REKLAMA

Historia: Zimowy Puchar (1952)

Bodziach - Wiadomość archiwalna

Czy ktoś wyobraża sobie dziś finał Pucharu Polski rozgrywany na trzy dni przed Świętami Bożego Narodzenia? A w takiej scenerii, na pokrytym śniegiem stadionie Legii, rozgrywany był drugi w historii polskiej piłki finałowy mecz o krajowy puchar. Niestety Legia przegrała na własnym stadionie ze zdegradowaną z ekstraklasy Polonią.


Polonia w drodze do finału pokonała wicemistrza Polski Polonię Bytom, a wcześniej wyżej notowanego Górnika Radlin. Szczególnie rywalizacja z Górnikiem była zacięta. Poloniści przegrywając już 0-3, doprowadzili do stanu 4-3. Mecze półfinałowe rozegrano dopiero 7 grudnia. Legia mierzyła się z Wisłą. Mecz rozegrano we Wrocławiu i trwał on 150 minut, nie przynosząc rozstrzygnięcia. Tydzień później został powtórzony i dopiero dogrywka przyniosła zwycięskiego gola dla Legii, którego zdobył Teodor Wieczorek, oddając silny strzał z ponad 20 metrów obok Jurowicza. Półfinałowy mecz trwał więc ponad 4 i pół godziny! Dodać należy, że pierwszy zespół Legii szybko zakończył swoją przygodę z PP, ale jako że do dalszej rundy awansowała drużyna rezerw, legioniści dalej brali udział w rozgrywkach i po pokonaniu Górnika, Ruchu i Wisły, awansowali do finału.

Nie było nacisków?
Finał rozegrano 21 grudnia na stadionie Legii (niektóre źródła podają nieprawidłowo datę - 22 grudnia). Jak informują Janusz Jeleń i Andrzej Konieczny w „Piłkarskim Pucharze Polski”, „ponoć piłkarska Warszawa wywierała nacisk na wojskowych, by potraktowali go ulgowo, czemu kategorycznie zaprzeczają zawodnicy Legii twierdząc, że chcieli koniecznie odnieść zwycięstwo”. Mecz odbywał się w niecodziennych warunkach na zaśnieżonej murawie. Lepiej na niej czuli się poloniści, którzy jak podają Jeleń i Konieczny - publiczność mieli za sobą. Do przerwy mecz był wyrównany, a obie strony przeprowadziły po kilka dokładnych akcji. Bliżej objęcia prowadzenia była Polonia. Gra ożywiła się po przerwie. W 50. minucie obrońca Legii, Paweł Budziński popełnił błąd bawiąc się z piłką po dośrodkowaniu z prawej strony.

Tę odebrał mu Zdzisław Wesołowski i strzelił celnie z kilku metrów. Była to jedyna bramka meczu, która zapewniła Polonii wygraną i zdobycie trofeum. „Było coś zastanawiającego w tym jak przeplatały się ze sobą pech i szczęście w jednym właściwie czasie. W lidze przegrywaliśmy mecze, w których wszystkie znaki na ziemi i na niebie nam przyznawały zwycięstwo. W pucharze działo się akurat odwrotnie. Gdy zaprzepaściliśmy ostatecznie szanse utrzymania się w ekstraklasie,
pozostał nam na otarcie łez puchar. Zawzięliśmy się, ślubując sobie wzajemnie, że nie zmarnujemy takiej szansy podreperowania nadszarpniętej opinii w oczach warszawiaków, którzy okazywali nam tyle sympatii i przywiązania. I udało się” - mówił po latach polonista, Marian Łącz.

Druga edycja PP nie była już aż tak wielkim wydarzeniem jak pierwsza, przede wszystkim ze względu na pierwsze powojenne Letnie Igrzyska Olimpijskie, które były głównym wydarzeniem sportowym. Podobnie jak rok wcześniej finał rozegrano na stadionie Wojska Polskiego w Warszawie. „Wiwat, chóralne śpiewy długo trwały, a kibiców nie zniechęciła śnieżna i mroźna aura. Znieśli następnie na rękach swych ulubieńców, manifestując przywiązanie do drużyny, która w jednym sezonie wspięła się na piłkarskie wyżyny, a jednocześnie opuściła ekstraklasę” - pisali Jeleń i Konieczny.

W Legii najlepiej prezentowali się pomocnicy - Zdzisław Bieniek i Józef Wieczorek, wspierający anemiczny atak, w którym solowymi i nieskutecznymi akcjami popisywali się zwłaszcza Henryk Szymborski i Wacław Sąsiadek, a w poprawnie grającej obronie wyróżniał się późniejszy wielokrotny reprezentant Polski, Roman Korynt. W tym meczu wystąpił również późniejszy trener Legii i reprezentacji Polski, Kazimierz Górski.

Utrzymanie za Puchar?
Sezonu 1952 legioniści nie zapiszą do udanych. W lidze nasz zespół radził sobie przeciętnie, a w finale PP musiał uznać wyższość spadkowicza, a zarazem lokalnego rywala. Szczególnie porażka z Polonią rozzłościła trenera Legii, Wacława Kuchara. Dodajmy, że choć niektóre źródła podają, że Polonię prowadził wtedy Zenon Odrowąż, ten był wówczas kierownikiem tej drużyny, a faktycznym trenerem Władysław Szczepaniak. Poloniści co prawda liczyli na możliwość powrotu do ekstraklasy ze względu na zdobycie Pucharu Polski, ale nie przekonali do tego władz piłkarskich. Bezskutecznie próbowali wymóc na PZPN-ie rozszerzenie
ekstraklasy do 14 drużyn. Po latach klub z Konwiktorskiej winę za spadek, a dokładniej brak „awansu” w zamian za zdobyty Puchar, próbował tłumaczyć... swoim patriotyzmem i specjalnymi względami Legii. Tak, tak. Spiskowa teoria dziejów?

21 grudnia 1952, Stadion Wojska Polskiego w Warszawie
Legia Warszawa 0-1 (0-0) Polonia Warszawa
0-1 50 min. Wesołowski

Legia: Roman Kłaczek, Roman Korynt, Edward Zieliński, Paweł Budziński, Józef Wieczorek, Zdzisław Bieniek, Wacław Sąsiadek, Kazimierz Górski, Henryk Szymborski, Marian Olejnik, Wilhelm Glajcar (46. Jerzy Pulikowski).
trener: Wacław Kuchar

Polonia: Henryk Borucz, Andrzej Śliwa, Zygmunt Wołosz, Kazimierz Łabęda-Wolsza, Leonard Szczawiński, Jerzy Zelenay, Zdzisław Wesołowski, Henryk Misiak, Marcin Łącz, Jerzy Szularz, Alfred Kobylański.
trener: Władysław Szczepaniak

Droga Legii do finału PP w 1952 roku:
09.11 1/16 finału: Okęcie 1-4 Legia
16.11 1/8 finału: Górnik Zabrze 1-2 Legia
30.11 1/4 finału Legia 2-1 Ruch Chorzów
07.12 1/2 finału: Wisła Kraków pd. 0-0 Legia
14.12 1/2 finału (powt.): Wisła Kraków pd. 0-1 Legia

Poprzednie teksty historyczne znajdziecie w dziale Historia.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.