Łukasz Fabiański po trzech latach ponownie zagra przy Łazienkowskiej - fot. LegiaLive!
REKLAMA

Byli legioniści: Łukasz Fabiański

Fumen - Wiadomość archiwalna

"Nie będę wybrzydzał, ale liga angielska by mi pasowała. Jednak to już naprawdę odległa przyszłość" – śmiał się Łukasz Fabiański w grudniu 2005 roku, pytany o to czy wolałby grać w Arsenalu Londyn, czy Manchesterze United. Prawdopodobnie sam "Fabian" nie spodziewał się wówczas, że w sierpniu 2010 roku przyjedzie na Łazienkowską jako gracz "Kanonierów" i zmierzy się na murawie z kolegami z byłej drużyny.
Marzenia się spełniły. Kibice Legii ponownie zobaczą Łukasza w Warszawie. Tym razem z okazji otwarcia nowego stadionu.

Aby móc wystąpić w takim meczu, Łukasz Fabiański musiał jednak przejść długą drogę. Ten marsz na szczyt rozpoczął się od treningów w juniorskiej drużynie Polonii Słubice, z której szybko przeniósł się do MSP Szamotuły. Tam wpadł w ręce Andrzeja Dawidziuka, który uczył piłkarskiego rzemiosła m.in. Łukasza Załuskę oraz Radosława Cierzniaka. Wiosną 2001 roku przyszedł czas na zmiany. "Fabian" zbierał doświadczenie jako piłkarz Lubuszanina Drezdenko, Sparty Brodnica oraz Mieszka Gniezno. W ekipie z byłej stolicy Polski wypatrzyli go skauci Lecha Poznań, do którego trafił jesienią 2004 roku. Jako trzeci bramkarz zdążył wystąpić w wygranym spotkaniu Pucharu Polski przeciw Arce. Jednak w "Kolejorzu" spędził zaledwie pół roku, gdyż przy Łazienkowskiej chciał go mieć Krzysztof Dowhań. W efekcie na początku 2005 roku w towarzystwie Jacka Bednarza został zaprezentowany, wraz z Dariuszem Zjawińskim, jako nowy piłkarz Legii.

Rywalizacja z Arturem Borucem
Od razu było wiadomo, że droga do roli bramkarza numer 1 w Warszawie będzie długa i kręta. Tym bardziej, iż niepodważalną pozycję miał wówczas Artur Boruc. Na swoją szansę "Fabian" musiał poczekać do rozgrywanego latem 2005 roku towarzyskiego spotkania z Bayerem Leverkusen. Wówczas przy Łazienkowskiej nie było już "Boruka", który został sprzedany do Celticu Glasgow. Sztab szkoleniowy nie miał wyjścia. Zdecydowano, iż w sezonie 2005/2006 między słupkami będzie stał 20-letni Łukasz Fabiański. Urodzony w Kostrzynie nad Odrą piłkarz spisał się w tej roli znakomicie! Swoją grą bardzo szybko zyskał uznanie fachowców, a także środowiska piłkarskiego. Dobre występy uhonorowane statuetkami zaprocentowały również powołaniem do reprezentacji Polski. W marcu 2006 roku "Fabian" zaliczył epizod w potyczce z Arabią Saudyjską, aby kilka tygodni później spakować walizki ruszyć z kadrą do Niemiec na mistrzostwa świata. Na koszulkę z orłem na piersi numerem 1 na plecach nie było dużych szans za sprawą... Artura Boruca. Warto podkreślić, iż Fabiański pojechał na mundial jako świeżo upieczony mistrz Polski.

Postępy, jakie robił zawodnik Legii, nie umknęły również obserwatorom z zagranicy. Regularnie czytaliśmy w prasie o możliwych przenosinach piłkarza do Bordeaux, Auxerre, Herthy Berlin, angielskiego Watfordu czy Arsenalu Londyn, w którym jeszcze jako 19-latek był na stażu. Jednak nim doszło do wyjazdu, nieudanie powalczył z warszawskim zespołem o Ligę Mistrzów. Pozostała więc rywalizacja z czołowymi napastnikami ekstraklasy.

Fabiański "Kanonierem"
W sezonie 2006/2007 stołecznej drużynie nie udało się obronić mistrzowskiego tytułu, a możliwości rozwoju "Fabiana" praktycznie się wyczerpały. Przyszedł czas na nowe wyzwania, mimo że jeszcze w lutym 2007 roku przedłużył kontrakt z Legią na pięć lat. Jednak już w maju coraz śmielej łączono w mediach Fabiańskiego z Arsenalem. Rozważano również transfer do Watfordu, zarówno bezpośrednio z Łazienkowskiej, jak również na zasadzie wypożyczenia z londyńskiego klubu. Do tego w grę wchodziły pieniądze liczone w milionach euro. Ostatecznie "za kwotę, jakiej jeszcze w polskiej piłce nie wydano za zawodnika" Łukasz Fabiański trafił do Arsenalu Londynu! Jego licznik występów z "eLką" na piersi zatrzymał się na liczbie 65.

Boss Wenger
Tym samym "Fabian" stał się jednym z graczy młodego pokolenia, który idealnie wpisywał się w model stworzony przez Arsen Wengera. Jako 22-latek miał się uczyć od doświadczonego Jensa Lehmanna, ale już 25 września 2007 roku francuski trener dał byłemu legioniście szansę debiutu w Pucharze Ligi. Fabiański nie puścił gola, a jego drużyna wygrała 2-0 z Newcastle United. Wreszcie przyszedł czas na debiut w elitarnej Premier League, a po roku pobytu w Londynie w Lidze Mistrzów. Jednak to były jedynie pojedyncze spotkania. "Fabian" musiał pogodzić się z rolą rezerwowego, oglądając w akcji najpierw wspominanego Niemca, a następnie Manuela Almunię. Pierwotnie 25-letni piłkarz z pokorą przyjmował decyzje bossa, jak określał Arsen Wengera. Aczkolwiek czas biegnie nieubłaganie, a Polak chciałby w końcu pojawiać się co weekend na angielskich murawach.

W prasie trwają spekulacje, że Francuz ma zamiar w końcu postawić na Fabiańskiego. Tym bardziej, że Almunia nie jest bramkarzem klasy światowej. Czy tak się stanie, czas pokaże. Najpierw obejrzymy Łukasza w akcji przy Łazienkowskiej, na otwarcie stadionu Legii.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.