Pomiędzy sektorami Legii i Lecha latały m.in. butelki po napojach - fot. Piotr Galas
REKLAMA

Lech narzeka na fatalną organizację na stadionie Legii

Bodziach - Wiadomość archiwalna

W piątek na Łazienkowskiej po raz pierwszy w tym sezonie sektor gości wypełnił się do ostatniego miejsca. Fani Lecha, którzy do stolicy przyjechali pociągiem specjalnym, a z dworca pod stadion zostali dowiezieni autobusami, mają wiele do zarzucenia organizatorowi spotkania.
Lechici przede wszystkim narzekają na nie respektowanie regulaminu stadionowego opublikowanego przez KP Legia przez ochronę i dyrektora ds. bezpieczeństwa.

Lechitom zabroniono wnoszenia na stadion własnego prowiantu, chociaż regulamin stadionowy tego nie zabrania. Co więcej oficjalna strona klubu na pytanie "Czy można wnosić swoje jedzenie i picie na stadion?" odpowiada: "Nie wolno wnosić żadnych napojów w butelkach. Można wnieść na stadion swoje jedzenie". Tymczasem fanom z Poznania nakazano... wyrzucenie kanapek i innych produktów spożywczych.

Fani Lecha zostali także pozbawieni pozostawienia rzeczy w depozycie. Tego na stadionie Legii nie ma nie tylko w sektorze gości, ale i przy wejściach dla gospodarzy, o czym informowaliśmy już prawie dwa miesiące temu.

Samo wpuszczanie na stadion również dalekie było od ideału. Fani z Poznania uważają, że tak wolnego wpuszczania na stadion nie doświadczyli już dawno, na co wpływ miało bardzo powolne odszukiwanie nazwisk przyjezdnych na liście imiennej wysłanej na Łazienkowską. Chociaż pod bramami byli już dwie godziny przed meczem, dopiero ok. 35 minuty spotkania wszystkim kibicom udało się dostać na sektor gości. Przez pierwszych 90 minut na sektor gości weszło zaledwie 300 osób, czyli 3 na minutę (przy trzech otwartych bramkach!).

Stowarzyszenie Wiara Lecha nie zamierza pozostawić zachowania organizatorów meczu bez reakcji. Wraz z lechitami na wyjazd pojechał także jeden z wielkopolskich posłów, który wynotował wszystkie uchybienia ze strony Legii.

Nas dziwi natomiast co innego - skoro kibicom gości tak skrupularnie sprawdzano zawartość plecaków, dlaczego na stadion pozwolono wnieść 1400 szalików z hasłem "Jedna kurwa w Polsce jest"? Dziwić również mógł brak dodatkowego zabezpieczenia sektora znajdującego się najbliżej przyjezdnych. Dopiero w czasie meczu, gdy obie strony "wymieniały" się różnymi przedmiotami (napoje, jedzenie), pod pleksi oddzielającą kibiców obu drużyn przyszła ochrona. W przerwie, a także po meczu fani gości zostali potraktowani gazem, przez co właściwie niemożliwe było skorzystanie z toalet.



Fani Lecha jako pierwsi na naszym stadionie odpalili pirotechnikę. Nie pomogło skrupulatne przeszukiwanie - fot. Mishka
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.