Stadion Peterborough United grającego w drugiej lidze angielskiej na meczu z Milwall - fot. Kuźma
REKLAMA

Na stadionach świata: POSH - Milwall

Kuźma - Wiadomość archiwalna

Prawdopodobnie każdy kibic, interesujący się ruchem kibicowskim dobrze zna klub zwany Milwall. Jego fani przez lata cieszyli się złą sławą. Kibic Legii z warszawskiej Woli pojechał na spotkanie drugiej ligi angielskiej pomiędzy Peterborough United a Milwall, głównie po to, by przyjrzeć się właśnie sławnej ekipie. Niestety, przyjezdni przez całe spotkanie dopingowali bardzo przeciętnie. Tylko pojedyncze okrzyki wykonywali na poziomie, nazwijmy to, przyzwoitym. Kibic Legii był natomiast pod wrażeniem asortymentu miejscowego sklepu klubowego. Znaleźć w nim można było wszystko, co dusza zapragnie...

Jeśli i Ty masz ochotę podzielić się swoimi spostrzeżeniami na temat innych aren piłkarskich (i nie tylko) - pisz koniecznie na ultras@legialive.pl.
POSH 1-0 Milwall (1000).

Co prawda w Anglii mieszkam już kawałek czasu, jednak ku zdziwieniu wielu osób, jak dotąd nie byłem jeszcze na żadnym meczu. Powód? Dla mnie bardzo prosty. Nie pociąga mnie tutejsza liga, jeśli chodzi o Premiership. Natomiast jest kilka zespołów na Wyspach, które obiecałem sobie zobaczyć. I tak dzięki informacji kumpla z pracy, dowiedziałem się, że niedaleko miasteczka, w którym mieszkam, na wyjazdowe spotkanie przyjeżdżają fani Millwall. Decyzja mogła być tylko jedna. Jedziemy!

Mecz wypadał w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia o godzinie 12. Bilety kupiliśmy przez Internet już na początku grudnia. Po dwóch dniach od zamówienia, dostarczyła je nam poczta.

Przez mały "haczyk" na stronie angielskich kolei, meczu mógłbym nie zobaczyć, bo okazało się (dopiero na stacji), że 26 grudnia pociągi w Anglii, a przynajmniej w moim regionie, nie kursują. Na szczęście kumpel zorganizował szybko transport dla mnie i razem ruszamy w stronę Peterborough.

Na mecz delikatnie się spóźniamy. Szybko odnajdujemy właściwe wejście i kierujemy się do bramek. Ku naszemu zaskoczeniu, nie ma żadnej kontroli osobistej, podejrzenia nie wzbudza również nasz plecak. Stadion miejscowego The POSH (Peterborough United Football Club) to stary angielski obiekt. Typowo piłkarski, prostokątny, posiadający wszystkie trybuny zadaszone. Jedna z nich, wzdłuż boiska jest piętrowa, a pozostałe trzy - parterowe. Trybuny za bramkami to kolejno trybuna miejscowych fanatyków i trybuna dla gości. Obie stojące. Goście mają dodatkowo do dyspozycji kawałek parterowej trybuny wzdłuż boiska. Obiekt mieści około 13 tysięcy widzów. Jak na ten poziom rozgrywek, całkiem fajny, choć jak na angielskie warunki dość przeciętny. Inna sprawa, że my nie przyjechaliśmy podziwiać obiektu sportowego ;)

Zamawiając bilety, chcieliśmy zająć miejsca blisko trybuny gości, więc wybraliśmy piętrową trybunę rodzinną. Miejsca na nią są numerowane, siedzące, lecz jak się okazało poza tymi zarezerwowanymi (część siedzisk na środku trybuny) nie trzeba specjalnie przestrzegać tego co jest wydrukowane na bilecie. Spotkanie nie przyciągnęło na stadion kompletu widzów. Było około 10-12 tysięcy osób. Wydawało nam się, że na mecz drugiej z czwartą drużyną Coca-Cola League One stadion będzie pełny. Warto dodać, że ta liga to odpowiednik naszej starej trzeciej, a obecnie drugiej ligi.

