REKLAMA

Wicemistrzostwo, czyli porażka

Fumen - Wiadomość archiwalna

Wicemistrzostwo. Sukces czy porażka? Dla wielu zespołów Ekstraklasy zajęcie drugiej lokaty rozpatrywane byłoby w pierwszej z wymienionych kategorii. Jednak nie na Łazienkowskiej. Piłkarze Legii drugi raz z rzędu uplasowali się na koniec sezonu tuż za krakowską Wisłą. O ile rok temu przewaga "Białej Gwiazdy" nie podlegała dyskusji, o tyle teraz można czuć niedosyt. Tym bardziej, że do upragnionego tytułu zabrakło niewiele. Ostatecznie legioniści zostali tak naprawdę z niczym, bo awans do europejskich pucharów w Warszawie to jak zawsze cel minimum.
"Celem były trzy korony. Jednak najpierw w Pucharze Ekstraklasy odpadliśmy z Bełchatowem. Później przyszedł czas rywalizacji z Ruchem Chorzów w półfinale Pucharu Polski. W obu meczach równie dobrze mogliśmy strzelić kilka bramek, a nie udało się ani jednej. Natomiast z Wisłą w Krakowie nie potrafiliśmy postawić kropki nad i. Gdybyśmy wówczas wywieźli spod Wawelu choćby punkt, to mistrzostwa byśmy na pewno już nie oddali" - ocenił sezon Piotr Rocki.

Trudno się nie zgodzić z "Rockym". O ile po porażce w dwumeczu z GKS Bełchatów w nic nie dającym Pucharze Ekstraklasy nikt specjalnie nie płakał, o tyle przegrane potyczki z chorzowianami bolą bardziej. Tym bardziej, że przecież rok temu cieszyliśmy się, gdy Aleksandar Vuković i spółka wznosili trofeum za zdobycie PP. A liga? Zdaniem trenera zadecydowały wiosenne pojedynki z Lechem w Warszawie oraz z Wisłą na wyjeździe. "Żałuję, że w momentach decydujących o losach mistrzostwa zawiedliśmy" - stwierdził Jan Urban. "Najpierw graliśmy z Lechem u siebie, a później z Wisłą w Krakowie. Obu szans nie wykorzystaliśmy i efekt widzimy dzisiaj. Nie wytrzymaliśmy wtedy presji, a dodatkowo zawiodła nasza skuteczność. Czego zabrakło nam w tym sezonie? Raczej nie szczęścia a umiejętności. Szczęście to mieliśmy tylko w meczu z ŁKS-em u siebie" - ocenił na gorąco opiekun Legii.

Również zdaniem piłkarzy decydujące o losach mistrzostwa były rywalizacje z "Kolejorzem" oraz "Białą Gwiazdą". "Runda nie jest za bardzo udana, bo nie zdobyliśmy żadnego trofeum, a to był cel naszego zespołu. Szkoda meczów z Lechem i Wisłą w Krakowie, gdzie te punkty były na wyciągnięcie ręki. Nie ma co się jednak oszukiwać, tylko spojrzeć prawdzie w oczy i powiedzieć, że ten sezon był dla nas porażką" – powiedział po meczu z Ruchem Jakub Rzeźniczak.

Oczywistym jest, że ogromne znaczenie miały wiosenne mecze z czołówką ligi. Jednak wystarczy przypomnieć, że jesienią nie sprostaliśmy na wyjazdach Odrze Wodzisław, Polonii Bytom, a jeden punkt zostawiliśmy w Łodzi. Natomiast wiosna to zawstydzająca porażka z będącą wówczas na fali Jagiellonią w Białymstoku oraz remis ze spadającym do I ligi Górnikiem Zabrze. Dostrzegł to Maciej Iwański. "Takich meczów jak z Wisłą czy choćby z Lechem Poznań u siebie było więcej. Spotkań, gdzie mogliśmy rozłożyć przeciwnika na łopatki. Tych punktów uciekło kilka z różnymi rywalami, nie tylko z tymi z topu tabeli" - stwierdził przytomnie pomocnik stołecznej jedenastki.

Mimo niepowodzeń legioniści zdołali w 24. kolejce wskoczyć na fotel lidera, na którym zasiadali przez trzy kolejne rundy, aby ostatecznie ustąpić miejsca Wiśle. "Był moment, że wszystko zależało od nas, a zostaliśmy z niczym. Mam nadzieję, że w kolejnym sezonie będzie lepiej. Wiadomo, że lepiej zająć drugie niż trzecie miejsce, choć najlepiej być pierwszym, co jest zrozumiałe. Nam się w tym roku nie udało, ale cóż zrobić? Taka jest piłka. Myślę, że zadecydowały mecze z Lechem oraz Górnikiem na Łazienkowskiej, w których powinniśmy wygrać" - zauważył Miroslav Radović.

Zdaniem Macieja Rybusa zabrakło przede wszystkim doświadczenia. "Jesteśmy wicemistrzami Polski, choć można powiedzieć, że tylko wicemistrzami, bo przecież była ogromna szansa, żeby zająć pierwsze miejsce. Niestety nie sprostaliśmy temu zadaniu, co mogło wynikać z braku doświadczenia w niektórych meczach. Szczególnie żałuję meczu z Wisłą, bo tam mieliśmy okazje, które powinniśmy wykorzystać! Sądzę, że stać nas było na dwa trafienia w Krakowie, które teraz dałyby nam tytuł mistrza" - ocenił krótko sezon młody skrzydłowy Legii.

Wynik całego sezonu to jedno, ale nie można osiągać sukcesów, kiedy nie funkcjonują jak należy tryby przebywającej na murawie jedenastki. A trzeba uczciwie przyznać, że część piłkarzy po prostu zawiodła. Jednym z nich był Miroslav Radović, którego z braku alternatywy na prawej flance zastąpił wiosną Piotr Giza. "Dla mnie ten sezon nie był udany. Jesienią więcej grałem niż wiosną, kiedy to wypadłem ze składu. Oczywiście do nikogo nie mogę mieć o to pretensji. Podczas przygotowań będę musiał się starać, aby powrócić do wyjściowej jedenastki. Nie chcę nic obiecywać, ale zrobię wszystko, żeby wrócił stary, dobry, Rado" - przekonuje Serb.

Sporo zastrzeżeń pod swoim adresem ma Maciej Iwański, który wiosną trafiał do siatki tylko z rzutów karnych. "Mam duży niedosyt, co do swojej dyspozycji na wiosnę. Miejmy nadzieję, że ten zły okres mam już za sobą, bo w ostatnich meczach lepiej się czułem fizycznie i szkoda, że rozgrywki już dobiegły końca. Niemniej jednak wiem, że jest jeszcze w mej grze dużo elementów, które muszę poprawić, choć już wykonałem naprawdę dużo pracy. Co ciekawe, miałem za sobą pierwszy od 2-3 lat okres przygotowawczy bez urazu. Nie opuściłem żadnych treningów i wiem, że to wkrótce zaprocentuje" - zapewnia "Ajwen".

Czy faktycznie wylane litry potu zaprocentują? Przekonamy się już za półtora miesiąca. Najpierw kilku legionistów zamiast na urlopy, wybiera się na zgrupowania reprezentacji. Pozostali planują spędzić czas za granicą lub udać się w rodzinne strony. A później czeka ich powrót do reżimu treningowego i start w europejskich pucharach oraz w lidze, po których miejmy nadzieję, za rok w będziemy zupełnie odmiennych nastrojach niż obecnie.

Zapraszamy do oceny sezonu w wykonaniu Legii Warszawa!

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.