Ekstraklasa
4. kolejka

8000
Łódź
17.08.2007
19:00
ŁKS Łódź
Legia Warszawa
ŁKS Łódź
0-1
Legia Warszawa
(0-0)
Grzelak 50'
30 Bogusław Wyparło
23 Robert Łakomy
4 Tarik Cerić
2 Tomasz Kłos
5 Adrian Woźniczka 82'
18 Łukasz Madej
15 Jacek Dąbrowski
3 Sebastian Przybyszewski 60'
11 Robert Szczot
25 Mieczysław Sikora
8 Marcin Klatt 70'
1 Witold Sabela
18 Ensar Arifović 60'
0 Stefan Potocki 82'
6 Łukasz Trałka
17 Marcin Komorowski
29 Ivan Udarević
26 Paweł Budniak 70'
Jan Mucha 82
Błażej Augustyn 5
11' Wojciech Szala 3
Inaki Astiz 26
Jakub Wawrzyniak 24
76' Miroslav Radović 32
Piotr Giza 7
Aleksandar Vuković 14
da Silva Edson 27
Martins Ekwueme 30
74' Bartłomiej Grzelak 18
Wojciech Skaba 1
76' Kamil Grosicki 8
Tomasz Kiełbowicz 11
Maciej Korzym 13
11' Piotr Bronowicki 23
Marcin Smoliński 28
74' Takesure Chinyama 19
Trener: Wojciech Borecki
Asystent trenera: Juliusz Kruszankin
Kierownik drużyny: Jacek Żałoba
Lekarz: Jan Bielicki
Masażyści: Krzysztof Zarębski
Trener: Jan Urban
Asystent trenera: Jose Vicuna
Kierownik drużyny: Ireneusz Zawadzki
Lekarz: Stanisław Machowski
Masażyści: Jerzy Somow, Zbigniew Sęktas
Sędziowie
Główny: Paweł Gil
Asystent: Piotr Sadczuk
Asystent: Dariusz Wardak
Techniczny: Erwin Paterek
Relacja

Znowu do zera

Kolejna passa przełamana. Po wygranej z Dyskobolią u siebie przyszedł czas na ŁKS. Legia pojechała więc do Łodzi i wygrała na stadionie ŁKS-u pierwszy raz od 12 lat. Wszystko za sprawą Bartłomiej Grzelaka, który w 51. minucie wpakował piłkę do bramki. Po czterech meczach Wojskowi mają więc komplet punktów, ale trudno nie mieć wrażenia, że kolejne zwycięstwa przychodzą legionistom z coraz większym trudem.

W wyjściowym składzie trener Jan Urban dokonał kilku korekt. Z powodu kontuzji na murawie nie mógł pojawić się Roger. Szkoleniowiec nieco przemeblował więc ustawienie i do boju posłał Martinsa Ekwueme, Piotra Gizę i Błażeja Augustyna. Po niespełna kwadransie na boisku nie było już też Wojciecha Szali. Podczas jednej z interwencji „Szalken” doznał urazu pachwiny. Jego miejsce zajął Piotr Bronowicki.

Cała pierwsza połowa nie stała na zbyt wysokim poziomie. Dominowała Legia, a łodzianie cofnęli się i upatrywali swoich szans w kontratakach. Obie strony miały jednak mocno rozregulowane celowniki. Ekwueme i Vuković strzelali wysoki nad bramką i ich uderzenia nijak nie mogły zagrozić Bogusławowi Wyparle. Gdy już udało się wcelować w bramkę, na drodze stawał jednak popularny „Bodzio W”. Dość dobrze prezentował się Piotr Giza, ale wciąż nie do końca rozumie się z kolegami i jego gra nie zawsze przynosiła wymierne rezultaty. To jednak „Gizmo” starał się brać na siebie ciężar gry.

