REKLAMA

Ostrowski: Kibic jest od kibicowania

Woytek, źródło: Gazeta Sport/Gazeta Wyborcza - Wiadomość archiwalna

Obszerny wywiad z członkiem zarządu KP Legia opublikowany został w Gazecie Sport dodatku do Gazety Wyborczej. Jarosław Ostrowski tłumaczy w nim, dlaczego klub zerwał chore układy z kibicami. "Stowarzyszenia kibiców dogadują się z władzami klubów i wspólnie łamią prawo. W wielu miastach wie o tym także policja, ale dla niej wygodniej jest mieć kibiców na stadionie, bo wcześniej słyszą, że jeśli ich nie wpuszczą, będą mieli problem w mieście" - mówi Ostrowski.
"Nasi kibice ignorowali organizowane przez klub wyjazdy. Był to element protestu części kibiców wobec władz klubu. Najwięcej wejściówek - 12 - sprzedaliśmy na spotkanie z Lechem. Na inne nie więcej niż trzy, cztery. W drodze i na meczach próbowano tych kibiców zastraszać, np. poprzez robienie im zdjęć" - mówi Ostrowski.

Kibice Legii licznie stawiali się na wszystkich stadionach poza Cracovią i Polonią. "Stowarzyszenie Kibiców Legii Warszawa ma świetne kontakty z zarządami klubów i osobami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo. Informują, że oficjalnego wyjazdu nie będzie, ale na mecz przyjedzie kilkaset osób. ŁKS sprzedał im bilety na jednym z parkingów. Potem wpuścił na sektor, na którym siedzieć powinni kibice gospodarzy" - dodaje Ostrowski, który twierdzi, że w większości przypadków SKLW razem z zarządami klubów łamie prawo.

Inaczej jest na Łazienkowskiej, gdzie Legia skrupulatnie sprawdza kibiców gości i nie wpuszcza ich na sektor, jeżeli nazwiska nie ma ich na liście dostarczonej przez klub macierzysty lub kibic jest nietrzeźwy. "Władze klubów przyjezdnych często proszą nas byśmy takie osoby wpuszczali. Nigdy tego nie robimy. Zostają pod stadionem, pilnuje ich policja" - opowiada Jarosław Ostrowski.

Legia wybrała inną drogę niż Lech

"W Poznaniu lechici doprowadzili grupę kibiców Legii pod stadion. Nikt ich nie sprawdził lub sprawdził niedokładnie. Wejść mogły osoby z zakazem stadionowym i wnieść na trybuny wszystko. Na meczu używali niedozwolonej pirotechniki. Stowarzyszenie kibiców Wiara Lecha ma bardzo silną pozycję w klubie. Jakiś czas temu agencja ochroniarska stwierdziła, że nie może realizować swoich zadań na stadionie w Poznaniu, bo zbyt wiele do powiedzenia mają kibice. Organizacji Wiara Lecha zazdroszczą wszyscy kibice. Jej szefowie zasiadają w loży honorowej. dzięki temu Wiara Lecha czuje się tak mocna, że po zadymie w Gdańsku groziła dziennikarzom procesami, jeśli napisaliby o tych wydarzeniach w nieodpowiedni sposób. I dziennikarze nie drążą tematu" - mówi członek zarządu Legii.

Mimo, że to Lech Poznań jest przedstawiany przez wszystkich jako wzór współpracy klubu z kibicami, mimo tego że na mecze "Kolejorza" walą tłumy Ostrowski uważa, że droga którą wybrał Lech nie jest dobrym rozwiązaniem.

"Przed naszym przyjściem [przed kupieniem klubu przez firmę ITI] podobnie było w Legii. Kibice swobodnie poruszali się po stadionie i budynku klubowym, dostawali darmowe bilety, mieli bliskie kontaktu z władzami klubu. A my inaczej wyobrażamy sobie rolę kibiców. Nie do nich należy zapewnienie bezpieczeństwa na stadionie, decydowanie o takich sprawach klubu jak zasady dzierżawy stadionu od miasta. Oni mają kibicować i współpracować z klubem, ale na zasadach określonych przez klub. Z prawem do krytyki oczywiście, ale w cywilizowanych formach. (...) Nikomu w Polsce nie zależy, by stanowczo określić rolę kibica w klubie i zacząć tego przestrzegać. Organizacje kibiców mają wielką siłę. Są dopuszczane do prac sejmowej komisji tworzącej nową ustawę o bezpieczeństwie imprez masowych. Rozmawia z nimi PZPN, Ekstraklasa, Władze samorządowe i agendy rządowe. Pamięta pan mecz Polska - Kazachstan i transparent na całą długość boiska "Z dedykacją dla tych, którzy spisali NaS na straty"? NS to Nieznani Sprawcy, ultrasi Legii. Pieniądze na tę oprawę dostali od PZPN" - mówi Ostrowski.

"Legię ciągle traktuje się jak UFO. Kiedy na walnym zgromadzeniu Ekstraklasy prosiliśmy kluby, by po wydarzeniach w Wilnie nie wpuszczały naszych kibiców, wielu odpowiadało, że nie zgadza się z naszą polityką. Oni uważają, że z kibicami trzeba współpracować za cenę pozornego spokoju. Część klubów przyznaje nam rację, ale robi co innego." - kończy Jarosław Ostrowski.

Pełny wywiad w dzisiejszej Gazecie Sport.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.