Liga polska
8. kolejka
13 000
Warszawa
3.10.2003
19:00
Legia Warszawa
Amica Wronki
Legia Warszawa
3-1
Amica Wronki
78 min. Svitlica
92 min. Svitlica
93 min. Saganowski
38 min. Zieńczuk
27. Bieniuk
Boruc
Szala
Choto
Jóźwiak
Sokołowski II
Surma
Sokołowski I (60. Garcia)
Vuković
Kiełbowicz (59. Wróblewski)
Svitlica
Saganowski
Szamotulski
Skrzypek
(70. Kucharski) Bieniuk
Djoković
Dudka
Kowalczyk
Burkhardt
Jikja
Zieńczuk
(Sawala) Sobociński
Dembiński
Sędzia główny Robert Małek
Relacja

Nokaut po warszawsku!!!

Radość drużyny po wygranej z liderem!!! - fot. Woytek W tym meczu było niemal wszystko! Słupki, poprzeczki, wspaniała gra i aż 4 gole! Legia przystąpiła do spotkania z liderującą w lidze Amiką w dość sporym osłabieniu, bowiem zabrakło Jacka Zielińskiego, Tomka Jarzębowskiego i Jacka Magiery. Z kolei goście z Wronek przyjechali bez swojego najlepszego gracza – Pawła Kryszałowicza. Tak więc niektórzy kibice mogli obawiać się o poziom dzisiejszych zawodów. Nic bardziej mylnego! Mecz był wręcz nieprawdopodobnie dramatyczny. Przed pierwszym gwizdkiem sędziego hymn Legii miał odśpiewać znany polski tenor. Jak miał tak odśpiewał, ale.. nikt nic nie słyszał. Wszystko to za sprawą kapitalnego dopingu warszawskich fanów! Kosmiczna oprawa połączona z ogłuszającym dopingiem przywitały wchodzących na boisko piłkarzy obu drużyn. Już za kilka chwil miał się zacząć niezwykle ciekawy i ważny mecz…

Od samego początku atakować zaczęła Legia. Jej akcje były składne i prowadzone w bardzo szybkim tempie. Wiele piłek z obrony trafiało do Aleksandra Vukovica, który świetnie rozdzielał je napastnikom. Widać było, że legionistom znacznie lepiej gra się w starym sprawdzonym systemie 3-5-2. W jednej z akcji ofensywnych pechowo piłkę uderzył Dokovic i omal nie pokonał Szamotulskiego strzałem pod poprzeczkę... Byłaby to chyba jedna z najbardziej kuriozalnych i.. pięknych bramek strzelonych na stadionie Wojska Polskiego! Goście odpowiedzieli lekkim strzałem Dembińskiego, który bez problemu wyłapał Artur Boruc. W kolejnej akcji znów gorąco było pod bramką Legii. Tym razem w świetnej sytuacji znalazł się Remigiusz Sobociński, ale mając przed sobą tylko Boruca strzelił wprost w ręce legionisty. Od tej chwili istniała już tylko drużyna z Warszawy. Po kapitalnej akcji Vukovica ładny strzał z dystansu oddał Łukasz Surma. Nie był on jednak celny. Chwilę później znów prawym skrzydłem biegł Vukovic, ale zamiast centrować wycofał futbolówkę do nadbiegającego Sokołowskiego II. Ten nie zastanawiając się długo huknął z 16 metrów prosto w spojenie słupka z poprzeczką!! Było to zwieńczenie dobrej gry w tej połowie drugiego „Sokoła”. Nie minęło kilka minut, a w wyśmienitej sytuacji znalazł się Marek Saganowski. Jednak zamiast oddawać strzał, oddał piłkę do Svitlicy, który znalazł się... w jeszcze lepszej sytuacji!! Stanko zachował się jednak bardzo dziwnie oddając lekki i łatwy do obrony strzał. Szkoda, że legioniści nie wykorzystali tej wyśmienitej sytuacji. Kolejna akcja należała do Amiki i przyniosła jej gola. Po wyjściu z szybką kontrą piłkę na prawej stronie przejął Dembiński, zagał szybko w pole karne, a Marek Zieńczuk przy biernej postawie obrony Legii wepchnął piłkę do bramki. Smutne to, ponieważ cały czas atakowali gospodarze, a gracze Amiki ograniczali się do tępych wybić w niebo i murowania bramki. Obrona Częstochowy zaczęła się dopiero teraz! Legii było bardzo cieżko przedrzeć się przez betonową obronę Amiki. Do przerwy wynik brzmiał 0:1. Jednak kibice „Wojskowych” ani przez chwilę nie opuszczali swoich pupili.

