Aleksandar Vuković zdobył w tym roku z Legią Puchar Polski - fot. Woytek
REKLAMA

Vuković: Dostałem zgodę. Odchodzę!

turi, źródło: własne - Wiadomość archiwalna

To już pewne. Aleksandar Vuković żegna się z Legią po siedmiu latach gry w naszym klubie. "Miesiąc temu, kilka dni po pucharowym meczu z Wisłą Płock, miałem spotkanie z władzami klubu, na którym dowiedziałem się, że będę mógł odejść już zimą" - mówi "Vuko" w rozmowie z Legia LIVE! "Jestem takim człowiekiem, że albo w tą, albo w tamtą stronę. Targowanie się nie wchodziło w grę. Od początku chciałem tyle samo pieniędzy i konsekwentnie się tego trzymałem. To była sprawa honoru" - dodaje Aco.


Z kapitana stałeś się rezerwowym, który nie łapie się nawet do meczowej 18-stki. Co się dzieje?
- Powiem tak: kiedy w czerwcu nie zdołałem porozumieć się z Legią, chciałem odejść z klubu jeszcze w letnim okienku transferowym. Trudno z takim nastawieniem być wiodącą postacią w zespole.

Przyznajesz więc, że nie umiałeś zmobilizować się do gry?
- Bardziej chodzi tu o jakieś rozkojarzenie i nastawienie psychiczne niż mobilizację. Każdy zawodnik, aby dobrze grać, musi mieć spokojną głowę, żeby myśleć tylko i wyłącznie o grze.

Teraz coś się zmieniło? W głowie już poukładane?
- Zmieniło się sporo. Właściwie wyjaśniła się już moja sytuacja. Można powiedzieć, że dopiąłem swego, bo ciężko byłoby mi się pogodzić z tym, że nawet od stycznia nie miałbym możliwości odejść z Legii. Teraz już wiem, że taką możliwość będę miał.

Skąd ta pewność?
- Miesiąc temu, kilka dni po meczu z Wisłą Płock w Pucharze Polski, miałem spotkanie z władzami klubu, na którym dowiedziałem się, że będę mógł odejść już zimą i klub nie będzie robił mi żadnych problemów.

Czyli definitywnie żegnamy się z "Vuko"?
- Tak widać musiało być. Moje rozmowy z klubem trwały jakiś czas. To nie było tak, że ja z dnia na dzień obraziłem się za to, że ktoś nie chciał ze mną przedłużyć umowy. Ja od początku jasno postawiłem sprawę - albo zostaję na takich warunkach jakie przedstawiłem i się dogadujemy, albo chciałbym odejść. Nie będę już długo grał w piłkę, chciałbym ten czas wykorzystać i zarobić trochę więcej niż w Legii.

Ale przecież poszło o niewielką sumę, która nie zwiększyłaby jakoś potężnie twoich zarobków. Czyżbyś uniósł się honorem?
- Zdecydowanie poszło o honor. Mogę wymienić wiele przykładów, żeby udowodnić, że dla mnie pieniądze nie są najważniejsze. Kiedy wracałem do Legii z Grecji zrezygnowałem chociażby z pieniędzy, jakie klub zalegał mi za zdobycie mistrzostwa w 2002 roku. Powiem tak - warunki, które postawiłem Legii, były tylko i wyłącznie dla Legii. Dla żadnego innego klubu nie zgodziłbym się grać na takich warunkach. Chyba, że zmusiłoby mnie do tego życie. Znam możliwości płacowe w klubie, dlatego pieniądze jakie chciałem dostać to była kwota, poniżej której schodzić nie chciałem. Oczywiście, że była to sprawa honoru, bo bez tych pieniędzy mógłbym się obejść, i nie są to pieniądze, które robią wielką różnicę.

Zdecydowałeś więc, że odejdziesz, mimo że z Legią jesteś przecież jakoś związany.
- Nie "jakoś", tylko jestem związany. Mogę tylko powtórzyć - ja jestem takim człowiekiem, że albo w tą, albo w tamtą stronę. Targowanie się nie wchodziło w grę. Od początku chciałem tyle samo i konsekwentnie się tego trzymałem. Moim zdaniem - ale podkreślam, że to tylko moje odczucie i mogę się mylić - klubowi chodziło tylko o zyskanie czasu. Vuković ma jeszcze rok kontraktu to niech gra na starych warunkach jak najdłużej, a potem ewentualnie będziemy rozmawiać. Ja natomiast uznałem, że czerwiec to jest ten moment, kiedy powinniśmy się dogadać lub szukać takiego wyjścia z sytuacji, że klub zarobiłby na mnie jakieś pieniądze, a ja byłbym wdzięczny klubowi, że mogę odejść. Tymczasem działacze chcieli kontynuować ewentualne rozmowy po rundzie jesiennej, na co ja się zgodzić nie chciałem.