Nieliczne kontry ŁKS-u były groźne i Jan Mucha musiał mieć się na baczności. W 14. minucie tylko poprzeczka uratowała Słowaka po strzale Mieczysława Sikory. Wydawało się, że piłka opuści boisko, a tymczasem nabrała dziwnej rotacji i niewiele zabrakło by wpadła do siatki. Była to na szczęście najgroźniejsza akcja łodzian. Znów dobrze grała bowiem obrona Wojskowych. Wyborna partię rozgrywał Jakub Wawrzyniak. Wyśmiewany przez kibiców Widzewa eks-widzewiak z każdym meczem gra coraz lepiej. Udowodnił już chyba wszystkim niedowiarkom, że ściągnięcie go na Łazienkowską było strzałem w dziesiątkę. Gdyby formą dorównywali mu koledzy z ofensywy, do przerwy musiałyby paść bramki. A tymczasem po pierwszych trzech kwadransach było 0:0.

To czego nie udało się dokonać przed przerwą, szybko nadrobili legioniści w drugiej części gry. Już w 51. minucie na prowadzenie wyszła Legia. Po dośrodkowaniu z lewej strony na 5. metrze znalazł się Bartłomiej Grzelak. Napastnik Wojskowych przepchnął obrońców i podeszwą buta wpakował piłkę do siatki. Trafienie „Grzela” doprowadziło Łódź do łez. Tuż po golu nad boiskiem rozpadało się bowiem na dobre. W deszczu do gry wzięli się legioniści, ale kolejne bramki nie padały. Z każdą minutą coraz groźniejsi byli za to łodzianie. Karygodne kiksy w obronie popełniał Augustyn, ale zawsze z asekuracją zdążali jego koledzy.

Gra Legii ożywiła się po wejściu na murawę Kamila Grosickiego. „Grosik” robił dużo wiatru na prawym skrzydle, czym niepokoił obrońców. Niewiele jednak z tego wynikał, bo przewagę osiągali gospodarze. W końcówce spotkania tylko sobie znanym sposobem Mucha obronił atomowe uderzenie Tomasza Kłosa z najbliższej odległości. Pod bramką „Muszkina” jeszcze kilka razy było gorąco, ale przy pomocy obrońców i dużej dozy szczęścia udało się dowieźć do ostatniego gwizdka sędziego Pawła Gila.

W czwartym meczu Legia odniosła czwarte zwycięstwo. Znów przyszło jednak ono przy niebagatelnym udziale szczęścia. Co będzie gdy legioniści staną naprzeciw bardziej wymagającego przeciwnika? Lub gdy opuści ich szczęście? Może pojawią się umiejętności, które chyba drzemią w drużynie.

Auto: Tomek Janus

Minuta po minucie

Legia bardzo dobrze rozpoczęła nowy sezon. Trzy zwycięstwa bez straty gola - w Łodzi powinniśmy podtrzymać taką passę. W piątek o godzinie 19 drużyna Jana Urbana zagra na ŁKS-ie. Zapraszamy do śledzenia naszej relacji LIVE!
---------------------------------------------
Legia i Zagłębie już na murawie. Trwa rozgrzewka obu zespołów
Witamy wszystkich ze stadionu ŁKS-u z Łodzi. Znamy już skład legionistów. Jan Urban dokonał dwóch zmian. W miejsce Bronowickiego zajął Augustyn, a w miejsce Rogera gra Giza.
Przepraszamy za niedopatrzenie. Największą niespodziankę jest to, że na ławce usiadł Chinyama! Od pierwszej minuty zagra natomiast Martins Ekwueme
Około 400 fanów Legii zasiadło na galerze obok kibiców gospodarzy i bardzo głośno fani dopingują stołeczny klub
"Wszystkich fanatyków uważa się za klasę obcą. Domagamy się rokowań rozbrojeniowych!" - taki transparent wisi nad i pod kibicami Legii
Sędziowie wyprowadzają piłkarzy na murawę.
Legioniści na czerwono-czarno. ŁKS na biało-czerwono

