Młyn fanów Galatasaray, choć tak naprawdę... cały stadion jest młynem - fot. Budzik
REKLAMA

Na stadionach świata: Galatasaray - Antalyaspor

Budzik, źródło: własne - Wiadomość archiwalna

Chociaż już raz prezentowaliśmy Wam relację z jednego z najgorętszych stadionów Europy, dziś ponownie odwiedzamy stadion "Galaty" - Ali Sami Yen. Miejscowi kibice potrafią stworzyć atmosferę, o której na wielu stadionach można tylko pomarzyć. Kibic Legii, który na żywo oglądał spotkanie z Antalyaspor przyznaje, że hasło "Witamy w piekle" idealnie pasuje do miejscowych fanatyków. Zachęcamy do lektury.

Jeśli i Ty masz ochotę podzielić się swoimi spostrzeżeniami na temat innych aren piłkarskich (i nie tylko) - pisz koniecznie na ultras@legialive.pl.
Galatasaray Stambuł 1-1 Antalyaspor (70).

W związku z pracą, którą wykonuję, miałem we wrześniu przyjemność zobaczyć Istambuł. Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy to obejrzenie na żywo mecz tutejszej drużyny. Szybko sprawdziłem terminarz w Internecie i już wiedziałem, że z wielkiej trójki Galatasaray, Fenerbahce, Besiktas tylko "Galata" gra u
siebie.

O godzinie 21:45 rozpoczynało się spotkanie 3. kolejki ligi tureckiej Galatasaray - Antalyaspor. Razem z kumplem z Gdańska postanawiamy, że takiej okazji nie można przepuścić:) W sobotę rano kilku naszych udaje się po bilety. Wejściówki udało się kupić po 26 YTL, czyli około 50 złotych.

Czas przed meczem spędzamy na zwiedzaniu Istambułu. Miasto robi wrażenie. Nieoficjalnie ma ok. 20 milionów mieszkańców! Zwiedzamy zabytkowe meczety i słynny bazar, który przebija chyba nasz były stadion X-lecia :) "Turasy" są niemożliwi. Wciskają towar do ręki, a wielu z nich mówi po polsku. Opuszczając to miejsce kamień spadł z serca :) Naszym marzeniem było wypicie zimnego piwka i tak też uczyniliśmy spędzając czas do meczu w lokalu, w którym kelner (kibic Fenerbahce) za każdym razem jak przynosił browar, odwracał mi pokrowiec na telefon zakupiony na bazarze z logo Galaty.

O godzinie 19 ruszamy w drogę. Mijamy stadion Besiktasu, któremu robimy kilka pamiątkowych fotek. Następnie dochodzimy do placu Taksim, skąd metrem ruszamy na mecz. W metrze spotykamy turystę z Niemiec w koszulce Galaty, który zachwycał się Półwyspem Helskim. Rozmawiamy też z fanem miejscowych, który po wyjściu z kolejki pokazuje nam drogę do umówionego miejsca z resztą ekipy, od których mamy odebrać bilety. Na godzinę przed meczem atmosfera przed stadionem jest świetna. Śpiewy dochodzące z wnętrza stadionu echo, na którym jest już sporo ludzi, robią niesamowite wrażenie. Klimat łapiemy i my. W końcu spotykamy kumpli.

Razem jest nas siedmiu w tym jeden fan Motoru Lublin oraz Lechii Gdańsk. Kolejka do wejścia na stadion długa, ale co najważniejsze idzie bardzo sprawnie. Po przejściu pierwszych bramek, czekają nas kolejne do wejścia na sektory. Jako że mamy numer sektora 38-39, a te kończą się na 37 nie wiemy o co chodzi ;) Nagle "zielone kamizelki" otwierają nam wyjście ewakuacyjne i przeprowadzają gdzieś dalej. Kumplowi, który ma na sobie koszulkę Galaty zakupioną przed meczem radzą, żeby ją schował, bo może mieć problemy. O co chodzi? Po wejściu na sektor wszystko się wyjaśnia. Jesteśmy w klatce dla gości:)

Gorące głowy miejscowych z nienawiścią podchodzą do gości. Akurat w momencie, gdy wchodziliśmy na sektor przyjezdnych, fani Antali wywieszali transparent ANTIStambul. Kibice Antali byli na szczęście obojętnie do nas nastawieni. Było ich około 70 i robimy sobie z nimi pamiątkowe zdjęcia. Żałowaliśmy, że nie jesteśmy w sektorze gospodarzy, którzy bawili się świetnie. Po jakichś dziesięciu minutach policja zrozumiała, że raczej z Antali to my nie przyjechaliśmy i wprowadzają naszą siódemkę na sektor gospodarzy.

Tutaj dopiero zaczął się kocioł. Jako że trafiliśmy do ich młyna (choć tak naprawdę cały stadion był młynem), melodyjne pieśni załączają się i nam. Atmosfera po prostu wspaniała! Turcy byli przyjaźnie do nas nastawieni. Choreografii żadnej nie było, ale ten doping zrobił swoje! Wszyscy cały mecz stali i głośno śpiewali. Pieśni miejscowych były bardzo melodyjne, a do tego cały stadion podskakiwał przy ich śpiewaniu, co robiło niesamowite wrażenie. Jeśli zaś chodzi o sprawy mniej sportowe ;), to ogólnie na trybunach panował spokój poza małym spięciem między miejscowymi na trybunie prostej. O co chodziło niestety nie wiem.

Mecz skończył się wynikiem 1-1. W drużynie gości wystąpiło dwóch Polaków - Bieniuk i Dziewicki. Ciśnienie miejscowym pod koniec meczu podniósł bramkarz gości, który grał na czas, a po końcowym gwizdku dostał chyba białej gorączki, bo chciał się bić z każdym kto stanął mu na drodze. Stadion w tym czasie kipiał ze złości i kilku fanów było już gotowych wymierzyć mu "sprawiedliwość", ale ostatecznie do niczego nie doszło.

Opuszczamy stadion i udajemy się w stronę metra z bezcennymi wrażeniami. Mam nadzieję, że dożyje jeszcze czasów kiedy na Legii zapanuje taka atmosfera!

Poprzednie relacje z tej kategorii znajdziecie w dziale Na stadionach

Masz ciekawą historię z meczu europejskich (i nie tylko) klubów lub Mistrzostw Europy, czy Świata?
Wychodząc naprzeciw Waszym pomysłom, zachęcamy do przesyłania nam relacji i zdjęć! Wy również możecie mieć swój wkład w tworzenie materiałów na Legia LIVE!

Relacje prosimy nadsyłać na specjalnie przeznaczonego maila ultras@legialive.pl












fot. Budzik
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.