Kątem oka
REKLAMA

Kątem oka - 3. tydzień z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

Lepiej być nie może! Liczba tematów nadających się do poruszenia w "KO" przekracza wszelkie wyobrażenia. A to palnie coś niezawodny "Beret", a to "Iwanek" pomacha nam na pożegnanie, a to znowu zamieszanie z potencjalnymi transferami. Miodzio! Pozostaje cmokać z zachwytu i czerpać garściami to, co samo pakuje się w ręce. A ubiegłe 7 dni to już prawdziwa kumulacja zdarzeń. Zatem bez zbędnego marudzenia, czas przejść do rzeczy.



Poniedziałek. Marek Jóźwiak przechodzi swoiste przepoczwarzenie. Im dłużej jest z zawodu dyrektorem, tym bardziej wyłazi z niego syndrom Trzeciaka. Syndrom ten polega na wygadywaniu niesłychanych bzdur i to z głęboką wiarą w ich racjonalność. W wypowiedzi dla TVN Warszawa "Beret" stwierdził, że niepokoi go sytuacja, w której chorwacki zawodnik Jurica Buljat, z którym negocjuje Legia, "strzela z ucha" o tym prasie. No rzeczywiście, skandal. Straszna tajemnica. Prawdziwe TOP SECRET. Nic nikomu nie mówmy, bo zaraz na pewno uprzedzi nas 14 innych klubów, a cena skoczy w górę pięciokrotnie. Może powinniśmy szukać piłkarzy w Czechach? Puścilibyśmy czeski film, nikt by nic nie wiedział, a i tak wszyscy byliby zadowoleni.
Tymczasem biedaczek Janusz Gol wciąż się waha czy chce do Legii...

Wtorek. Ani się obejrzeliśmy, a wyemitowany został drugi odcinek serialu "Buljat do Legii". Otóż wg jednej z gazet Ivica Vrdoljak namawia swego rodaka na grę w Warszawie. Podobno rozmowa przebiegała tak: "Cześć Jurica. Tu Ivica. Jaki Ivica? No ten, co w Legii gra. Słuchaj, przyjeżdżaj. Tu jest wspaniale. Zostałem gwiazdą zanim kopnąłem piłkę, od razu dali mi też opaskę kapitana. Jak chcesz, to zrobię cię moim zastępcą. Jak mi jeden koleżka fiknął, to trzech przesunęli do rezerw, a dwóch z nich nie ma już w zespole. Do tego wystarczy udawać, że się niewiele rozumie i dziennikarze odpuszczają. Stadion piękny, kibice głośni i grzeczni, nie to co u nas. No i kasa się zgadza!". Na testy do Legii zawitał ponadto Dejan Kelhar. Facet wygląda na całkiem niezłego grajcara, ale powiedzcie co z nim jest nie tak, skoro po grze w Belgii zgadza się na testy w Polsce? Zresztą, nie wydaje się, by miał u nas zostać, więc jaki jest sens tej hecy?
Aha. Gol wciąż nie podjął decyzji.

Środa. Ta wiadomość powaliła mnie na kolana... Maciej Iwański odszedł z Legii, a ja poczułem się jakbym dostał w twarz. Dopiero co, wbrew memu kibolskiemu światopoglądowi, broniłem "Iwanka" i apelowałem o jego przychylniejsze potraktowanie, a ten się wypiął! Niegodziwiec! A tak serio, to bardzo mi wszystko jedno z powodu jego odejścia. Plusy przysłaniają minusy. Te ostatnie to z pewnością brak kreatywnego środkowego pomocnika, bo przecież Radović na tej pozycji to tylko potrzeba chwili, a jego miejsce jest na skrzydle. Odchodzi też jedyny w ostatnich latach zawodnik, który potrafił dobrze uderzyć piłkę ze stałego fragmentu prawą nogą. Plusy zaś to po pierwsze fakt, że nie ma już w klubie dwóch pajaców, którzy wiosną obrażali kibiców. Po drugie, wyjaśniła się nam cała sprawa konfliktu w szatni. Już wiemy, kto go przegrał i musiał ponieść konsekwencje. Trochę szkoda, bo Iwański był wdzięcznym bohaterem paru odcinków "KO". Żegnaj "Pączku"! Nie zapomnij zważyć piłek w Manisasporze!
Ponadto, Gol nie wie jeszcze gdzie zagra.

Czwartek. Zatrzymań w polskiej piłce ciąg dalszy. Tym razem padło na Marcina B., znanego ze szczególnego zamiłowania do wszystkich klubów, dla których grał. Marcinek całował m. in. herby Legii, Cracovii, Pogoni, RKS Radomsko (sic!) i zawsze uznawał, że gra dla najlepszych kibiców w kraju. Jak donoszą źródła zbliżone do prokuratury, Marcin B. podczas przesłuchania zapewniał o swym przywiązaniu do prokuratorów: "Zawsze chciałem grać z wami w jednej drużynie. Macie największy i najlepszy młyn w Polsce!". Dla nadania powagi swym słowom ucałował wizerunek paragrafu na ścianie. Pomogło. Został zwolniony za kaucją. Prokuratorzy obiecali wystawić go na pozycję: oskarżony. W tym kontekście pojawiła się plotka pozostająca w zgodzie z teorią, że facet w czerwonym kapeluszu jest zawsze podejrzany, wygłoszoną przez jednego z bohaterów filmu "Brunet wieczorową porą" – jakoby wyjazdy do Turcji nigdy nie były przypadkowe. Jakie to szczęście, że nasza redakcja z natury swej brzydzi się plotkami i nigdy nie wierzy anonimowym informatorom...
W Bełchatowie bez zmian. Janusz Gol wciąż w zawieszeniu.

Piątek. Nawinął nam się kolejny udany do wzięcia. Mateusz Cetnarski pozostaje w szeroko rozumianej orbicie zainteresowań Legii od co najmniej roku. Chłopak jeszcze latem bardzo chciał u nas grać, ale Jóźwiaki i spółka woleli Alejandro Cabrala (pamiętacie, że on wciąż u nas jest?). "Cetnar" pozostał więc na prowincji i sobie kopał piłkę pod okiem ochroniarza... yyy... trenera Bartoszka. Prasa wciąż chce Gola, ale na dokładkę dorzuciła jeszcze Cetnarskiego. Tak do pary. Bełchatów z pewnością chętnie znów się osłabi i z przyjemnością sprzeda dwóch podstawowych środkowych pomocników, prawda? W końcu po co im oni?
Prasa chce Gola, ale on nieustannie nie wie czego chce.

Weekend. Legia w swym pierwszym sparingu zremisowała 1–1 z Mordowiją Sarańsk. To chyba ten sam zespół, któremu rok temu ze dwie bramki strzelił Dong, nasz ulubiony Chińczyk i dzięki temu pomieszkał sobie pół roku w Warszawie. Poza tym chłopaki trenują na zgrupowaniu na Cyprze, oczywiście ciężko i wytrwale. Wiadomo przecież nie od dziś, że zawsze walczymy o mistrza, no nie?! Patrząc na zdjęcia, martwi wątłość ciała Wawrzyniaka Jakuba, ostatniego do odstrzału ze "świętej trójcy" – Iwański, Grzelak i właśnie "Wawrzyn". Jedz chłopie, bo kto weźmie taką chudzinę!?

Zdjęcie tygodnia

Prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym jak zaczyna...



I po tym jak kończy...



... że pozwolę sobie na parafrazę klasyka...

Qbas


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.