Nie boisz się, że będziesz żałował decyzji o odejściu?
- Wielu ludzi mówi mi, że popełniłem błąd, że jeszcze tego pożałuję. Ale ja bym znów postąpił tak samo, bo tak czułem, a kiedy czuję, że muszę coś zrobić, to po prostu to robię i nikt nie jest mi w stanie wytłumaczyć, że powinienem zrobić inaczej.

Przez tą zdecydowaną deklarację straciłeś jednak miejsce w składzie. Myślisz, że trener Urban stwierdził: on rzucił kapitańską opaską, nie chce już dla nas walczyć?
- Wiem, że trener nie zgadzał się z moją decyzją i oczywiście miał do tego prawo. Nie wiem jednak czy miało to wpływ na jego dalsze ruchy. Nie mam i nigdy nie miałem pretensji do trenera za to, że mnie posadził na ławce, czy nie zabrał na mecz. Przyjąłem to ze spokojem, bo będąc w jego sytuacji mógłbym postąpić tak samo. Kiedy miesiąc temu ostatecznie okazało się, że odejdę, trener mógł spojrzeć na zespół i mecze pod kątem tych zawodników, których będzie miał w drużynie od stycznia. Mecz z Płockiem, po którym dostałem zgodę na odejście, był ostatnim w którym zagrałem od początku. Wypadłem w nim myślę nie najgorzej. Kto wie, może jeszcze dostanę jakieś szanse - do grudnia jest dużo meczów, zdarzają się kartki i kontuzje.

Legię na pewno będziesz jednak mile wspominał. Co zostanie w sercu?
- Na pewno mistrzostwo 2002, feta na stadionie i przejazd na Starówkę. Drugie mistrzostwo też. I jeszcze Puchar Polski w Bełchatowie - żadnego trofeum nie chciałem zdobyć tak, jak tego, tak mi go brakowało. Teraz trzeba już jednak myśleć o przyszłości. Przeszłość zostanie, a tego co zdobyłem z Legią nikt mi nie odbierze. Tylu meczów w barwach tego klubu, osiągnięć, i nieważne gdzie miałbym grać, to te siedem lat spędzonych w Legii mówi samo za siebie. To na pewno najważniejszy dla mnie klub, bo w żadnym innym nie spędziłem tyle czasu.

Wiadomo już gdzie zagrasz wiosną?
- Na razie szukam klubu. Może to będzie klub w Polsce, może w Serbii, a może jeszcze gdzie indziej. Wiem jedno - mam 29 lat, chcę jeszcze pograć w piłkę, ale już nie dla samej przyjemności. Będę szukał satysfakcjonującej mnie oferty. Nie pomaga mi na pewno to, że nie gram. W rozmowach kluby używają bowiem takiego argumentu, żeby zbić cenę. Ja jednak nie dam się na coś takiego nabrać. Co z tego, że nie gram regularnie od trzech miesięcy, skoro wcześniej grałem 10 lat? Trzy miesiące treningów w Legii jest warte więcej niż mecze w połowie drużyn w polskiej lidze. Najważniejsze, że jestem zdrowy.

Wraz z odejściem z Legii opuścisz też Polskę?
- Jeszcze nie wiem jak to będzie. Nie ukrywam, że ciągnie mnie w rodzinne strony - to już 8 lat poza domem. Wszystko zależy tak naprawdę od tego, co będę chciał robić gdy już zawieszę buty na kołku. Na pewno będę wracać do Warszawy, mieszkania nie mam zamiaru sprzedawać, będę miał gdzie przyjść. A jak się życie potoczy? Może będę trenerem Dolcanu Ząbki albo juniorów Partizana? A może będę pracował na budowie? Chociaż w tej chwili tyle się w Warszawie buduje, że zanim skończę grać, to budować już nie będzie czego (śmiech).

rozmawiała: turi


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.