W drugiej części meczu tempo nie było już tak duże jak w pierwszej. Dało się nawet zauważyć lekkie zniechęcenie u gospodarzy. Zresztą trudno im się dziwić. Przez większość meczu grali bardzo ładnie i nie strzelili gola, zaś grająca antyfutbol Amica zdobyła dość przypadkową bramkę. Wydawało się, że gościom sprzyja dziś los i szczęście. Legia przeprowadzała akcje, konstruowała nowe ataki, ale nie były to zbyt skuteczne próby. W 59. minucie Stanko Svitlica zdobył gola, jednak z pozycji spalonej. Ten moment było mimo wszystko bardzo ważny, bowiem od tej chwili Legia zaczęła znacznie lepiej i szybciej atakować. Obraz gry zaczął przypominać ten z pierwszej części meczu. Obok ataków gospodarzy wybijaniem i grą na czas „popisywali się” wronczanie i niestety przodował w tym Grzegorz Szamotulski. W 72. minucie mogło być jednak 0:2! Bardzo źle w polu karnym zachował się Dickson Choto puszczając bezpańską piłkę. Na szczęście przytomnie zachował się Boruc i zażegnał niebezpieczeństwo. W tym czasie dwóch ważnych zmian dokonał Dariusz Kubiki, wpuszczając na plac gry Wróblewskiego i Garcie (za „Sokoła I” i Kiełbowicza). W 78. minucie padł wreszcie gol wyrównujący! Z rzutu wolnego (po faulu na Saganowskim) piękną bramkę zdobył Stanko Svitlica! Grzegorz Szamotulski był absolutnie bez szans. Legia cisnęła dalej. Za wszelką cenę chciała strzelić zwycięską bramkę, na którą bez wątpliwości zasługiwała. W 84. minucie wydawało się, że szczęście jest tuż tuż. Svitlica uderzył piłkę obok Szamotulskiego, ale ta jakimś cudem trafiła w słupek i wyszła z pola. Jedno jest pewne – szczęście było dziś na pewno po stronie gości. Jednak co się odwlecze to nie uciecze. Sędzia przedłużył mecz o 4 minuty i właśnie w tym czasie Legia zdobyła 2 zwycięskie gole!!! Najpierw Svitlica po podaniu Manuela Garcii pokonał „Szamo”, a następnie Saganowski po rzucie rożnym głową strzelił pod porzeczkę. Mecz zakończył się niespodziewanym wynikiem 3:1 dla Legii! Mimo wszystko wronczanie mieli od groma szczęścia, bowiem powinni byli przegrać znacznie, znacznie wyżej... Z kolei dla legionistów brawa za wspaniałą postawę przez cały mecz!


Autor: Michał Szmitkowski

Pomeczowe wypowiedzi

Stefan Majewski (trener Amiki): Chciałem Darkowi pogratulować zwycięstwa. Myślę że nie było to łatwe, my strzeliliśmy piękną bramkę po kontrze. Ustawiłem zespół tak żeby w miarę się bronił. Zagęściliśmy środek pola Legia nie stworzyła dużo sytuacji mimo ze miała zdecydowaną przewagę Potem był ten rzut wolny i na tym bym zakończył dzisiejszą konferencję bo resztę widziałem czarno.