1' - Początek pierwszej połowy
7' - Pierwsze minuty bez żadnych groźnych sytuacji
8' - Rzut wolny dla Legii na środku boiska
8' - Ekwueme strzela zza pola karnego... wysoko nad bramką
9' - Grzelak fauluje Kłosa
10' - Oj niedobre... jakiegoś urazu doznał Wojtek Szala i będzie musiał opuścić boisko. Wygla na to że jakieś problemy z pachwiną
11' - Do wejścia już szykuje się Piotr Bronowicki
11' - Zmiana Legia: Wojciech Szala - Piotr Bronowicki
14' - Fantastyczne uderzenie Sikory z prawej strony lobuje Muchę i... spada tylko na poprzeczkę!! Ogromne szczęscie mieli teraz legioniści!
16' - Astiz fauluje Sikorę z prawej strony pola karnego
18' - Dośrodkowanie w pole karne... Kłos główkuje a Mucha bez problemów łapie piłkę
19' - Bardzo ładne uderzenie Grzelaka z 23 metrów broni Wyparło.
21' - "Zobacz Miklas, tu jesteśmy" - niesie się po stadionie ŁKS-u
25' - Koszmarny błąd Augustyna, który nie wybił podania Sikory na 11 metr... na szczęscie napastnik ŁKS-u fatalnie spudłował... a sędzia dodatkowo gwizdnął pozycję spaloną
27' - Grzelak w polu karnym... stracił piłkę i od bramki rozpocznie Wyparło
35' - Strzał Vukovića, ale bardzo wysoko poleciał piłka po strzale Serba.
36' - Mucha musiał wślizgiem wybijać piłkę na aut bo pędził do niej Sikora
37' - Giza w polu karnym... zatrzymał się, podał na 16 metr do Radovicia a ten uderzył za zdecydowanie lekko
44' - Po raz kolejny nieuppilnowany przez Wawrzyniaka Sikora... uprzedza wybiegającego Muchę uderza... za lekko i Astiz przejmuje piłkę
46' - Koniec pierwszej połowy

Sędzia doliczył jeszcze 1 minutę do pierwszej połowy i piłkarze zeszli do szatni. Na tablicy 0-0, choć wynik mógłby być inny. Swych szans nie wykorzystał m.in. Sikora. Swe okazje marnowali również legioniści