O miejscowych fanatykach mogę napisać tyle, że dość szczelnie zapełnili trybunę za bramką i mieli trzy na krzyż przyśpiewki (w tym jedną piosenkę fanów West Ham - pewnie po to by wkurzyć Millwall). Śpiewali krótko, cicho, a do dopingu tylko raz przyłączył się cały stadion dosłownie na parę sekund. Jak na Anglię sporo osób było w szalikach. Gospodarze mieli bęben w młynku i głównie jego odgłos było słychać. Nie licząc oczywiście tych wszystkich "ochów" i "achów" po udanych, bądź popsutych zagraniach.

Fani Millwall zajęli miejsca za drugą bramką oraz na części trybuny wzdłuż boiska. Ich liczbę oceniam na jakieś 1000, maksymalnie 1200 osób. Od murawy pilnowało ich kilku ochroniarzy plus jeszcze kilku, może z 15 od strony sektora buforowego. Przyjezdni wywiesili dwie malutkie flagi i... niemal całą pierwszą połowę oglądali w ciszy, rzadko wznosząc jakiś krótkie i niezbyt głośne okrzyki.

W przerwie rozgrzewamy się gorącą herbatą (tego dnia było dosyć zimno) z cateringu znajdującego się pod trybuną. Stanowisk jest sporo więc choć kolejki były długie, sprzedaż szła dość szybko i sprawnie. Mimo szerokiego jak na stadionowy catering asortymentu, nam nie udaje się już nabyć nic ciepłego do zjedzenia. Pod trybuną znajduje się tez oficjalny sklepik klubowy, niestety w czasie meczu zamknięty. Przez szyby widać jednak jak bardzo rozbudowany posiada asortyment. Oprócz klubowych szalików czy koszulek, można w nim nabyć niemal każdą część garderoby przez skarpetki, szlafroki, pościel, breloczki, a wszystko oczywiście w barwach i z klubowym logo. A to tylko trzecia liga...

Po przerwie fani Millwall trochę się ożywili. Śpiewali nieco częściej, troszkę głośniej, jednak nadal ich przyśpiewki były intonowane krótko. Czasami ich śpiew brzmiał naprawdę bardzo głośno, co pokazuje że jak chcą to potrafią. Trzeba jednak uczciwie przyznac, że były to dosłownie sekundy i śpiew ponownie słabł.

Przyjezdni przez jakiś czas wymieniali się nawet z miejscowymi inwektywami, ale do niczego poważniejszego nie doszło. Ogólnie spodziewaliśmy się czegoś więcej po kibicach mających taką markę...

Dosyć zacięty mecz skończył się zwycięstwem gospodarzy 1-0. Stadion dość szybko opróżnił się, a kibice w spokoju i ciszy rozeszli się do domów. Warto dodać, że wszyscy wychodzili jednocześnie. Atmosfera przy wychodzeniu ze stadionu przypomina atmosferę podczas... wychodzenia z kina. Kibice wymieniali się wrażeniami ze spotkania. Brak śpiewów, czy wiwatów.

Zawiedzeni postawą kibiców Millwall, idziemy zaspokoić pragnienie czymś innym niż herbata ;) Nasze kibicowskie apetyty tego dnia nie do końca zostały zaspokojone. Nie czytałem relacji kibicowskich z tego, ani z poprzednich meczów tej drużyny, więc nie do końca wiem czy to był po tylko słabszy wyjazd w ich wykonaniu, czy tak po prostu wyglądają dziś kibice drużyny owianej w pewnym sensie legendą.

Poprzednie relacje z tej kategorii znajdziecie w dziale Na stadionach

Masz ciekawą historię z meczu europejskich (i nie tylko) klubów lub Mistrzostw Europy, czy Świata?
Wychodząc naprzeciw Waszym pomysłom, zachęcamy do przesyłania nam relacji i zdjęć! Wy również możecie mieć swój wkład w tworzenie materiałów na Legia LIVE!

Relacje prosimy nadsyłać na specjalnie przeznaczonego maila ultras@legialive.pl












fot. Kuźma

przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.