Puchar Polski
faza grupowa

3000
Nowy Dwór Maz.
22.09.2004
18:00
Świt Nowy Dwór Mazowiecki
Legia Warszawa
Świt Nowy Dwór Mazowiecki
0-1
Legia Warszawa
(0-0)
Karwan 83'
1 Robert Misztal
4 Jarosław Łowicki
2 Mariusz Wysocki
5 Jan Cios
30 Adam Gmitrzuk
3 Jakub Wawrzyniak
8 Marcin Konopka
17 Michał Pulkowski
20 Tomasz Reginis 85'
6 Jacek Cieśla 86'
9 Adam Czerkas 69'
12 Dariusz Dadasiewicz
6 Sebastian Iwanicki
9 Karol Bilski 69'
10 Marcin Danielewicz 86'
21 Adam Centkowski 85'
11 Sebastian Wrzesiński
27 Piotr Kosiorowski
Artur Boruc 1
Dariusz Dudek 20
Marek Jóźwiak 4
Mirko Poledica 17
67' Tomasz Sokołowski I 22
47' Tomasz Sokołowski II 7
Łukasz Surma 8
Leo Kurauzvione 19
Tomasz Kiełbowicz 11
80' Piotr Włodarczyk 9
Marek Saganowski 10
Andrzej Krzyształowicz 12
80' Anatolij Dorosz 13
67' Bartosz Karwan 14
47' Ireneusz Kowalski 24
Jacek Magiera 18
Marcin Smoliński 13
Radosław Wróblewski 21
Trener: Jerzy Masztaler
Asystent trenera: Zbigniew Pocialik
Kierownik drużyny: Zbigniew Pocialik
Lekarz: Krzysztof Szczeciński
Masażyści: Samuel Pogosjan
Trener: Dariusz Kubicki
Asystent trenera: Krzysztof Gawara
Kierownik drużyny: Ireneusz Zawadzki
Lekarz: Stanisław Machowski
Masażyści: Jerzy Somow, Zbigniew Sęktas
Sędziowie
Główny: Krzysztof Zdunek (Łódź)
Asystent: Dariusz Gałkowski
Asystent: Krzysztof Twardowski
Techniczny: Artur Ciecierski
Relacja

Skromne zwycięstwo

W pierwszym meczu PP Legia pokonała w Nowym Dworze Świt 1-0. Na początku meczu Legia osiagnęła zdecydowaną przewgę, ale nie zdołała pokonać Misztala. Później mecz się wyrównał, a w końcówce to drużyna gospodarzy przejęła inicjatywę i o mały włos nie zdobyła gola. Dariusz Kubicki wystawił prawie najsilniejszy skład. Miejsce w pierwszej jedenastce znalazło się dla Tomasza Sokołowskiego II i Leo Kurauzvione.
Druga połowa właściwie należała do Legii, która kontrolowała poczytania w liniach obronnych, ale długo nie potrafiła przeprowadzić skutecznego ataku. Do pola karnego szło wszystko bez kłopotów, natomiast potem jak zwykle brakło ostatniego podania lub dobrego strzału. Długie podania od obrońców przechwytywali gospodarze, aż do 83. minuty. Wtedy to kolejny raz na dlugie podanie zdecydował się Poledica. Piłka przeleciała kilkadziesiąt metrów i trafiła do wbiegającego Karwana. Prawy pomocnik Legii strzałem z 5. metrów nie dał szans Misztalowi. Jeszcze wcześniej bardzo dobrą okazję zaprzepaścił duet Włodarczyk-Surma. Ten drugi będąc sam na sam fatalnie przestrzelił nad poprzeczlą.
Do 90 minuty Świt próbował odrobić straty, ale na posterunku zawsze był Boruc.

Po raz kolejny możemy narzekać na styl, możemy narzekać na to że Dariusz Kubicki nie stawia na młodych (Dorosz zagrał 10 minut), ale po raz kolejny Legia wygrywa - a to w futbolu jest najwazniejsze. W kolejnym meczu na pewno "Wojskowi" zagrają inaczej. Już w czwartek za tydzień na Łazienkowską przyjedzie Austria Wiedeń. Początek meczu o godzinie 20:45. Zapraszamy!