Dariusz Kubicki (trener Legii): Chciałbym zacząć od słów pochwały dla warszawskich kibiców i zresztą oddałem im hołd zaraz po meczu bo uważam, że bez nich te zwycięstwo byłoby niemożliwe. Nie mówię tego żeby się przypodobać kibicom, tylko taka jest rzeczywistość. Ponadto chciałbym pogratulować swoim zawodnikom postawy. Przez moment było to chyba widoczne nie tylko na ławce rezerwowych ale także na boisku, że nie wątpili w zwycięstwo. Zdecydowałem się na bardzo ofensywne ustawienie zespołu w dzisiejszym spotkaniu. Biorąc pod uwagę sytuacje w tabeli jaka się wytworzyła po tych 7 kolejkach wiedziałem, że każda strata tutaj chociażby 3 czy 2 punktów praktycznie eliminowała nas z możliwości zakończenia tej pierwszej rundy na wysokiej pozycji w tabeli. Tutaj trzeba powiedzieć, ze na pewno stworzyliśmy więcej sytuacji. Spodziewaliśmy się, że Amica będzie tak grała. Uczulałem zawodników na kontry, jednakże Wojtek Szala spóźnił się z asekuracją na drugiej stronie. Od tego momentu grało nam się bardzo trudno jednakże miałem przeczucie wewnątrz, że jeżeli zawodnicy będą kontynuowali grę z taką pasją i zaangażowaniem i pomysłowością to wygramy. Z ogromnym respektem przystąpiliśmy do tego spotkania. Żaden zespół nie wygrywa 6 z 7 spotkań ligowych jeżeli nie prezentuje odpowiedniej klasy. Szczęście nam dopisał i cieszę się ze mogłem to spotkanie wygrać i dopisać trzy punkty. Życzę Stefanowi żeby w następnym spotkaniu odniósł zwycięstwo.

Marek Jóźwiak: Znowu strzeliliśmy bramki w końcówce i to dwie. To dlatego, że gramy do końca. My graliśmy o zwycięstwo, a nie jak Amica o przetrwanie. Lider nie może przyjechać do Warszawy i grać antyfutbol, ustawić z tyłu jedenastu graczy i tylko się bronić. Zespół z takim potencjałem powinien zagrać tak jak Wisła i jeżeli przegrać, to z honorem. Mieliśmy dziś przez cały czas przewagę i bramka od początku wisiała na włosku. Długo nie mogliśmy jej strzelić. Myślę, że sędziowie nie byli dziś w najwyższej formie. Mimo że było 0:1 nawet przez moment nie zwątpiłem w zwycięstwo. Absolutnie. Próbowałem sam strzelić bramkę, ostatecznie zrobili to inni. Wygraliśmy też dzięki wspaniałym kibicom. Kiedy ogląda się co oni wyprawiają na trybunach, to wypada grać tak jak graliśmy dziś wieczorem.
Artur Boruc: Przy straconej bramce troszeczkę się zdrzemnęliśmy. Nie wiem, co tu więcej mówić. Zresztą teraz to nieważne, bo trzy strzeliliśmy i tyle. Było trochę nerwów, ale już wszystko jest dobrze. Graliśmy dziś tak bardzo ofensywnie, że coś w końcu strzelić musieliśmy. Dwie bramki zdobyliśmy w samej końcówce. Aż nie mogłem w to uwierzyć, choć z drugiej strony to już nie pierwszy raz. Należy się przyzwyczajać.
Tomasz Kiełbowicz: Praktycznie każda drużyna, która przyjeżdża na Łazienkowską próbuje właściwie tylko się bronić. Może poza Wisłą Kraków. Tak też było z Amicą. Dlatego trudno się grało. Najważniejsze jednak, że udało się wygrać.
Paweł Skrzypek (Amica): Graliśmy defensywnie, trener ustalił taką taktykę. Długo to przynosiło efekty. Bramki numer dwa i trzy dla Legii były konsekwencją bramki numer jeden. Ona nie powinna paść. Z prostej przyczyny - nie było faulu, nie powinno więc być rzutu wolnego.
Tomasz Sokołowski I: Musiałem zejść z boiska z powodu urazu kolana. Mocno oberwałem, na szczęście doktor to obejrzał i stwierdził, że nic nie zostało urwane. Mogłem biegać, ale miałem problemy ze skręcaniem. Trener podjął słuszną decyzję, by wprowadzić na boisko kogoś ze świeżymi siłami. Okazało się to bardzo słusznym pociągnięciem. Wygraliśmy.
Marek Saganowski: Tak się jakoś składa, że zawsze jak dostanę powołanie do kadry od razu strzelam bramkę. Przydałoby się, żebym robił to częściej. Dobrze by więc było, gdyby reprezentacja częściej grała swoje mecze. Cieszę się, że w końcu się przełamałem. Amica dziś broniła się bardzo umiejętnie, my atakowaliśmy, ale dochodziliśmy do 16. metra i dalej nic nie mogliśmy zrobić. Nie zniechęcaliśmy się jednak i atakowaliśmy nadal. Dzięki temu skończyło się, jak się skończyło.


