toczą się różnie i niczego nie da się przewidzieć. Chciałbyś jeszcze w przyszłości zagrać z eLką na piersi?
- Jasne, że tak! Jeśli nie jako koszykarz, to może w innym sportowym stroju. Legia ma bardzo dużo sekcji, jak boks, czy zapasy (śmiech).

Rozmawiał Bodziach


REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.