Marcin Komorowski zapewnia, że zrobi wszystko, aby wywalczyć miejsce w podstawowym składzie - fot. turi
REKLAMA

Komorowski: Ta runda pokaże, co jestem wart

turi, źródło: własne - Wiadomość archiwalna

Do pierwszego oficjalnego meczu Legii w nowym sezonie pozostaje już coraz mniej czasu. Już w czwartek na Łazienkowską zagości Olimpi Rustawi w ramach rozgrywek Ligi Europy. Bez wątpienia podopieczni Jana Urbana będą chcieli się pokazać przed własną publicznością z jak najlepszej strony. Jednym z nich jest Marcin Komorowski, który aby błysnąć formą, zostaje po treningach ćwiczyć dośrodkowania. Zapraszamy do lektury wywiadu z "Komorem".

Jesteś w drużynie już pół roku. Zdążyłeś się na dobre zaaklimatyzować?
- Od samego początku nie miałem z tym problemów. Szybko zgrałem się z drużyną, szyki pokrzyżowała mi jednak kontuzja. Teraz media piszą, że nie walczyłem o miejsce w składzie, że przegrywam rywalizację z Tomkiem Kiełbowiczem. Tymczasem, kiedy doznałem urazu, Tomek zaczął dobrze grać i to miejsce mu się chyba należało. Teraz jednak wracam i będę walczył. Czuję się już dobrze i zamierzam pokazać się w Warszawie z najlepszej strony.

W ubiegłej rundzie trener Urban skierował pod twoim adresem zarzut, że za mało włączasz się w akcje ofensywne.
- W końcówce rundy wiosennej faktycznie tak było. Być może było to spowodowane tym, że ze względu na kontuzję przez miesiąc nie trenowałem i nie grałem - był więc problem z siłami.

W podsumowaniach Urban mówił, że na razie byłeś tylko uzupełnieniem składu. W założeniu miałeś być wzmocnieniem.
- Trener mówił mi, żebym dawał z siebie więcej. Ta runda pokaże, co jestem wart. W poprzedniej faktycznie nie wszystko wychodziło mi tak, jak powinno. Cały czas staram się pamiętać o zastrzeżeniach trenera i myślę, co poprawić.

Po sezonie wyjechałeś z kadrą do RPA. Leo Beenhakker ściągnął cię właściwie z urlopu. Warto było jechać? Wielu zawodników wykręciło się z tego zgrupowania.
- Powołanie rzeczywiście było dla mnie sporym zaskoczeniem. Dowiedziałem się o nim tuż po rozdaniu nagród przez Ekstraklasę. Ucieszyłem się, bo reprezentacja, to reprezentacja. Wakacje poczekały. Dla mnie był to pożyteczny wyjazd. Beenhakker przyjrzał się nowym zawodnikom i miał okazję sprawdzić, jak będą oni współpracować z piłkarzami, którzy w kadrze są od dawna. Na pewno wystawił jakieś oceny, być może niektórym udało się wykorzystać szansę. O to trzeba jednak zapytać trenera.

Przez wyjazd na kadrę później zacząłęś przygotowania z Legią. Czujesz braki?
- Raczej nie. W sparingach czułem się bardzo dobrze. Na razie chłopaki jeszcze lepiej czują piłkę, ale i u nas z zajęć na zajęcia wygląda to lepiej. Na pewno będzie dobrze.

W Austrii trener dawał wam sporo wolnego. Nie miałeś wrażenia, że treningi były za lekkie, że wam odpuszczano?
- Nie ma o tym mowy. Każdy z nas dawał z siebie na obozie 110 procent. Tylko na maksymalnych obrotach można zbudować formę i wytrzymałość na całą rundę.

Przygotowania były w tym roku krótkie. Wystartujecie z wysokiego C?
- Musimy prezentować się w meczach o stawkę równie dobrze, co w sparingach. Wydaje mi się, że będzie dobrze, ale jakaś niepewność zawsze jest.

Jak żyje ci się w Warszawie?
- Nie narzekam. Nie spędzam jednak w mieście dużo czasu, bo jestem typowym domatorem. Czas spędzam więc z narzeczoną, spotykamy się też z Kubą Rzeźniczakiem.

To twój najbliższy kolega z drużyny?
- Zaprzyjaźniliśmy się podczas zgrupowania reprezentacji i Kuba zajął się wprowadzaniem mnie do zespołu Legii. Na zgrupowaniach mieszkamy w jednym pokoju, mamy naprawdę dobry kontakt.

Jak odbierasz sytuację, w której znalazł się Jakub Wawrzyniak? Dla ciebie to jeden rywal mniej...
- Nie chcę się na ten temat wypowiadać. To są problemy Kuby. Ja pracuję na treningach najlepiej jak umiem i tylko na to patrzę.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.