46' - Początek drugiej połowy
46' - Obie drużyny wyszły bez zmian
50' - GOL! Bartłomiej Grzelak! (Legia)
51' - Wawrzyniak podał do napastnika Legii, który z kilku metrów pokonał Wyparłę!
52' - Nad stadionem zaczął padać rzęsisty deszcz
54' - Teraz to już po prostu wielka ulewa nad stadionem ŁKS-u
54' - Żółta kartka: Łukasz Madej (ŁKS)
55' - Faul na Ekwueme
57' - Znakomita okazja dla ŁKs, ale z 7 metrów wślizgiem fatalnie pudłuje Madej!
59' - Zmiana ŁKS: Sebastian Przybyszewski - Ensar Arifović
62' - Radović świetnie przedziera sję lewą stroną... wykłada piłkę Edsonowi a ten uderza nad poprzeczką!
63' - Grzelak do Gizy... spalony!
64' - Żółta kartka: Aleksandar Vuković (Legia)
68' - Na boisku leży Ekwueme i zwija się z bólu
69' - Ale Nigeryjczyk już powrócił na boisko
69' - Prostopadłe podanie go Gizy wybili obrońcy
70' - Zmiana ŁKS: Marcin Klatt - Paweł Budniak
71' - Boisko opuszcza były napastnik Legii, Marcin Klatt. W jego miejsce pojawia się Paweł Budniak
73' - W Legii przygotowana druga zmiana. Na boisku pojawi się Chinyama
74' - Astiz przerywa kontrę gospodarzy... ale na krótko dośrodkowanie piłka odbija się chyba od ręki jednego z obrońców Legii, ełkaesiacy protestują ale arbiter nie zareagował!
74' - Zmiana Legia: Bartłomiej Grzelak - Takesure Chinyama
74' - Napastnik Legii został pożegnany wielkimi gwizdami
75' - Jako ostatni na boiska wejdzie najprawdopobnie Kamil Grosicki
76' - Świetne wyjście Muchy z bramki i zażegnane niebezpieczeństwo
76' - Zmiana Legia: Miroslav Radović - Kamil Grosicki
76' - Ostatnia roszada w szeregach Legii. Na murawie pojawia się awizowany Grosicki
77' - Żółta kartka: Jacek Dąbrowski (ŁKS)
81' - Grosicki dwa razy z rzędu stracił piłkę atakując prawą stroną boiska
82' - Zmiana ŁKS: Adrian Woźniczka - Stefan Potocki
83' - Limit zmian w ekipie gości wyczerpany
83' - 0:40:44Kłos uderza z ostrego kąta - fantastycznie odbija piłkę Mucha!
84' - Kłos fauluje Gizę - za wysoko podniesiona noga obrońcy gospodarzy
87' - Uderzenie Chinyamy z półobrotu broni Wyparło
87' - Bardzo zacięta końcówka spotkania. Teraz w ataku ŁKS
87' - Rzut wolny dla ŁKS z lewej strony boiska, będzie dośrodkowanie...
88' - Piłka minęła wszystkich obrońców... a Ceric z najbliższej odległości spudłował!
88' - Sporo szczęścia mieli teraz podopieczni Jana Urbana
91' - Jedna z ostatnich akcji ŁKSu... piłkę wybija na aut Augustyn
91' - Kontra Legii. Długie podanie do Edsona - za mocne
91' - Arbiter dolicza 3 minuty
92' - Chinyama fauluje przy linii bocznej, nerwowe ostatnie minuty - dużo fauli ze strony Legii
92' - A teraz zamiesanie w polu karnym Astiz powalony przez Cerica
92' - Sędzia rozdzielił piłkarzy i nie pokazał żadnych kartek
93' - Wyparło na środku boiska.. wrzuca w pole karne.. a tam daleko piąstkuje Mucha!
94' - Legioniści wybijają piłkę byle dalej od własnego pola karnego
95' - Teraz fauluje Grosicki przy linii bocznej i otrzymuje żółtą kartkę
95' - Żółta kartka: Kamil Grosicki (Legia)
95' - Ostatnia nadzieja dla gospodarzy
95' - Koniec meczu!





Koniec! Czwarte zwycięstwo Legii w czwartym meczu nowego sezonu. Z kompletem punktów, bez straty bramki, Legia powraca na fotel lidera!

Relacja z trybun

Fanatycy klasą obcą!

Już drugi raz kibice i działacze ŁKS-u pomogli legionistom dostać się na stadion i umożliwili im oglądanie meczu z sektora gospodarzy. Wejście do sektora gości było bowiem niemożliwe - po meczu w Zabrzu Ekstraklasa SA, na wyraźną sugestię KP Legia, ukarała Górnik dużą karą finansową - 20 tys. złotych. "Karę dostaliśmy za to, że chcieliśmy, by na meczu było bezpiecznie, a tylko rozdzielenie kibiców, którzy nie pałają do siebie sympatią, było tego gwarancją" - mówili działacze z Zabrza dodając, że następnym razem zachowaliby się identycznie.

Podobnego ryzyka nie chcieli podjąć łodzianie. Nic dziwnego - kara finansowa za okazaną pomoc do najmilszych nie należy. Kibice ŁKS-u pokazali jednak, że mimo dzielących nas animozji, solidarność kibicowska stoi w ich kodeksie wyżej niż międzyklubowa niechęć i udostępnili nam boczny sektor Galery.

