REKLAMA

Żart Gapińskiego, czyli Barbie w szatni Legii

Bodziach, źródło: Magazyn Sportowy / Przegląd Sportowy - Wiadomość archiwalna

W Magazynie Sportowym, dodatku do dzisiejszego PS znajdujemy ciekawy artykuł odnoszący się do mobilizowania drużyn przez trenerów w szatni. Wielu szkoleniowców ma swoje przesądy. Obecny selekcjoner reprezentacji Polski, Franciszek Smuda wierzył mocno w gusła. Wiedzę o nich wykorzystał kierownik Widzewa, gdy Legia przyjechała na Al. Piłsudskiego.

Dla Smudy kobieta w szatni to pech i oznaczała murowaną porażkę. Przez lata szkoleniowiec chełpił się tym, że żadna pani nigdy nie pojawiła się w jego świątyni. O fobii Smudy doskonale wiedział jego przyjaciel z czasów pracy w Widzewie, kierownik tej drużyny, Tadeusz Gapiński.

Gdy Smuda przyjechał z Legią do Łodzi, przeczuwając, że coś wisi w powietrzu, postawił przy wejściu do szatni kierownika drużyny i zakazał mu wpuszczania kogokolwiek. Zapomniał jednak o drugich, rzadko używanych drzwiach. To właśnie w nich pojawiła się "Barbie", około 70-letnia pracowniczka Widzewa. Smuda rozprawiał o zbliżającym się meczu, kiedy usłyszał chrypiące: "Komu kawa? Komu herbata?". "Barbie" jak gdyby nigdy nic weszła z tacą pełną gorących napojów. Gapiński, pomysłodawca żartu, wił się ze śmiechu za drzwiami, za to twarz Smudy oblały na przemian purpura i bladość. Ryknął tylko do starszej pani: "Sp...!".

Jako ciekawostkę, Łukasz Surma wspomniał o haśle, które mobilizowało piłkarzy Legii, gdy zdobywali mistrzostwo Polski w 2006 roku. "W 2006 roku, kiedy zdobywaliśmy z Legią mistrzostwo Polski, w szatni przez cały sezon wisiała kartka z napisem 'Grając dla zespołu każdy z osobna osiągnie więcej'".

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.