Puchar Polski
1/8 finału

6000
Warszawa
5.03.2005
20:00
Legia Warszawa
Górnik Zabrze
Legia Warszawa
1-0
Górnik Zabrze
25' Karwan
(1-0)
1 Artur Boruc
3 Wojciech Szala
18 Jacek Magiera
11 Tomasz Kiełbowicz
7 Tomasz Sokołowski II
14 Bartosz Karwan
8 Łukasz Surma
21 Aleksandar Vuković 64'
13 Marcin Smoliński
9 Piotr Włodarczyk 64'
10 Marek Saganowski 85'
12 Andrzej Krzyształowicz
16 Veselin Djoković
17 Dariusz Zjawiński 64'
19 Marcin Rosłoń 64'
22 Tomasz Sokołowski I 85'
24 Ireneusz Kowalski
25 Jakub Rzeźniczak
Piotr Lech 1
Hernani Jose da Rosa 2
Andrade Felipe 3
Michał Karwan 5
80' Ulisses Souza Jorge 8
Michał Chałbiński 9
Krzysztof Bukalski 14
Krzysztof Wierzbicki 0
Arkadiusz Aleksander 24
67' Joao Paulo Heidemann 25
Marcel Liczka 27
Bartosz Białkowski 12
Wojciech Okińczyc 6
80' Jacek Paszulewicz 29
Diego Rambo 16
Piotr Stawowy 19
67' Robert Drąg 24
Sebastian Iwanicki 6
Trener: Jacek Zieliński
Asystent trenera: Lucjan Brychczy
Kierownik drużyny: Ireneusz Zawadzki
Lekarz: Stanisław Machowski
Masażyści: Jerzy Somow, Zbigniew Sęktas
Trener: Marek Wleciałowski
Asystent trenera: Karol Marko
Kierownik drużyny: Robert Warwas
Lekarz: Gierlach Grzegorz
Masażyści: Janusz Łoboda
Sędziowie
Główny: Jarosław Żyro (Bydgoszcz)
Asystent: Radosław Siejka
Asystent: Dariusz Ignatowski
Techniczny: Marcin Szulc
Relacja

Skromna wygrana

Pierwszy mecz w tym sezonie przyszło nam oglądać w mocno zimowych warunkach. Pogoda nie oszczędziła nikogo - od kibiców i dziennikarzy aż po piłkarzy. Niektórzy kibice obawiali się o motywację piłkarzy przed tym meczem – w końcu to "tylko" Puchar Polski... Górnik Zabrze, który występował dziś w roli gości, przyjechał do Warszawy bardzo mocno osłabiony. Kontuzje przetrzebiły skład jednego z najbardziej znanych polskich klubów. Sztab szkoleniowy Legii także nie mógł być zadowolony przed tym meczem. W składzie warszawskiego zespołu zabrakło przede wszystkim obrońców (Kaczorowskiego, Choto, Jarzębowskiego, Rzeźniczaka). Z kolei w wyjściowym składzie nastąpiła ciekawa rotacja pozycji. Na boisko wybiegli potencjalni trzej prawi pomocnicy – Bartek Karwan, Tomasz Sokołowski II oraz Wojciech Szala (grał wielokrotnie jako prawy pomocnik). Karwan zagrał w tym meczu na prawym skrzydle, Sokół II prawego obrońcę, zaś Szala pomagał Magierze w środku obrony.

Pierwsza połowa to koncert jednej drużyny. Legia całkowicie zdominowała plac gry, gdzie Górnik rzadko co wychodził poza własną połowę boiska. Już pierwsze akcje Legii pokazały, że drużyna z Warszawy zamierza jak najszybciej strzelić gola. W 11. minucie po ładnym dośrodkowaniu Marek Saganowski minimalnie nie sięgnął piłki głową. Piotr Lech mógł z ulgą odetchnąć. Nie minęło kilkanaście sekund a piękną koronkową akcję Smolińskiego, Vukovica i Karwana nienajlepiej wykończył Sokół II. Prawy defensor Legii zamiast uderzać na siłę mógł bez problemu przebiec jeszcze kilka metrów i technicznie przymierzyć obok bramkarza Górnika. W 17. minucie Wojciech Szala w zamieszaniu podbramkowym uderzył w słupek! Obrońca Legii może ten mecz zaliczyć zdecydowanie do udanych. W 21. minucie Marek Saganowski znalazł się w wybornej sytuacji i z 5 metrów przestrzelił ponad bramką! Trzy minuty później Włodarczyk dobrze zacentrował z lewej strony a Bartek Karwan mocnym strzałem głową wyprowadził Legię na prowadzenie! W 30. minucie miały miejsce po sobie dwie szybkie akcje. Najpierw dośrodkowanie Kiełbowicza i minimalnie z piłką mija się Sagan, a już kilka sekund później Włodarczyk nie potrafił zamienić podania Smolińskiego na bramkę. Obie te sytuacje powinny zakończyć się golami. Jedyna dobra akcja Górnika w tej części meczu to... strzał z 35 metrów Marcela Liczki, co ciekawe niewiele brakowało do szczęścia. W 34. minucie Karwan ładnym zwodem minął obrońcę, wpadł w pole karne i celnie podał do Vukovicia, który nie wiadomo jak minął się z piłką... Pod koniec pierwszej połowy sędzia mógł podyktować rzut karny za faul na Marku Saganowskim, ale skończyło się na żółtej kartce dla... Surmy!

