Łukasz Surma spędził na Łazienkowskiej pięć sezonów - fot. LegiaLive!
REKLAMA

Grali w Legii: Łukasz Surma

Fumen - Wiadomość archiwalna

W piątkowy wieczór legioniści zmierzą się w Gdańsku z miejscową Lechia. Stawką spotkania będą 3 ligowe punkty. Jedną z osób, które będą chciały pokrzyżować plany podopiecznym Stefana Białasa, jest Łukasz Surma. Były gracz Legii, który opuścił Łazienkowską w czerwcu 2007 roku, po raz drugi będzie miał okazję zagrać przeciw swej byłej drużynie.

Urodzony w Krakowie, swe pierwsze kroki w poważnym futbolu skierował na stadion Wisły. Jako 20-latek regularnie przywdziewał trykot z "Białą Gwiazdą", żeby po ponad trzech sezonach zmienić klimat. Trafił do chorzowskiego Ruchu, gdzie szkoleniowcy regularnie na niego stawiali. Stan ten trwał do sezonu 2002/2003. Wówczas po Łukasza Surmę zgłosiła się warszawska Legia. Reprezentowany przez menedżera, będącego właścicielem tygodnika piłkarskiego zawodnik zadebiutował w koszulce z "eLką" na piersi 11 września 2002 roku w meczu z Okęciem.

Blaski i cienie
"Fazi", jak mawiali na niego koledzy, występował w Legii przez pięć sezonów. Przez ten czas zagrał w 165 meczach, w których zdobył 8 bramek. Jako piłkarz zespołu z Łazienkowskiej, pierwszy raz przywdział koszulkę reprezentacji Polski w październiku 2002. Wówczas biało-czerwoni przegrali z Łotwą 0-1, a Surma pojawił się na placu gry po przerwie. Licznik występów w kadrze zatrzymał się na 5, choć był cień szansy, że legionista poprawi to osiągnięcie i pojedzie do Niemiec na mistrzostwa świata. Przepustką na mundial miała być solidna gra w lidze. To właśnie Łukasz Surma był jednym z cichych bohaterów drużyny, która w 2006 okazała się najlepsza w Ekstraklasie.

Niestety, oprócz blasków w przygodzie "Surmika" na Łazienkowskiej, pojawiały się również cienie. Wielu kibiców uważało, iż nie jest godzien być kapitanem Legii. Powód? Brak charyzmy, drobne konflikty z sympatykami, niewystarczające umiejętności piłkarskie, które pozwalałyby na kierowanie zespołem. W pamięci fanów zapadł z pewnością mecz z Cracovią. W kwietniu 2005 roku, tuż przed końcem spotkania, Surma zmarnował rzut karny, po którym to gospodarze zdobyli bramkę i mogli cieszyć się ze zwycięstwa. Zarzucano mu również, że zamiast skupić się na grze, preferuje brylowanie poza boiskiem, do spółki z Piotrem Włodarczykiem i Marcinem Burkhardtem.

Cel dopięty
Męki stołecznych kibiców zakończyły się w lipcu 2007 roku. Wówczas Łukasz Surma zdecydował się na pierwszy zagraniczny transfer. Los rzucił go do Izraela, co idealnie rymowało się w jednej z przyśpiewek intonowanych na Łazienkowskiej. Były kapitan Legii po treningach z Arką Gdynia wylądował w Maccabi Hajfa. Wydawać by się mogło, że "Fazi" dokonał dobrego wyboru. Klub z Hajfy należy bowiem do czołowych zespołów Izraela i regularnie grywa w europejskich pucharach. Niestety, szybko się okazało, że w składzie Maccabi zrobiło się zbyt ciasno i ze względu na ograniczenia ilości obcokrajowców w drużynie, został wypożyczony do Bnei Sakhnin. W Bnei "Surmik" ani nie zawodził, ani nie zachwycał, choć obserwatorzy zarzucali mu małą aktywność pod bramką rywali. Natomiast sam zainteresowany na łamach prasy nie krył tęsknoty za krajem. W efekcie po sezonie spędzonym na obczyźnie powrócił przez Austrię (Admira Wacker) do Polski.

Cumowanie w Lechii
Zainteresowanie byłym kapitanem Legii wykazała Lechia. Z pewnością wpływ na przenosiny piłkarza na Pomorze miał Jacek Zieliński. Były obrońca i trener warszawskiej jedenastki prowadził wówczas gdański klub. Do czasu. W kwietniu 2009 roku "Zielek" został zwolniony, a Łukasz Surma nadal jest podstawowym graczem ekipy z Pomorza. Jesienią obecnych rozgrywek jako gracz gdańszczan powrócił na Łazienkowską. "Warszawski klub darzę sentymentem. Zdobyłem tutaj mistrzostwo Polski, z Legii trafiłem do reprezentacji Polski, o której marzyłem jako dziecko. Miałem różne momenty na Łazienkowskiej, przeżyłem też trudne chwile, ale nie ma to teraz znaczenia" – mówił przed rywalizacją Łukasz Surma.

Przez niespełna półtora sezonu wystąpił w 37 meczach, zdobywając 4 bramki. Ostatnie trafienie miało miejsce przy okazji meczu z Wisłą Kraków w Pucharze Polski. "Fazi" otworzył wynik spotkania już w 1. minucie, czym przyczynił się do wyrzucenia "Białej Gwiazdy" za burtę. Teraz będzie chciał z pewnością skomplikować sytuację Legii w lidze.



REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.