Na mecz ściągały więc zastępy samochodów na warszawskich blachach. Dla warszawiaków udostępniony został parking po drugiej stronie ulicy. Tam też odbierało się bilety. Żeby dotrzeć do parkingu, trzeba się było przedrzeć przez kordon policji, która jednak tego dnia była spokojna.
- Nie ma przejścia - informowali fanów zmierzających od strony dworca Łódź Kaliska.
- Ale my nie z Łodzi.
- A skąd?
- Z Warszawy
- A to proszę bardzo - droga na sektor stała otworem.

Na sektorze legioniści meldowali się bez barw. Taka była prośba organizatorów. Jako że zabrakło także naszych flag, a obie ekipy noszą się raczej na biało, ciężko było laikowi zauważyć z daleka granicę między dwiema ekipami. Zmieniło się to wraz z początkiem meczu, kiedy to sektor warszawiaków został pokryty transparentami i zaczął się głośny doping. Kibice Legii w trafny sposób podsumowali styl działań klubu w stosunku do ruchu kibicowskiego. Z sektora biły więc w oczy prześmiewcze PRL-owskie hasła. "Domagamy się rokowań rozbrojeniowych!" - takie płótno przykryło płot. Pozostałe hasła również przypominały raczej pochody 1-majowe, niż flagi, które na co dzień widuje się podczas meczów. "Niech żyje sojusz milicyjno-klubowy" - ironizowali kibice, podnosząc dziesiątki małych "główek", w których pierwszoplanową rolę grali znani wszystkim Stefan Dziewulski (dla formalności podpisany per "ZOMO") i prezes klubu.
"Wzmożona kontrola - dźwignią zaufania społecznego", "Towarzyszu Walter - prowadź!" - całość haseł formowała się w swoisty "pochód poparcia" dla działań klubu. Legioniści trafnie sparafrazowali jeszcze jedno komunistyczne hasło: "Wszystkich fanatyków uważa się za klasę obcą" - podsumowali działania zarządu.
Taki sposób ośmieszenia niektórych działań KP wydaje się być dużo lepszy, niż bluzgi i inwektywy. Tych jednak, w pierwszej połowie, także nie zabrakło.

Przez kilka minut legioniści wyrażali bowiem swój stosunek do prezesów wokalnie. Przy czym tym razem "Ekstraklasa bez Miklasa" brzmiało zdecydowanie łagodnie. "Gorzka wódka, gorzka wódka, trzeba ją osłodzić..." - śpiewano na sektorze, wskazując kto z kim... ma się całować. A całować miał się prezes z dyrektorem do spraw bezpieczeństwa. Tym podobne śpiewy nie trwały jednak długo. W drugiej połowie nie było ich właściwie w ogóle.

Śpiewy adresowane do Miklasa i Dziewulskiego nie trwały długo, bo skupiono się głównie na dopingowaniu Legii. Na płocie z charakterystyczną koszulką "śpiewać k..." znalazł się "Staruch", który mecze przy Łazienkowskiej oglądać może teraz tylko z perspektywy ulicy. Dlaczego? W Wilnie bynajmniej nie rozrabiał. Po prostu jest przedstawicielem "klasy obcej". Podobnie jak kilku innych ultrasów.
Za "gniazdowego" robił także Tomek "Alchim" - jego styl prowadzenia dopingu doskonale znają starsi kibice - i po chwili sektor rozgorzał głośnym "Ceeeeee Ce Ce Wu Ka!", które jest "znakiem firmowym" Tomasza. Do prowadzenia włączał się na zmianę z "Alchimem" "Staruch" i przez ładnych kilka minut nad stadionem unosiły się tylko dwie piosenki (okrzyki): wspomniane już "Ceee" i "Moja jedyna miłość". W pewnych momentach było naprawdę konkretnie. Podobnie jak przy tradycyjnym "Jesteśmy zawsze tam!".