Druga część meczu to gra głównie w środku boiska, dużo niecelnych podań, obopólne zadowolenie z wyniku. Pięć minut po wznowieniu gry dobrą akcję przeprowadził Saganowski, ale jego strzał powędrował wysoko ponad poprzeczką. W 53. minucie minimalnie przestrzelił głową ze środka pola karnego. W 59. minucie Michał Karwan także popisał się strzałem głową i niewiele brakowało a Boruc musiałby wyjmować piłkę z siatki. 120 sekund potem Vukovic uderzył z pierwszej piłki wprost w bramkarza. Sporo ożywienia do gry wniósł młody Dariusz Zjawiński, który zmienił Aleksandera Vukovicia. To właśnie wychowanek CWKS Legia próbował z 20 metrów zaskoczyć Piotra Lecha. Zakończyło się na rzucie rożnym. W następnej akcji ponownie w głównej roli wystąpił "Zjawa", choć tym razem mógł popisać się lepszym refleksem nie trafiając w czystej sytuacji w piłkę... W 86. minucie rzut wolny pod polem karnym Górnika egzekwował Karwan, jednak trafił tylko w mur. Niestety sędzia nie zauważył, że gracze gości przedwcześnie wybiegli z muru. W 88. minucie fantastycznym dryblingiem popisał się Karwan mijając kilku rywali, następnie podał do Smolińskiego, ten szybko odegrał do ustawionego na 5 metrze Surmy, a kapitan Legii... strzelił "panu Bogu w okno". W 92. minucie serca zadrżały kibicom Legii, gdy Chałbiński strzałem głową o mały włos nie pokonał Boruca. Tym razem Artur był na posterunku i nie dał się zaskoczyć napastnikowi Górnika. Warto podkreślić, że (chyba) w mniemaniu wszystkich kibiców dziś przybyłych na Łazienkowską najlepszym piłkarzem meczu był Bartosz Karwan. Po meczu jeden z kibiców zaczepił wychodzącego Barta z klubu mówiąc: "Niech cię Pan Bóg broni, żebyś gdziekolwiek nam stąd odchodził! ;-)". Karwan tylko kiwnął głową i zadowolony mógł udać się do samochodu.

