Kątem oka
REKLAMA

Kątem oka - 43. tydzień z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

Skoro pewne rockowe radio w Warszawie reklamuje się jako „bezkompromisowi”, to co powiedzieć o Legii? Nie ma żadnych szeptów. Albo wygrywamy, albo zbieramy razy. Przyznacie, że 6 zwycięstw i 5 porażek to niecodzienny bilans. Zwłaszcza, zważywszy na ostatnie lata, gdzie nędznych remisów było bez liku. Tak na zdrowy rozsądek, gdyby teraz trenerem był Jan Urban, to mielibyśmy pewnie niewiele lepszą pozycję w tabeli i o jakieś 3 punkty więcej. Zamiast tych 5 przegranych byłyby może dwie i trzy remisy.
Po tej passie wygranych okazuje się, że czołówkę mamy na wyciągnięcie dłoni. Wystarczy pokonać Jagiellonię, a już mamy jako taki kontakt. Pomyśleć, że to wszystko dzięki magicznemu, acz wyśmiewanemu, zgrupowaniu w Ełku…

Poniedziałek. Czytając słowa „Aco” Vukovicia czuje się, że ten facet wciąż jest legionistą. A to pokaże eLkę, a to werbalnie wyrazi swą sympatię dla naszego klubu, a to wreszcie wykaże się niepoprawnym optymizmem. „Legia powalczy o mistrza” - wieszczył gracz Korony. Od czasu pamiętnych perturbacji związanych z przejściem „Vuko” do Wisły nie należałem do jego fanów. Ale teraz nabieram do Aleksandara coraz większego szacunku. Dziwi tylko, że największy legionista wśród piłkarzy nie gra w Legii… Szkoda.

Wtorek. Wygrywamy na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław, a dwa gole zdobywa Sebastian Szałachowski. Troszkę dziwny ten mecz, bo obie strony mogły strzelić znacznie więcej bramek. Bardzo trafnie ocenił mecz Orest Lenczyk, który stwierdził, że Śląsk przegrał, bo zdobył jedną bramkę mniej niż Legia. Ta wypowiedź w pełni oddaje przebieg meczu. A sam awans bardzo cieszy. Hasło „Legia na tronie, Legia w podwójnej koronie” pozostaje aktualne, przynajmniej do soboty. Przy okazji warto zauważyć, że już w tym meczu słabiej zagrał Ivica Vrdoljak…

Środa. Spór o prawo do dysponowania nazwą stadionu nabiera rumieńców. Nie wdając się w szczegóły, klub chętnie znalazłby kogoś, kto wyłoży kasiorkę za prawo do nazwania stadionu. Szykuje nam się więc nowa awantura, bo kibice nie zamierzają zaakceptować ewentualnej nowej nazwy. Cała nadzieja w nieporadności naszych włodarzy. Skoro nie umieją znaleźć sponsora na koszulki to niekoniecznie uda im się i w tym przypadku.

Czwartek. Najdroższy w historii polskiej ligi trzeci bramkarz, Marijan Antolović, przeraził nie na żarty. W wywiadzie stwierdził, że do tej pory w meczu Ekstraklasy nie popełnił żadnego prawdziwie bramkarskiego klopsa. Co to będzie, gdy i takie klopsy zaczną mu się przydarzać? Dla jasności: uważam, że z Chorwata jeszcze będzie pożytek. W końcu to wciąż bardzo młody gość. Cierpliwości siostry i bracia! A, że wkurza niepotwierdzoną formą, pewnością siebie, to już inna sprawa…

Piątek. Widać, że pewność siebie odzyskuje Maciej Skorża. Po serii asekuranckich wypowiedzi, ocenił, że lepiej mieć 7 punktów straty do Jagiellonii niż do Lecha czy Wisły. A pewnie, że tak! To, że raz na jakiś czas jakaś efemeryda wystrzeli, lideruje czy nawet zdobędzie mistrzostwo, nie oznacza jeszcze, że naruszona została równowaga sił w Ekstraklasie. Trzeba znać swoje miejsce w szeregu i się szanować. Pytanie tylko czy już jesteśmy na tyle silni, by po meczu z białostoczanami nie spuszczać znów nosów na kwintę?

Sobota. Kuriozalny apel SKLW o wsparcie dla Macieja Iwańskiego. To, że „Iwanek” od pewnego czasu łasił się do kibiców, nie było żadną tajemnicą. Ale żeby łaszenie się dawało aż takie efekty? Cuda się dzieją moi drodzy. Iwański faworytem Stowarzyszenia. Niezłe jaja. Czyżby Maciuś dowiedział się z kim i gdzie? A wszystko w okraszone hasłem „Cała Legia zawsze razem”.

Niedziela. W dramatycznych okolicznościach ogrywamy Górnika 2-1. Niektórzy mówili, że to spotkanie podobne było do wygranej z Cracovią. Ale gdzie tam! Wtedy byliśmy znacznie słabsi od równie cienkich rywali. Tym razem Legia była zdecydowanie lepsza. Fajnie, że tym razem po stracie bramki zespół się nie rozkleił, jak to było z Lechią. A dla takich końcówek chce się żyć! Pozdrawiam przy okazji wszystkich opuszczających stadion w 80 minucie. Teraz proszę o uwagę: po raz pierwszy chyba pochwalę Macieja Skorżę. Widzieliście, jak facet cieszył się po końcowym gwizdku? Z jego twarzy biła autentyczna radość. Super! To mi się podoba. Podobnie jak gra Miroslava Radovicia, Michała Kucharczyka czy Inakiego Astiza. Na osobne potraktowanie zasługuje Tomasz Kiełbowicz, któremu przez całe spotkanie nie wychodziły stałe fragmenty gry, aż wreszcie dwukrotnie zagrał tak, że opadły nam wszystkim szczęki. Brawo!

Zdjęcie tygodnia:



Nadzieja umiera ostatnia?

Qbas


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.