REKLAMA

Afera? Leo zawsze daje drugą szansę

źródło: Życie Warszawy - Wiadomość archiwalna

Leo Beenhakker ukarał trzech piłkarzy odsunięciem na czas nieokreślony, ale możliwe, że Boruc, Dudka i Majewski szybko wrócą do kadry. Powód? Holender nigdy nie skreśla ludzi po jednym błędzie.

Wiele afer i skandali w futbolu udaje się zatuszować, ale tym razem sam Leo Beenhakker zdecydował się nagłośnić sprawę. Jak mówi oficjalny komunikat, „w konsekwencji niedopuszczalnego i nieodpowiedzialnego zachowania po meczu towarzyskim Ukraina – Polska we Lwowie“ Holender podjął decyzję o zawieszeniu na czas nieokreślony Artura Boruca, Dariusza Dudki i Radosława Majewskiego.
To już nie przelewki, bo Dudka i Boruc byli najlepszymi piłkarzami naszej reprezentacji na Euro 2008. Bez nich kadra – i tak z każdym miesiącem coraz słabsza – traci jeszcze więcej.

Więcej niż dwa piwa

Według informacji PZPN, zawodnicy nadużywali alkoholu i nie wrócili na czas do hotelowych pokoi. Po wylądowaniu w czwartek na Okęciu Boruc i Dudka zaprzeczali, ale popołudniowy komunikat Beenhakkera nie pozostawiał złudzeń.

– Zawiesiłem tych piłkarzy na czas nieokreślony. Gdyby chodziło tylko o dwa, trzy piwa, to robiłbym taką burzę? Bądźmy wszyscy rozsądni! Nie jestem głupi i zwykle po meczach pozwalam zawodnikom na wypicie jednego piwa czy dwóch, ale to nie jest ten przypadek – powiedział wczoraj Sport. pl wzburzony Beenhakker, ale dodał, że na razie nie poda żadnych szczegółów dotyczących przyszłości „winowajców“ w reprezentacji.

Wszystkiego dowiemy się najpóźniej do wtorku – wówczas Beenhakker musi ogłosić skład na mecze eliminacji MŚ 2010 – ze Słowenią (6 września) i z San Marino (10 września). Wśród ekspertów, włącznie z działaczami PZPN, nie brakuje opinii, że kary powinny być i będą bardzo surowe. Na pewno? – Rozmawiałem właśnie z selekcjonerem. Poinformował mnie, że w najbliższych dniach skontaktuje się z zawieszonymi graczami. Do wtorku podejmie ostateczne decyzje. My, jako związek, zaakceptujemy każdą z nich. Leo Beenhakkera ma tutaj wolną rękę – podkreśla prezes PZPN Michał Listkiewicz.

Wszystko wskazuje na to, że Boruc, Dudka i Majewski nie zagrają w dwóch najbliższych meczach, ale wrócą na kolejny – październikowy z Czechami. Holender słynie z wyrozumiałości, czego przykłady mieliśmy w jego najbliższym otoczeniu.

Innym wybaczał

– Każdy popełnia błędy. Człowiekowi zawsze trzeba dać drugą szansę – powiedział Beenhakker kilka miesięcy przed finałami Euro 2008. Kogo miał na myśli? Swojego asystenta Dariusza Dziekanowskiego, który z powodu kłopotów osobistych przez pewien czas nie mógł pomóc reprezentacji.

Wydawało się, że popularny „Dziekan“ jest na zakręcie nie tylko kariery, ale całego swojego życia. A jednak wrócił. Ba, pojechał nawet do Austrii na finały Euro, gdzie cały czas towarzyszył Beenhakkerowi.

A Mariusz Lewandowski? Gdy Beenhakker zdejmował go z boiska w trakcie wyjazdowego meczu z Kazachstanem, zdenerwowany zawodnik w ogóle nie podszedł do strefy zmian i od razu uciekł do szatni. Gestykulując nerwowo, okazał wyraźny brak szacunku Holendrowi, ale nie został przez niego odsunięty od reprezentacji. Mało tego, wkrótce stał się jej ważnym ogniwem, a Beenhakker niemal na każdej pomeczowej konferencji powtarzał, jak wielki postęp zrobił ostatnio pomocnik Szachtara Donieck.

Koszmarne wspomnienia

Obecnie sam fakt, że Beenhakker chce skontaktować się z niesfornymi piłkarzami świadczy o próbie załagodzenia sytuacji.

W przypadku Majewskiego sprawa jest oczywista. Zawodnik dopiero wkracza w dorosły futbol i przed zgrupowaniem na Ukrainie miał czystą „kartotekę“. Boruc też nie narażał się trenerom, choć od dawna wiadomo, że do najgrzeczniejszych nie należy. Lubi mówić to, co myśli, czasem chodzi własnymi ścieżkami.

Znacznie więcej na sumieniu miał Dariusz Dudka. Solidny defensywny pomocnik (potwierdzeniem jego klasy był transfer i gra w podstawowym składzie Auxerre) miewał w przeszłości kłopoty z prawem. W 2003 roku jeszcze jako piłkarz Amiki Wronki – będąc pod wpływem alkoholu (kilkanaście godzin przed wypadkiem wypił kilka piw) – potrącił śmiertelnie człowieka. Ostatecznie zawodnik nie został skazany, ponieważ uznano, że do wypadku doszło z winy pieszego. Odebrano mu tylko na dziewięć miesięcy prawo jazdy, a wkrótce piłkarz zmienił klimat na krakowski – poszedł do Wisły.

Leo spadł z piedestału?

Bez względu na to, ile i z kim pili teraz piłkarze, jedno w tej historii jest smutne i zastanawiające. Jeszcze rok temu Beenhakker był traktowany w kadrze niemal jak święty, wokół którego zawodnicy chodzili na paluszkach. Niekwestionowany autorytet. Teraz piłkarze coraz częściej wymykają mu się spod kontroli (słychać głosy, że podczas zgrupowania przed meczem z USA w Krakowie też nie wszyscy poszli do łóżka o godz. 22). Podobnie jak spod kontroli wymyka się Holendrowi pomysł na grę reprezentacji. Czasu, żeby poukładać te klocki od nowa, już nie ma.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.