Radość zdobywców Pucharu Kirgistanu - fot. Adam
REKLAMA

Na stadionach świata: O Puchar Kirgistanu

Adam - Wiadomość archiwalna

Tym razem w cyklu "Na stadionach" mamy dla Was prawdziwy rodzynek. Adam przysłał nam tekst i zdjęcia z Azji, a konkretnie z finałowego spotkania o Puchar Kirgistanu! Zapraszamy do lektury.

Jeśli i Ty masz ochotę podzielić się swoimi spostrzeżeniami na temat innych aren piłkarskich - pisz koniecznie na ultras@legialive.pl.

Dordoi-Dynamo Naryn - Żasztyk-Ak-Altyn Kara-Suu 01.09.2008

1 września odbył się finałowy mecz o Puchar Kirgistanu. Zapowiedź tego egzotycznego wydarzenia dostarczył głośnik umieszczony na poruszającej się po ulicach stolicy kraju Biszkeku ogromnej ciężarówce, która zapewne pamięta jeszcze czasy Kirgiskiej Republiki Radzieckiej. Decyzja była szybka: wraz z kolegą postanowiliśmy, że ten mecz obejrzymy z trybun.

Kirgistan to jedno z najbiedniejszych państw Azji Środkowej, słynące z imponujących gór, pięknego jeziora Issyk-Kul (tam regenerował się Jurij Gagarin po powrocie z kosmosu), możliwości jazdy konnej i niespotykanych gdzie indziej rozmiarów korupcji organów państwowych. Z całą pewnością w piłce nożnej kraj ten nie dokonał jednak niczego, co zasługiwałoby na zainteresowanie europejskich mediów. W ostatnim rankingu FIFA Kirgistan wprawdzie wyprzedza naszych niedawnych rywali z San Marino, ale 124 miejsce specjalnie zaimponować nie może. Skoro jednak futbol wzbudza emocje w każdej szerokości geograficznej, uznaliśmy, że warto zobaczyć, jak naprawdę przedstawia się poziom azjatyckiej piłki i jacy są tamtejsi kibice. Nie da się też ukryć, że po prawie miesięcznej podróży po Azji zatęskniliśmy już trochę za naszą ulubioną dyscypliną sportu, nawet w tak nietypowym wydaniu.

Już od bramy stadionu "Spartak" czekały nas niespodzianki. Pierwsza bardzo przyjemna: wstęp jest darmowy i nikt nie przeprowadza żadnej kontroli przy wejściu. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wejść na murawę (skądinąd raczej marnej jakości), a nawet obejrzeć z bliska okazałe trofeum. Stadion może pomieścić ok. 10 tysięcy kibiców, z jednej strony na trybunie otwartej, z drugiej na częściowo krytej trybunie dwupoziomowej. Właśnie pod dachem większość kibiców schroniła się przed wyjątkowym upałem. Znaczna część trybun pozostała jednak pusta. Obiekt jest wyposażony w bieżnię, na której trenowali lekkoatleci. Ku naszemu zaskoczeniu, rozpoczęcie meczu nie przeszkodziło im w kontynuowaniu zajęć.

Do finału awansowały drużyny Dordoi-Dynamo Naryn i Żasztyk-Ak-Altyn Kara-Suu. W przypadku pierwszej tradycyjna nazwa została uzupełniona o nazwę sponsora (całkiem niedawno podobne pomysły realizowano i u nas), konkretnie właściciela wielkiego bazaru. Co oznacza trudna do wymówienia nazwa drugiego finalisty nie mamy pojęcia. W składzie zespołu z Narynu wyszło czterech piłkarzy z Afryki. Szybko okazało się, że tylko oni w miarę sprawnie operują piłką, co zresztą potwierdzili już w pierwszej akcji. Bramkarz zagapił się i został przelobowany z połowy boiska. Nasze oczekiwania na dużą liczbę goli nie zostały spełnione, choć przed przerwą Dynamo podwyższyło prowadzenie po dość przypadkowej kontrze swoich afrykańskich stranieri.