Autor: Woytek i Gazeta Wyborcza

Relacja z trybun

Królewska Legiunia

Mecze z drużynami nie posiadającymi zbyt wielu fanów zazwyczaj nie wzbudzają zbyt wielkich emocji. Zazwyczaj...bo dzisiejszy wieczór na Łazienkowskiej był wyjątkowy. Bilety na mecz z Amicą rozchodziły się bardzo szybko i w dniu spotkania nie było rzeczą prostą nabyć wejściówkę na Krytą lub Żyletę. Nawet pomimo faktu dodrukowania kilkuset biletów nienumerowanych... Wzrastająca frekwencja na Łazienkowskiej może tylko cieszyć. W dniu dzisiejszym wolne miejsca można było znaleźć jedynie na łuku i tych też nie było zbyt wiele.
Trybuny były pełne, atmosfera wspaniała. Brakowało jedynie kibiców gości...chociaż nie do końca. Na sektorze pod zegarem pojawiło się kilka osób, które być może przybyły z Wronek. Być może, bo barw u nich nie stwierdzono. Przed rozpoczęciem spotkania, minutą ciszy uczciliśmy śmierć kibica Legii, który niedawno opuścił nas :( Wszystkie legijne flagi zdobił żałobny kir. Wcześniej, na wyjście piłkarzy pokazaliśmy ciekawą choreografię. Otóż na całej trybunie odkrytej pojawił się napis "LEGIA" z zimnych ogni, w otoczeniu kartonów i transparentów. Całość wyglądała tym efektowniej, że napis "wyłonił" się z tła po kilkunastu sekundach. Ponadto nie zabrakło naszego hymnu, który już od dawna towarzyszy wyjściu piłkarzy na boisko - "Mistrzem Polski jest Legia". Zresztą tę pieśń jeszcze kilkakrotnie powtarzaliśmy. Na pierwszy gwizdek sędziego na murawę lecą serpentyny i konfetti. Ilości nie były takie jak na meczach z Wisłą, czy Lechem, ale jak widać "zbiórki konfetti" skutkują.
Dopingiem legijnych fanów nie dowodził tego dnia "R.". Kilkaktornie cały stadion pozdrawiał wodzireja, który miejmy nadzieję szybko do nas wróci. Trzymaj się! Tymczasem dopingiem kierowali Cyberf@ni i trzeba przyznać, że wychodziło to całkiem nieźle. Mimo niekorzystnego wyniku, nikt nie rezygnował z wokalnego wspierania zawodników. To właśnie wspólny wysiłek fanów i piłkarzy pozwolił nam po końcowym gwizdku świętować zdobycie trzech punktów.
Druga połowa rozpoczęła się od zaprezentowania trzech naszych sektorówek, w asyście 40 rac. Ponadto na Krytej pojawiły się elementy pirotechniczne. Fani zasiadający w tej części stadionu, już od dobrych kilku spotkań, starają się urozmaicać mecze Legii. Z dobrym skutkiem, należy dodać. Jak na mecz z "takim" przeciwnikiem, zaprezentowaliśmy się nieźle. Wszyscy...no może prawie wszyscy, wierzyli w korzystne zakończenie pojedynku do końca. Najpierw bramka Stanko uspokoiła nas, że passa spotkań bez porażki naszej ukochanej drużyny nie zostanie przerwana. Nie trudno sobie wyobrazić co działo się, gdy Svitlica zdobył kolejnego gola, w ostatniej minucie spotkania! Eksplozja radości...aż ciężko znaleźć słowa, którymi można opisać, co działo się w sercach kibiców. Większość z nas nie ochłonęła jeszcze po golu na 2-1, a "Sagan" strzelił trzecią bramkę! Szok! Kto mógł przewidzieć taką końcówkę? Chyba tylko wróżka...bądź jeden z naszych redakcyjnych kolegów, który wyczarował dla Legii dwie bramki! Jak widać, mamy czarodziejską moc. Po meczu piłkarze świętują zwycięstwo razem z nami, a runda honorowa wokół boiska trochę trwała. Mimo to nikt nie zamierzał opuszczać trybun. "Ja kocham Legię lalalalalala..." słychać było w promieniu kilku kilometrów. Po pewnym czasie, warszawska brać poszła świętować kolejną wygraną Legiuni. Królewskiej Legiuni oczywiście :-)