Autor: Szmiciu

Minuta po minucie










Relacja z trybun

Po kolana w śniegu

Trzy miesięczna przerwa to zdecydowanie zbyt długi okres czasu dla kibica. W wielu krajach rozgrywki są rozplanowane tak, że sezon praktycznie trwa cały rok. W Polsce, głównie ze względu na klimat, przerwa zimowa ciągnie się w nieskończoność, a pierwsze wiosenne kolejki przekładane są na skutek śniegu. Z zaplanowanych na ten weekend meczów 1/8 finału Pucharu Polski, zagrała tylko Legia. W Warszawie zamontowano bowiem podgrzewaną murawę, która umożliwia granie nawet w anormalnych warunkach atmosferycznych.
Dzień przed meczem z Górnikiem do Warszawy zawitało kilka ekip kibicowskich z całej Polski i Europy. Celem ich przyjazdu do stolicy nie było bynajmniej poszukiwanie pracy, a dobra zabawa na Drugim Międzynarodowym Turnieju Kibiców organizowanym przez Stowarzyszenie "Sekcja Sympatyków". Do Warszawy zawitały: Pogoń Szczecin, Zagłębie Sosnowiec, Olimpia Elbląg, Den Haag, Juventus Turyn i Werder Brema. Zacne towarzystwo... Po piątkowym "wieczorku zapoznawczym" wszyscy ponownie spotkali się w sobotni ranek w hali piłkarskiej na Bemowie. W czasie turnieju atmosfera była wyśmienita i wszyscy zastanawiali się już jak turniej wyglądać będzie za rok, kiedy z okazji 90-lecia Legii odbędzie się jego specjalna edycja.
Po turnieju, na którym obecnych było kilkuset legionistów, wszyscy udali się na Łazienkowską. Zwieńczeniem dnia miał być bowiem pucharowy mecz Legii z Górnikiem. "Zawsze jak przyjeżdżamy do Warszawy Legia gra z Górnikiem. Chyba macie spory wpływ na losowanie terminarza rozgrywek" - żartował Fabiano, jeden z przedstawicieli "Juve". Minusowa temperatura nie zachęcała do spędzenia paru godzin na powietrzu. Na taki krok zdecydowało się ok. 6000 osób. To niewiele jak na tak popularny w kraju klub i na tak długi rozbrat kibiców z futbolem. Gdy już udało się przekroczyć bramy stadionu, trzeba było uważać, aby nie fiknąć. I spożyte w wielu przypadkach "procenty" nie miały tu wpływu na kibicowskie zachowanie na lodzie. Z jesiennych przypadków działacze naszego klubu nie wyciągnęli żadnych wniosków. Trybuna odkryta została odśnieżona (?!) w sposób skandaliczny! Śnieg zalegający na schodach został zrzucony na dół sektora, tworząc tym samym "średnią skocznię" przy Łazienkowskiej. Dolne rzędy trybuny nie zostały w ogóle odśnieżone. Podejście do tematu z przymrużeniem oka nie jest jednak najlepszym rozwiązaniem. Nie chcemy zastanawiać się, jakie mogły być skutki lekceważenia bezpieczeństwa kibiców. Kto za to odpowie? "Hej Zygo odśnież Żyletę" - skandowali kibice gospodarzy. Prezes siedział jednak wygodnie na trybunie honorowej i obraz przewracających się kibiców był mu obcy.
Przed meczem na każdym krzesełku znalazły się karteczki informujące kibiców o akcji "Przywróćmy blask Żylecie". Jak można po meczu ocenić efekty tej akcji? 30 minut dopingu na dobrym poziomie... a później powrót do rzeczywistości. Wierzymy, że akcja jeszcze przyniesie zamierzony efekt. Kilkanaście minut przed pierwszym gwizdkiem Wojtek Hadaj poinformował wszystkich o wynikach turnieju kibiców. Na trybunie odkrytej zawisły flagi wszystkich uczestników turnieju oraz specjalny zielono-żółty transparent dla naszych przyjaciół z Hagi, z okazji 100-lecia Den Haag.
Tego dnia minutą ciszy pożegnaliśmy kibica Legii, którego nie ma już wśród nas, a który od wielu lat zasiadał na "Żylecie".
Na wyjście piłkarzy na trzech sektorach otwartej pojawiła się choreografia złożona z folii aluminiowych, bengali oraz herbów Pogoni, Zagłębia, Olimpii i Den Haag. Na środek wjechała sektorówka przedstawiająca nasz herb. Doping, jak już wcześniej wspomnieliśmy, stał na przyzwoitym poziomie. Ale do czasu. W 25. minucie bramkę zdobył Bartek Karwan, a my po raz pierwszy od dłuższego czasu mogliśmy wyskoczyć w górę, ciesząc się z prowadzenia Legii. Zazwyczaj po strzelonej bramce wzrok kibiców zwraca się ku zegrowi na łuku. Tym razem zegar nie działał - ma być gotowy dopiero na piątkowe spotkanie z Pogonią. Mogliśmy tymczasem zobaczyć kibiców gości, którzy w całkiem przyzwoitej liczbie przybyli do Warszawy. Ok. 250 zabrzan z trzema flagami na płot zajęło miejsca w sektorze dla przyjezdnych. Górnicy przez większość spotkania śpiewali, choć przebijały się tylko nieliczne okrzyki sławiące Torcidę. Warto odnotować, że zabrzanie tylko raz ubliżali Legii i to już po zakończeniu meczu.
W drugiej połowie nasi "turniejowi" goście mogli zapoznać się z Panoramą Warszawy, która na parę minut przykryła całą trybunę odkrytą. "Wjazd" Panoramy pobudził do śpiewu fanów z trybuny Krytej. "Ole ole, ole ola i tylko Legia, Legia Warszawa" - rytmicznie śpiewali kibice. Wszyscy, no może oprócz Górnika, czekali na kolejne bramki legionistów, które pozwoliłyby na spokojny rewanż. Mimo ambitnej gry, szczególnie w wykonaniu Karwana, piłka za nic nie chciała po raz drugi przekroczyć linii bramkowej. Pięć minut przed końcem spotkania na "Żylecie" rozbłysło kilkadziesiąt rac, które były ostatnią tego wieczora atrakcją. Atrakcją na stadionie, dodajmy. Sędzia dał w końcu znak do zakończenia meczu, a piłkarze podbiegli do trybuny, aby podziękować nam za doping. Ten, jak już wcześniej wspomnieliśmy, trzeba koniecznie poprawić! Po meczu wiele osób poszło do legijnych pubów opijać wygraną Legii i... rozpoczynający się sezon ;-). Dla kibiców, którzy przyjechali na turniej, czekał sporych rozmiarów namiot, gdzie odbyła się imprezka, na której nikomu niczego nie zabrakło...
Na kolejny mecz naszej drużyny poczekamy znacznie krócej. Już w piątek do Warszawy przyjedzie Pogoń Szczecin. Początek spotkania o godzinie 20. Wszystkich serdecznie zapraszamy!

Autor: Bodziach

Komentarze (1)

© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.