Jakub Rzeźniczak przedłużył kontrakt z Legią - fot. Woytek
REKLAMA

Rzeźniczak: Pozostać w notesie Beenhakkera

Qbas - Wiadomość archiwalna

Przed wyjazdem na zgrupowanie Jakub Rzeźniczak przedłużył umowę z Legią do czerwca 2011 roku. Negocjacje trwały aż 12 miesięcy.

"Kosztowało mnie to dużo czasu i jeszcze więcej nerwów. Nigdy więcej nie chciałbym tak przedłużać kontraktu. Zwłaszcza, że bardzo chciałem zostać w Legii" - mówi w wywiadzie z LegiaLive! obrońca Legii. "Powiedziałem menadżerowi, żeby mnie nawet nie informował o innych ofertach. Byłem zdecydowany zostać w Warszawie jeszcze na parę lat i cieszę się, że wreszcie to się udało. Nie ciągnęło mnie za granicę. Gram w najlepszym klubie w Polsce, z czego jestem dumny" - dodaje piłkarz. Zapraszamy do lektury!

Za nami kilka dni zgrupowania. Wiem, że pytania w stylu "jak warunki na obozie?" są niczym zdarta płyta, ale trudno ich nie zadać. Zatem?
Jakub Rzeźniczak: Szczerze mówiąc to nie mamy na co narzekać. Ani na pogodę, ani na boisko. W porównaniu do tego co teraz jest w Polsce, jest niemal idealnie. Hotel też bardzo ładny, pokoje wygodne, a widoki piękne. Jedzenie wprawdzie niezłe, ale bywało lepiej. Nie jestem jednak wybredny. Jest dobrze.

Hotel położony jest na uboczu. Jak zatem spędzacie wolny czas?
- Zazwyczaj zostaję w pokoju i odpoczywam. "Smoła" nie jest uciążliwym współlokatorem, więc mam święty spokój. Najczęściej czytam książki. Zwykle też po treningach chodzimy z Marcinem na siłownię. Ostatnio pracujemy nad mięśniami brzucha. W pobliżu jest miasto (Fuengirola – red.), ale teraz, gdy są dwa treningi dziennie to nawet nie za bardzo jest czas by się tam wybrać.

Masz 22 lata i 102 występy w lidze. Czy czujesz się już rutyniarzem pośród kolegów w Legii?
- Przede wszystkim czuję, że każdy kolejny mecz to nowe doświadczenie. Bez względu na to czy jest to liga, puchar, europejskie puchary, czy reprezentacja młodzieżowa. Dużo też zyskałem na zgrupowaniach ligowców pod wodzą trenera Beenhakkera. A to, że mam ponad 100 meczów w lidze? Nie specjalnie się tym podniecam. Ważne by ta ilość przełożyła się na jakość.

Wspomniałeś Leo Beenhakkera. Jak ocenisz jego metody i jego samego?
- Ciężko tak jednoznacznie powiedzieć. Zgrupowania kadry są krótkie, inaczej się tam pracuje. Jak to na kadrze. Wiadomo jednak kogo Beenhakker wcześniej prowadził – Real Madryt, kilka reprezentacji. Na pewno czuje się taką większą mobilizację do pracy. Kadra to kadra, wszyscy gryzą trawę by wypaść jak najlepiej, by dostać kolejną szansę pokazania się. Beenhakkera na pewno wyróżnia jedno: jest znacznie spokojniejszy niż polscy trenerzy. Nigdy nie krzyczy, zarówno na treningach, jak i na meczu.

Czy po zgrupowaniu w Turcji i debiucie z Serbią dostrzegasz dla siebie miejsce w reprezentacji? Czujesz się na siłach by w niej zostać na dłużej?
- Myślę, że ta droga nie jest jakoś bardzo daleka, ale nie jest też blisko. Wprawdzie nie będzie to jeszcze pierwszy skład i doskonale zdaję sobie z tego sprawę, ale chcę by selekcjoner o mnie pamiętał. Dlatego skupiam się przede wszystkim na dobrej grze w lidze na wiosnę.

No właśnie, a jak to jest z wiosną? Trener Urban przypominał, że po znakomitej jesieni w poprzednim sezonie w Twoim wykonaniu przyszła słaba wiosna. Nie obawiasz się powtórki?
- Wszyscy to powtarzają i nie chciałbym nikogo zawieść. Wierzę, że będzie dobrze. Podchodzę do tego na spokojnie. Było tak, że wtedy miałem jesień udaną i złapałem ciśnienie by powtórzyć to na wiosnę. Za bardzo chciałem i przez to nie wszystko wychodziło. Teraz będzie na pewno lepiej, a doświadczenie z każdego treningu będzie procentować.

Jednak początek poprzedniej jesieni nie zapowiadał, że skończy się tak udanie. Nie łapałeś się do składu, zostałeś odesłany do Młodej Ekstraklasy. Jak przekonałeś do siebie trenera Urbana?
- Było bardzo nieciekawie. Wracałem z Widzewa jako środkowy obrońca. W Legii byłem ostatni w hierarchii stoperów. Wiadomo, że Dickson i Inaki to bardzo silna konkurencja. Zresztą, ktokolwiek trafiłby na Łazienkowską, miałby problem by wygrać z nimi rywalizację. Cieszę się, że trener znalazł dla mnie nową pozycję. Dzięki temu mogłem przede wszystkim grać i wykorzystać swoją wytrzymałość. Myślę, że z techniką jest też coraz lepiej. Mocno pracuję też nad dośrodkowaniami i w tym aspekcie też widzę postęp. Choć gdyby ktoś mi wówczas powiedział, że za pół roku będę grywał na prawej obronie, to pewnie nie za bardzo bym uwierzył. Na prawej stronie ustawiał mnie tylko z konieczności trener Wdowczyk.