Autor: Bodziach

Minuta po minucie

Przed meczem: Na trybunach zapowiada się komplet widzów. Przed spotkaniem piłkarze uczczą minutą ciszy zmarłego kibica. W centrum widnieje transparent nowego sponsora Legii (Królewskie) przerobiony na "Legunia". Do meczu pozostaje 25 min a Żyleta prawie już zapełniona.

1 min. Spotkanie rozpoczyna Legia.
2 min. Szamotulskiego o mało nie pokonuje... obrońca Amiki, jednak po zagraniu Diokovicia wybija piłkę na rzut rożny.
4 min. Jak do tej pory gra toczy się wyłącznie na połowie gości. Amica czuje duży respekt przed Legią.
7 min. Pierwsza akcja Amiki: strzał oddaje Dembiński, jednak zbyt lekko żeby zaskoczyć Boruca.
9 min. Amika była bliska zdobycia gola. Dembiński strzela z 10 metrów w bramkarza Legii, dobitka też nie przynosi efektów.
11 min. Ładny strzał Surmy. Piłka jednak mija słupek bramki Amiki o centymetry.
16 min. Doskonała sytuacja dla Legii!!! Sokołowski II strzala i piłka po końcach palców Szamotulskiego wędruje na poprzeczkę. Mogło być 1-0 dla Legii.
26 min. Nudny mecz. Legia cały czas atakuje jednak Amica ambitnie się broni. Zupełnie nie widoczni Saganowski i Svitlica.
27 min. Żółta kartka dla Bieniuka za faul na Saganowskim.
29 min. Lekki strzał Svitlicy na bramkę gości.
38 min. Gol dla Amiki :-( Legia cały cas przeważa a Amika wykorzystała jedną kontrę i wychodzi na prowadzenie.
40 min. Rzut wolny dla Legii - Kiełbowicz dośrodkowuje, ale piłkę wybijają obrońcy.
42 min. Vuković przedziera się przy lini końcowej. Obrońcy Amiki znowu wybijają piłkę.
43 min. Kontratak Amiki zakończony strzałem dalekim od bramki Legii.
44 min. Sędzia uspokaja trenera Kubickiego, który zbólwersowany jest nie zagwizdaniem faulu.
44 min. "Sagan" marnuje doskonałą sytuację do zdobycia bramki.
45 min. Legia cały czas "siedzi" na połowie gości, jednak Amika dobrze się broni.
45 min. Sędzia przedłuża 1 połowę o minutę. Sokołowski I strzala z 25 metrów jednak obrońcy z Wronek blokują strzał.
46 min. "Szamo" wyłapuje dośrodkowanie Sokołowskiego.
46 min. Koniec I połowy.