Słów kilka o dopingu. Ponieważ mecz odbył się na terenie neutralnym, a podróżowanie po Kirgistanie wymaga cierpliwości, mocnych nerwów i przede wszystkim dobrego samochodu, wydaje się, że za drużynami nie przyjechało zbyt wielu kibiców. Większość obecnych zapewne mieszka w Biszkeku i prawdopodobnie nie znalazła lepszego zajęcia na poniedziałkowe popołudnie (mecz został przełożony z niedzieli, wcześniej obowiązywała żałoba z powodu katastrofy samolotu). Regularny doping nie był prowadzony, w związku z czym trudno było zorientować się, z którą drużyną sympatyzuje stołeczna publiczność. Kibice ograniczali się do "dopingu reaktywnego", czyli bicia braw lub gwizdania. Sytuacja uległa zmianie w drugiej połowie. Bardzo prawdopodobne, że zadziałały już przyniesione na stadion płynne wspomagacze (ich uszczuplone zapasy gremialnie uzupełniono w czasie przerwy). Mimo to nie doszło do żadnych incydentów o charakterze chuligańskim. Z czasem okazało się, że większe wsparcie ma Dynamo, które za namową siedzącego obok kibica zacząłem wspierać i ja. Obecność Europejczyków wzbudziła zaskoczenie otoczenia, a mój rozmówca wykazał sporą wiedzę o naszym kraju. Na przykład wyraził swój sprzeciw wobec karnego dla Austrii na Euro 2008. Co prawda zgodności zdań nie było już przy ocenie działań polskich władz wobec Gruzji, ale w tej sprawie wystarczy mi, że kibice na Ł3 podczas meczu z FK Moskwa wyrazili stanowisko identyczne z moim.

Tymczasem w drugiej połowie zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Najpierw obrońca Dynama wdał się w drybling z napastnikiem rywali, co skończyło się kontaktową bramką. Potem z nieznanego powodu trener zaczął po kolei zmieniać swoje afrykańskie gwiazdy, przez co zespół przestał grać. W międzyczasie usłyszeliśmy głos spikera – jak się okazało, wcześniej wyłączono prąd, co podobno zdarza się tu bardzo często. Wreszcie tuż przed końcem kirgiscy półamatorzy przeprowadzili pierwszą przyzwoitą akcję meczu: po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i strzale głową zespół Żasztyk-Ak-Altyn doprowadził do remisu i dogrywki.

Zaskoczeni takim obrotem sprawy piłkarze Dynama bezskutecznie próbowali strzelić gola i uniknąć karnych. Uniemożliwił im to wyraźnie zmęczony sędzia liniowy, który nie nadążając za akcjami, na wszelki wypadek za każdym razem sygnalizował spalonego. W celu zyskania czasu Żasztyk-Ak-Altyn nie cofał się też przed brutalnymi faulami, a w końcówce nawet przed wszczęciem bijatyki, zakończonej remisem 1-1 w czerwonych kartkach. Karne wykonywano przy zapadającym zmroku, przy czym jako pierwszy pomylił się piłkarz Dynama. Tym razem zadziałało jednak prawo serii: Dynamo w ostatnich latach zdominowało Puchar Kirgistanu, a rywale konsekwentnie przegrywają w finale. Podobnie było i tym razem, a regularność, z jaką piłkarze Żasztyk-Ak-Altyn zaczęli trafiać w słupki wprost zdumiewa.

Nie obyło się bez incydentu przy wręczaniu trofeum kapitanowi zwycięzców. Przy próbie charakterystycznego uniesienia pucharu w górę na bieżnię z hukiem spadła jego niezbyt dopasowana pokrywa. Nie przeszkodziło to zawodnikom i kibicom wspólnie cieszyć się na płycie boiska. A przecież podobnie i u nas bywało...

Azjatycki futbol zmienia się. Widać to coraz wyraźniej podczas kolejnych mistrzostw świata. Pamiętamy ciężkie boje naszej reprezentacji z (oficjalnie europejskim) Kazachstanem (ale Biszkek leży bliżej Polski niż Ałamaty!). A ostatnie spekulacje prasowe o transferach Samuela Eto’o (ostatecznie niepotwierdzone) i Rivaldo (jak najbardziej prawda) do sąsiedniego Uzbekistanu pozwalają przypuszczać, że może i nieco prowincjonalny Kirgistan pokusi się o jakąś piłkarską niespodziankę?

Poprzednie relacje z tej kategorii znajdziecie w dziale Na stadionach

Masz ciekawą historię z meczu zagranicznych klubów lub Mistrzostw Europy?
Wychodząc naprzeciw Waszym pomysłom, zachęcamy do przesyłania nam relacji i zdjęć! Wy również możecie mieć swój wkład w tworzenie materiałów na Legia LIVE!
Relacje prosimy nadsyłać na specjalnie w tym celu utworzonego maila ultras@legialive.pl



Główna trybuna stadionu "Spartak" - fot. Adam


Zepsuty zegar stadionowy - fot. Adam


Autor z Pucharem Kirgistanu


Hasła sobie, życie sobie... - fot. Adam


Powitanie drużyn - fot. Adam


Ten obrazek znamy z Europy - fot. Adam


Radość po zdobytej bramce - fot. Adam


"Zapasowy" zegar boiskowy - fot. Adam


Stały fragment pod bramką Dynama - fot. Adam


Za chwilę sędzia sięgnie po czerwone kartki - fot. Adam


Puchar Kirgistanu z obstawą :-) - fot. Adam


Radość piłkarzy i kibiców - fot. Adam


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.