Trener Dowhań w poszukiwaniu piłek zapuszczał się w dzikie chaszcze - fot. turi
REKLAMA

Pompowali aż miło

Redakcja - Wiadomość archiwalna

Legioniści mają w tym roku wyjątkowe szczęście - pogoda w Mijas jest rewelacyjna. Słońce, delikatny wiatr i równo przycięta oraz dobrze podlana murawa - w takich warunkach trenują podopieczni Jana Urbana. Jeśli gdzieś uczyć się techniki, to właśnie tam - wyszli z założenia trenerzy i zajęcia z piłkami przeprowadził dziś pan Lucjan Brychczy. Takiej pary jak Edson i Roger, którzy podawali sobie piłkę z niezwykłą precyzją, już w Legii nie ma, ale legioniści całkiem zgrabnie radzili sobie z zadaniami, które przed nimi stawiano.

Fotoreportaż z treningu - 27 zdjęć Mishki
Popracować nad zagraniami musi jedynie Bartłomiej Grzelak, który kilka razy podawał Jakubowi Wawrzyniakowi "mocno na boki".

Po zajęciach poświęconych technice przyszedł czas na ćwiczenie rzutów wolnych. Jan Urban podzielił zespół na dwie grupy. Gracze ofensywni ostrzeliwali bramkę, której bronili na zmianę Jan Mucha i Kostia Machnowski, obrońcy i defensywni pomocnicy sprawdzali formę Kuby Szumskiego i Maćka Gostomskiego. "Zakładamy się!" - zarządził Jan Urban. Ustalono, że jeśli w jednej serii bramkarze puszczą więcej niż dwa gole - będą robić 25 pompek. Jeśli nie - pompować mieli strzelcy. Szło różnie, ale sumując wszystkie serie na pewno mniej pompek musieli zrobić bramkarze.

Wśród graczy ofensywnych świetnie spisywał się Dong. Chińczyk trzy razy huknął w taki sposób, że bramkarze byli bez szans. Bezbłędny był także Jakub Wawrzyniak, któremu dzielnie kroku dotrzymywał Tomek Jarzębowski. Na koniec z propozycją kolejnego zakładu wyszli Piotr Giza i Marcin Smoliński. "Jak trafimy, robisz 100 pompek, jak spudłujemy, to my będziemy pompować. To jak?" - zapytali Janka Muchę. "Raczej nie" - wykręcił się jednak od ryzykownych zawodów "Muszkin".

W tym czasie pozostali gracze szykowali się już do kolejnych ćwiczeń. Wyznaczeni piłkarze rozdzielali piłki na skrzydła, a wbiegający tam piłkarze dośrodkowywali w pole karne do kolegów. "To dla ciebie Jarzynka, mój bracie" - krzyczał Miroslav Radović, posyłając "Jarzy" dobrą piłkę. "Dziękuję ci Radko, bracie!" - odkrzykiwał zadowolony Jarzębowski. Po drugiej stronie piłki na skrzydła wrzucał Giza. O ile na prawe skrzydło dorzucał precyzyjnie, to z lewą stroną miał pewne problemy. "Gizmo, coś nierówno ci to idzie" - od razu zauważył Jan Urban. Michał Żyro i Ghandy Kassenu kilka razy opanowali piłkę dobry metr za linią. "Postaraj się!" - strofował Gizę trener.

Wśród graczy defensywnych skutecznie akcje wykańczał Pance Kumbev. Na wiwat strzelał za to Takesure Chinyama. "Po co on wali tak bezmyślnie?" - denerwowali się trenerzy, którzy musieli schodzić w wąwóz i szukać piłek wykopanych przez "Tekturę". Najlepszym poszukiwaczem piłek był Krzysztof Dowhań, ale i tak co najmniej z jedną futbolówką legioniści pożegnali się na zawsze - popłynęła z nurtem rzeki.

Fotoreportaż z treningu - 27 zdjęć Mishki













fot. turi

przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.