Po I połowie: Legia cały czas atakuje, siedzi na połowie Amiki. Nic to jednak Jej nie daje, bo Amika do przerwy prowadzi. Saganowski i Svitlica są zupełnie nie widoczni.

46 min. Rozpoczyna się druga połowa.
46 min. Drugą połowę Legia rozpoczyna bez zmian. Na trybunach dużo rac i 3 sektorówki.
48 min. Gra w środku pola. Sędzia dyktuje faul dla Amiki na środku boiska.
49 min. Atak Legii... i złe dośrodkowanie Vukovicia. Szamotulski długo celebruje wybicie piłki.
50 min. Dośrodkowanie Choto w pole karne.
51 min. Sokólowski II z Sokołowskim I zmarnowali dobrą kontrę. Amica też gubi się w ataku.
51 min. Faul na Sokole II w środku boiska.
53 min. Surma wyprowadza piłkę.
59 min. Zmiana w Legii. Za Kiełbowicz wchodzi Wróblewski.
59 min. Svitlica strzela gola ale sędzia odgwizduje spalonego. Dziś sędziowie grają razem z Amiką...
60 min. Legia nie rezygnuje, ciągle przeprowadza ataki.
61 min. Druga zmiana w Legii. Za Sokołowskiego I wchodzi Garcia.
61 min. Rożny dla Legii, jednak bez efektu. Kibice prowadzą nieustanny doping dla Legii i domagają się gola.
62 min. Dobra okazja dla Legii! Z bramki wychodzi Samotulski i lobuje go Svitlica. Piłka zmierza do bramki, jednak na posterunku jest Skrzypek i wybija piłkę.
70 min. Pierwsza zmiana w Amice. Za Bieniuka wchodzi Dawid Kucharski.
72 min. Choto przepuszcza sobie piłkę przed bramką, a za nim stoi Dembiński. Napastnik Amiki nie zorientował się, a piłkę przechwycił Boruc. Nie szczędzi przekleństw Choto.
78 min. GOOOOOOOOOOLLLL DLA LEGII!!! Strzelcem bramki STANKO SVITLICA !!! który strzela bramkę z rzutu wolnego w lewy róg bramki!!!
84 min. W słupek strzela Svitlica.
90 min. Sędzia dolicza do 1 połowy 4 minuty.
91 min. Za Sobocińskiego wchodzi Szymon Szawala.
93 min. GOOOOOOOOOOOOOOLL!!! Strzelcem gola dla Legii znowu Stanko SVITLICA !!! Asyste przy tym golu zalicza Garcia.
94 min. GOOOOLLLL!!! 3-1 !!! Tym razem strzelcem gola jest Saganowski po wrzutce z rzutu rożnego Wróblewskiego!!
94 min. Koniec meczu!!! Legia wygrywa z dotychczasowym liderem 3-1!


Autor: Barthor

Dodatki

Fotoreportaż z meczu - 57 zdjęć
Filmiki z meczu - 9 MPEG-ów (w tym 2 gole!)

Typowanie wyniku
Aż 98 osób z 437 prawidłowo odgadło rezultat spotkania. Ze względu na ilość, pełną listę zwycięzców prezentujemy tutaj

