REKLAMA

Nadal nie ma Chinyamy

źródło: Życie Warszawy / Gazeta Wyborcza - Wiadomość archiwalna

Nadal po urlopie do piłkarzy Legii nie dołączył jej najlepszy strzelec Takesure Chinyama. - Ma kłopoty z przylotem - powiedziano Gazecie w klubie. To samo ustaliło Życie Warszawy. – Takesure będzie w środę. Rozmawiałem z nim w poniedziałek. Ustaliliśmy, że wsiądzie w samolot o godz. 13.30 we wtorek i w Warszawie pojawi się kolejnego dnia przed południem – twierdzi kierownik drużyny Ireneusz Zawadzki.
Podobne deklaracje słyszeliśmy jednak dość często. Zastanawiające jest, dlaczego Dickson Choto mógł przylecieć z Zimbabwe na czas, a jego rodak ma z tym problemy.

Obaj udali się do Afryki zaraz po ostatnim spotkaniu rundy jesiennej z PGE GKS Bełchatów. Wylecieli do ojczyzny, choć wiadomo było, że w ich kraju panuje epidemia cholery.

Z Dicksonem tylko raz w przeszłości były problemy. W 2005 roku dołączył do drużyny sześć dni po rozpoczęciu przygotowań. Klub nałożył na niego wtedy karę – ponad 10 tys. złotych. Choto usprawiedliwiał się problemami z załatwieniem biletów.

Cztery pogrzeby i powrót

Pod względem spóźnień był w Legii inny rekordzista.
– Nie mogę wrócić na czas. Mam pogrzeb dziadka – usprawiedliwił się w Keneth Zeigbo zimą 1998 roku. Na Legii czekano, ale Nigeryjczyka wciąż nie było. Powód? Pogrzeb babki ze strony ojca. Na tym nie koniec. Kolejna była babcia z rodziny matki. W końcu wrócił... ponad miesiąc po terminie. – Spoko, spoko – skwitował w swoim stylu napastnik.

Później jego wybryki wielokrotnie przebijał gracz Polonii Emmanuel Ekwueme. Teraz w Legii gra jego młodszy brat Martins. Na szczęście on nie sprawia kłopotów.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.