Autor: Kamil i Woytek

Minuta po minucie










Relacja z trybun

Zabrakło dwóch piłek

"Do pełni szczęścia zabrakło nam dziś dwóch piłek, które nie wróciły na murawę" - takim tekstem zakończył mecz Świt-Legia, przemiły spiker nowodworzan.
Grupowe rozgrywki Pucharu Polski rozpoczęliśmy od bliskiego wyjazdu do Nowego Dworu Mazowieckiego. Do oddalonego od Warszawy około 30 km miasteczka, wybrało się ponad 700 legionistów. Część osób wyruszyła w drogę pociągiem, inni zdecydowali się na podróż samochodami. W Nowym Dworze widać było sporo kibiców, odzianych w szaliki Legii, zmierzających na stadion. Bilety na mecz były dwukrotnie droższe niż na ligowe mecze Świtu. Ceny wejściówek były jednak podyktowane przez gospodarzy zawodów. Legia nie miała na nie wpływu. Wokół stadionu roiło się od policji. Spotkanie obstawiała duża liczba ochroniarzy, z dobrze nam znanej firmy Matpol. Po wejściu na stadion, mogliśmy się posilić. Oprócz kiełbasek i innych smakołyków z grilla [wybór większy niż na Legii], można było m.in. zakupić...popcorn.
Pogoda nas nie rozpieszczała. Dziś faktycznie czuć było, że zaczęła się jesień. Przed meczem trochę kropiło. Na szczęście w czasie samego spotkania deszcz nas oszczędził. Kameralny stadion powoli się wypełniał. Tego dnia zamknięty był sektor dla gości - wszyscy kibice siedzieli razem. Na płocie zawisło 26 flag, z czego jedynie 3 płótna należały do gospodarzy. Mogliśmy się czyć jak u siebie. Ponadto pojawiły się transparenty. Jeden z nich, wiszący już w Łęcznej, nawiązywał do meczu w Wiedniu, gdzie policja po meczu urządziła sobie "polowanie". Drugie płótno było skierowane do byłego prezesa Świtu, Pana Szymańskiego. O tym, że działacze zachowują się jak chorągiewki, kibice Świtu przekonali się boleśnie.
Akustyka stadionu i rozmieszczenie trybun nie pomagają w wytworzeniu dobrej atmosfery. Śpiewy kibiców nie niosły się po całym obiekcie. Czasem nawet druga trybuna, zajmowana głównie przez starszą gwardię, głośniej krzyknęła. Nam najbardziej spodobało się rytmiczne skandowanie "Teraz...teraz" :-) Piłkarze gospodarzy nie spełnili życzenia miejscowych kibiców, i mimo kilku okazji, ani razu nie pokonali Boruca. My również dosyć długo nie mieliśmy powodów do radości. Na boisku nie działo się nic ciekawego. Nasz doping wcale nie był lepszy. Trochę starali się kibice biało-zielonych, którzy parokrotnie skandowali nazwę swojego klubu oraz wyrażali swoje zdanie o byłym prezesie. Nie mogliśmy zapomnieć o naszym "kochanym" prezesie, dzięki któremu sporo osób nie obejrzało meczu w Łęcznej - "Kłamiesz Zygo kłamiesz" - skandowali kibice.
W każdym meczu bywa tak, że piłkarze poślą piłkę w trybuny. Jako, że na stadionie miejskim w Nowym Dworze, płot odgradzający kibiców od boiska nie należy do najwyższych, nie jest wielkim problemem kopnąć futbolówkę w trybuny. Dwukrotnie byliśmy świadkami takiego zdarzenia. Piłki, które wylądowały w rękach fanów, na boisko już nie wróciły. Za drugim razem, sędzia spotkania...dosyć długo nie wznawiał gry. Błagalne prośby spikera, pozostały bez odpowiedzi. "Piłka nożna dla kibiców" - w ten sposób kibice starali się obrócić w żart zaginięcie piłki. Nie zabrakło też sugestii, aby tę, oddał nasz prezes. Mecz powoli zbliżał się do końca. 8 minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego, Bartek Karwan trafił do siatki! Na chwilę stadion ożył! Wynik nie zmienił się do końca meczu i mogliśmy się cieszyć z pierwszych trzech punktów w Pucharze Polski. Niestety po meczu, za doping [choć kiepski] podziękowało nam jedynie dwóch zawodników. Artur Boruc, najpoważniej traktujący fanów Legii, przybił ze wszystkimi "piątki". Bartek Karwan ograniczył się do podziękowań "na odległość". Reszta piłkarzy nie raczyła spojrzeć na trybuny. Po prezesie, mającym nas głęboko w poważaniu, również dla piłkarzy jesteśmy piątym kołem u wozu?
Uff...wrześniowy maraton wyjazdowy za nami. Po sześciu meczach na obcych stadionach [w tym dwóch sparingowych], kolejny mecz zagramy już na Łazienkowskiej. I to na nowej, podgrzewanej murawie. A będzie to spotkanie bardzo atrakcyjne - rewanż z Austrią Wiedeń. Wszyscy liczymy na awans do grupowej fazy Pucharu UEFA...a później wyjazd do Poznania. 10-cio dniowa przerwa na pewno nam się przyda :-)

Autor: Bodziach

Komentarze (0)

© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.