Tego dnia na linii ŁKS-Legia trwało zawieszenie broni. Nie dotyczyło to jednak drugiego z łódzkich klubów. Najpierw widzewiacy zostali pozdrowieni przez "ełksę" (Kto nie skacze...), potem także przez "wojskowych".
Doping obu grup był niezły. My co prawda z rzadka słyszeliśmy w ogóle śpiewy gospodarzy, ale tylko i wyłącznie dzięki naszym staraniom, a nie ich milczeniu. Podobnie wypowiadali się po meczu łodzianie - oni też widzieli nasz wysiłek, ale jak mówili... słyszeli tylko siebie.

Druga połowa zaczęła się od happeningu na naszym sektorze. Łodzianie ze zdumieniem obserwowali, jak legioniści... zawieszają na sektorze prawdziwą siatkę do siatkówki! Po chwili trybuna została zmieniona w fachowe boisko do siatkówki, kibice podzielili się na dwie drużyny i zaczęła się wielka gra :)
Niestety, nie wszyscy znają zasady siatkóweczki, więc jeszcze długo prezesi publiczności siatkarskiej się raczej nie dochowają. Dość powiedzieć, że próbowano skandować nazwiska siatkarskich gwiazd, ale zakończono na... "Piotrze" Zagumnym. Próbowano także liczyć, ale mało kto ogarniał, że liczy się do trzech, w związku z czym liczono do dwudziestu trzech, czasem tylko kończąc zagrywkę skandowaniem "Os-tat-ni!". Zgodnie z życzeniem prezesów uczyliśmy się także siatkarskiego repertuaru - zupełnie jak na Lidze Światowej w katowickim Spodku śpiewając w "W stepie szerokim". Mecz szybko się jednak zakończył, bo wróciliśmy do wspierania zespołu.

Druga połowa była jedną z lepszych wokalnych połówek w naszym wykonaniu w ostatnim czasie. Punktualnie o 20 zaczęło zresztą padać, a każdy legionista wie, że kiedy pada to... śpiewamy dwa razy głośniej. Tradycji stać się więc musiała zadość.

Wraz z końcowym gwizdkiem, na przywitanie piłkarzy, którzy podeszli pod sektor (dużą inicjatywę w tym temacie wykazywał Kamil Grosicki), zaśpiewaliśmy hit wiedeński. Potem w kierunku zawodników poleciała stała zakazowa piosenka o tym, jak traktujemy wszelkie restrykcje, którymi obejmują nas różne instytucje.
Potem gromkie "Dziękujemy" skierowaliśmy w stronę ŁKS-u i obie ekipy pożegnały się brawami. Piłka nożna dla kibiców! Dzięki!

Po meczu legijna brać spotykała się na wszelkiej maści stacjach i w zajazdach, gdzie długo dyskutowano o meczu i towarzyszącej mu atmosferze. Pojawiły się plotki, iż zarząd KP zamierza karać jeżdżących na wyjazdy kibiców zakazami. Miejmy nadzieję, że to tylko plotki i klub nie będzie ośmieszał się w ten sposób. Jak na razie czasy, które kibice przypomnieli na transparentach nie istnieją, żyjemy w wolnym kraju i ci, którzy nie łamią prawa, w ramach praw konstytucyjnych mają pełne prawo pojawiać się tam, gdzie ich chcą widzieć. A na ŁKS-ie chętnie ich jako gości przyjęto.

Ciekawe też jak zachowa się tym razem Ekstraklasa. Kibice Legii nie mieli flag, barw, siedzieli z gospodarzami. Idziemy o zakład, że w Ekstraklasie mądre głowy już teraz szukają haka na ŁKS. Wszak karę trzeba wlepić. A że był spokój i nic się nie działo? - Nieważne. Przecież oni są zawsze najmądrzejsi. Zgodnie z jakimi paragrafami działają? Zgodnie z regułą "dajcie mi człowieka, a znajdę na niego paragraf".

Do zobaczenia w Lubinie... Obca klaso.

Widzów: 8000
Goście: 700
Doping Legii: 7
Doping ŁKS: 7

turi

Oceń legionistów
Komentarze (157)

© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.