Pewny awans
Legia bez problemów ograła na wyjeździe Górnik Łęczna w meczu 1/8 finału Pucharu Polski i awansowała do kolejnej fazy tych rozgrywek. W pierwszej połowie na listę strzelców wpisał się Walerian Gwilia, a po przerwie wynik ustalił Jose Kante. Legioniści przez całe spotkanie kontrolowali to, co dzieje się na placu gry, nie pozwalając gospodarzom na zbyt wiele.
Pierwszy celnye i groźny strzał miał miejsce w 18. minucie. Wtedy Michał Karbownik znalazł się na lewej stronie i uderzył piłkę prawą nogą, ale Adrian Kostrzewski spokojnie interweniował. Goście mieli bardzo dużą przewagę. Momentami Górnik nie mógł nawet wyjść z własnej połowy. Dwa kwadranse po pierwszym gwizdku dwie dobre szanse miał Walerian Gwilia. Najpierw Gruzin fatalnie chybił w stuprocentowej sytuacji, kiedy kompletnie nieatakowany posłał piłkę z kilku metrów ponad poprzeczką. Potem pomocnik instynktownie strzelił po podaniu ze skrzydła i tym razem futbolówka w bardzo małej odległości minęła lewy słupek bramki Kostrzewskiego.
W 36. minucie ponownie piłkarze z Łęcznej mieli furę szczęścia. Do świetnego dogrania z głębi pola doszedł Karbownik w dużym zamieszaniu zgrał piłką przed bramkę, gdzie osaczony przez obrońców Paweł Wszołek nie potrafił skierować ją do siatki. Maciej Orłowski w kluczowym momencie nastrzelił pomocnika Legii i uczynił to na tyle szczęśliwe, że odbita od legionisty piłka niemal otarła się o słupek. W 40. minucie bramka gospodarzy wreszcie została odczarowana. Po wrzutce z prawej strony akcję zdołał zamknąć Wszołek, zgrywając piłkę do niepilnowanego Gwilii. Gruzin na raty wpakował ją do siatki, trafiając najpierw w słupek, a dopiero w dobitce umieszczając ją poza linią bramkową. Pierwsza połowa upłynęła pod znakiem zdecydowanej przewagi Legii. Gdyby po raz kolejny nie zawiodła skuteczność, to na pewno do szatni schodziliby prowadzać większą liczbą goli.
Zaraz po zmianie stron prowadzenie podwyższył Jose Kante. Napastnik Legii wygrał pojedynek główkowy i na tyle przytomnie opanował spadającą piłkę, że ograł wychodzącego z bramki golkipera Górnika i skierował ją do pustej bramki. W tym momencie było już jasne, że gospodarzom będzie bardzo trudno odwrócić losy spotkania. W 55. minucie dobra kontra podopiecznych Aleksandara Vukovicia. Akcję środkiem poprowadził Gwilia, który będąc przed szesnastką przeciwnika dograł do Wszołka. Pomocnik starał się przedryblować Leandro, aż w końcu zdecydował się na płaski strzał, z którym poradził sobie Kostrzewski. Dziesięć minut potem przebudzili się piłkarze Górnika. Paweł Wojciechowski mocno kopnął piłkę pod poprzeczkę, lecz Cierzniak był dobrze ustawiony i pewnie ją złapał.
Ostatnie kilkadziesiąt minut to spokojne rozgrywanie piłki przez legionistów, którzy starali się dokładnie konstruować swoje ataki pozycyjne. W 71. minucie z dystansu mocno strzelił Gwilia. Kostrzewski spokojnie jednak interweniował i nie pozwolił Gruzinowi na wpisanie się na listę strzelców po raz drugi. Niebawem z dobrej strony po raz kolejny pokazał się Kante. Napastnik dostał podanie od Praszelika, zwiódł defensora, lecz jego mocna próba nieznacznie przeleciała ponad poprzeczką.