A nie było trochę tak, że podobnie jak u Wdowczyka, Urban wystawił Cię z musu?
- To prawda. Było w tym nieco mojego szczęścia w nieszczęściu innych. Po odejściu Grześka Bronowickiego oraz kontuzjach Wojtka Szali i Piotrka Bronowickiego pojawiła się luka na prawej obronie. Trenerzy już wcześniej sprawdzali mnie na tej pozycji w kilku meczach Młodej Ekstraklasy. Widocznie wypadłem na tyle dobrze i uznali, że warto dać mi szansę. Zagrałem przeciwko Zagłębiu Sosnowiec. Wygraliśmy 5-0, a ja na dłużej zadomowiłem się w wyjściowym składzie.

Zawsze sprawiałeś wrażenie zawodnika drobnego, niezbyt silnego, a tu proszę: na badaniach najlepsze wyniki wydolnościowe, biegasz najszybciej, dźwigasz najcięższe sztangi w zespole. Skąd się to bierze?
- Gdy przychodziłem do Legii, mierzyłem 2 cm mniej, ale byłem lżejszy o 15 kg. Od tamtego momentu zacząłem chodzić na siłownię. Wiem, że może mi to tylko pomóc. Dzięki temu, że jestem silniejszy i czuję się pewniej. A wytrzymałość? Z tym się już urodziłem.

Początek tego sezonu Wam nie wyszedł. Wpadki z FK Moskwa, z Odrą Wodzisław i ogólnie bardzo słaba forma. Potem, nie licząc pewnego wahnięcia w listopadzie, Legia grała już dobrze. Gdzie leży przyczyna?
- Forma przyszła ciutkę za późno, to prawda. Teraz wszyscy zachwycają się Lechem Poznań, a prawda jest taka, że gdybyśmy wówczas trafili z formą, przeszli FK Moskwa, to nie wiadomo jakby się to wszystko potoczyło i czy nie bylibyśmy w tym samym miejscu co Lech. A czemu tak się dzieje? To już nie jest pytanie do mnie. Nie chcę wprawdzie powiedzieć, że trenerzy popełnili błędy, ale po prostu trzeba wyciągnąć z tego wnioski na przyszłość i tyle.

Niedawno przedłużyłeś kontrakt z Legią do czerwca 2011. Długo trwały negocjacje?
- Dogadywaliśmy się... 12 miesięcy. Kosztowało mnie to dużo czasu i jeszcze więcej nerwów. Nigdy więcej nie chciałbym tak przedłużać kontraktu. Zwłaszcza, że bardzo chciałem zostać w Legii.

Nie było żadnych ofert?
- Nie wiem nawet. Powiedziałem menadżerowi, żeby mnie nawet nie informował. Byłem zdecydowany zostać w Warszawie jeszcze na parę lat i cieszę się, że wreszcie to się udało. Nie ciągnęło mnie za granicę. Gram w najlepszym klubie w Polsce, z czego jestem dumny. Zresztą jeśli chodzi o zarobki, to też się bardzo poprawiło. Mam 22 lata i nigdzie mi się nie spieszy. Na razie chcę zdobyć z Legią drugie mistrzostwo.

Czy ten skład stać na zrealizowanie Twoich planów?
- Mamy szeroką kadrę, na każdej pozycji mamy po dwóch zawodników gotowych do gry na wysokim poziomie. O stoperach już mówiłem. Środka pomocy to chyba każdy klub nam zazdrości. Maciek Iwański w świetnej formie, a Roger to wiadomo - klasa. Do tego Ariel czy "Jarza". W ataku strasznie dużo strzela "Chini", choć jeszcze więcej robi wiatru. Bramkarza też mamy najlepszego w lidze. W sumie, gdyby tak wyliczać to już powinniśmy być mistrzami (śmiech).

Bylibyście znacznie bliżej mistrzostwa, gdyby nie głupie straty punktów w Bytomiu czy Bełchatowie...
- No tak, ale Lech czy Wisła też mogą tak mówić, że potracili punkty tam gdzie nie powinni. Mamy tyle samo punktów co poznaniacy, a do tego gramy z nimi u siebie. Jeśli zaczniemy wiosnę tak dobrze, jak kończyliśmy jesień, to będziemy bardzo bliscy realizacji celu i zdobędziemy mistrzostwo.

Czujesz się już w 100% legionistą, mimo niedawnego zatargu z kibicami?
- Tak, czuję się tu bardzo dobrze. W sumie w Legii jestem już prawie od 5 lat. Co ciekawe, dłuższym stażem mogą pochwalić się tylko Wojtek Szala i Tomek Kiełbowicz. A to co było z kibicami... Takie rzeczy się zdarzają. Mimo wszystko nie żałuję tego co powiedziałem, bo jakaś część prawdy była w moich słowach. Muszę przyznać, że obelgi z trybun tylko mnie mobilizowały do lepszej gry, ale nie chciałbym tego przeżyć po raz drugi. Najważniejsze, że topór wojenny został zakopany i niech tak zostanie.

To jakie są najbliższe plany Jakuba Rzeźniczaka? Mistrzostwo i co jeszcze?
- No jak co?! Puchar Polski i Puchar Ekstraklasy! (śmiech) Przede wszystkim chcę regularnie grać w pierwszym składzie i to na tyle dobrze, by pozostać w notesie trenera Beenhakkera. Teraz jest taki okres by te plany zrealizować. Trzeba tu ciężko pracować, by potem było łatwiej.

Rozmawiał Qbas




fot. turi

przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.