Zapowiedź

Lider w Warszawie

Po ostatnim meczu z Amicą legioniści mieli się z czego cieszyć - ten emocjonujący mecz zakończył się wynikiem 4-3 - fot. Woytek Rozgrywki w Polsce w pełni. Ledwie dwa dni temu wspieraliśmy Legię w Kielcach (niektórzy jeszcze przez jakiś czas będą pamiętać ten mecz), a już przed nami kolejny rywal. Tym razem "Wojskowi" zmierzą się z obecnym liderem, Amiką Wronki. Trzeba przyznać, że przewodnictwo w tabeli właśnie tego klubu jest ogromnym zaskoczeniem. Ligowy średniak, opierający swoją grę właściwie na jednym tylko zawodniku, szczęśliwie wygrywa mecz za meczem. Jednak poza Wisłą Kraków i Górnikiem Zabrze, dotychczasowych rywali Amiki nie można zaliczyć do szczególnie liczących się w ekstraklasie. Także wronczanom zdarzały się wpadki, jak chociażby porażka ze słabiutkim Górnikiem Polkowice (0-1), czy we wtorek w PP 0-3 z GKSem Katowice. Amica zdecydowanie gorzej spisuje się na wyjazdach. Szczególnie ciężko będzie jej na Łazienkowskiej. Legia ma bowiem jeden podstawowy atut - dwunastego zawodnika, publiczność, która jutro nie powinna zawieść.
Wronczan nie omijają kontuzje. Ostatnio wyleczyli się wprawdzie Burkhard i Bartczak, ale ich występ w podstawowej jedenastce jest mało prawdopodobny. Wątpliwe jest natomiast wyjście na boisko Mielcarskiego i Dawidowskiego.
Legia w obecnym sezonie przyzwyczaiła nas do dużych wahań formy. Po słabym początku rundy, przełamanie złej passy i zwycięstwa nam Polonią i Lechem. Dużo gorszy mecz w Polkowicach, nieco lepszy w Zabrzu, a po nich spektakularny tryumf nad Wisłą Kraków i znow szczęśliwie uratowane remisy w Zabrzu i Kielcach. Za słabe wyniki winę ponoszą przede wszystkim piłkarze, którzy są najwyraźniej przekonani o swoich wyjątkowych umiejętnościach i myślą, że to wystarczy. Brak im woli walki, zaangażowania, zwyczajnego myślenia na boisku, ale przede wszystkim bezustannej koncentracji. Gubienie punktów z outsiderami może okazać się ważące na tytule mistrza Polski, ale może wyeliminować Legię także z gry w pucharach. Wystarczy przypomnieć sobie dramat z wiosny tego roku...
Amica butnie zapowiada, że jedzie do Warszawy po zwycięstwo. Nie zapominajmy, że w tym zespole gra obecny lider klasyfikacji strzelców i to on stanowi podstawę drużyny. Dobra gra defensywna Legii jest w stanie powstrzymać Kryszałowicza. Niestety na warszawską obronę nie ma co liczyć. Nie zagra doświadczony Zieliński, który pauzuje za piątą żółtą kartkę. Na boisku nie pojawi się Jarzębowski, który za ok. 10 dni wznowi dopiero normalne treningi. Zabraknie też kontuzjowanych Magiery i Cieślińskiego. Wczoraj nie trenował również Choto, gdyż uskarżał się na przeziębienie. Do zdrowia wrócił Szala, ale jego gra nie zachwyca. Fatalnie spisuje się Marek Jóźwiak, który poza rzadkimi przebłyskami, całkowicie stracił formę i nawet wieloletnim doświadczeniem nie jest w stanie pokryć rażących błędów. Niezwykle waleczny Saganowski przestał strzelać bramki... Jednym słowem - nie jest wesoło.
Pozostaje mieć nadzieję, że statystyki nie kłamią, a Legia podejdzie do tego spotkania z odpowienim zaangażowaniem i pokaże, że jeszcze na wiele ją stać, a rozgromienie Wisły nie było przypadkiem.

Dotychczas obie drużyny rozegrały ze sobą 21 spotkań. 14 zakończyło się zwycięstwem Legii, 2 razy padł wynik remisowy, a 5 razy wygrywała Amica. Bilans bramkowy: 44-25 na korzyść Legii. W ostatni mecz Legii z Amicą był bardzo emocjonujący. Wygraliśmy 4-3.

Jak zwykle liczymy na komplet na stadionie przy Łazienkowskiej. Rangi meczu chyba nikomu nie trzeba przypominać. Po raz kolejny pokażmy piłkarzom, że warto dla nas grać, bo jesteśmy najlepsi i kochamy swój klub.
Zapraszamy wszystkich już jutro na godz. 19 na stadion Wojska Polskiego!


Autor: Mishka

© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.