Kątem oka
REKLAMA

Kątem oka - 9. tydzień z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

Derby zdeterminowały ubiegły tydzień. Swoje dołożyli kibice, swoje prasa i co nieco doszło z obozów obu rywali, w wyniku czego atmosfera została solidnie podgrzana. Na szczęście nasi piłkarze stanęli na wysokości zadania i tym razem nie dali Polonii najmniejszych szans. Wygrana była wprawdzie skromna, ale w pełni zasłużona. Zniszczyliśmy polonistów fizycznie i mentalnie. Pełna dominacja! I o to właśnie chodziło. Brawo!

Poniedziałek. Na temat gry Legii wypowiedziało się trio: Mirosław Trzeciak, Jan Urban i Stefan Białas. O ile jeszcze można zrozumieć, że oceny podjęli się byli trenerzy "wojskowych", to akurat Trzeciak jest ostatnim, którego należy pytać o zdanie. Przypominam, że oprócz znanych i niezwykle nieudanych działań na dyrektorskim polu sportowym, jest to facet, który ponad rok temu uznał Franka Lamparda za piłkarza wypalonego. Pech chciał, że Lampard wówczas strzelił ponad 20 bramek w sezonie i zaliczył multum asyst. Ale co tam. Dla fachowca utalentowanego nie ma nic trudnego. Ponadto, Leszek Miklas przechwalał się w kwestii transferów. No cóż, jakby to powiedzieć... Wygląda na to, że WRESZCIE są powody do zadowolenia. Z prawdziwą przyjemnością patrzy się na grę Michala Hubnika, który pokazuje nam jak powinien grać w piłkę napastnik. Czech zresztą sprawił, że Legia po trzech długich latach przestała w końcu być zakładnikiem Takesure Chinyamy i jego niezgłębionego umysłu. Do tego, sądząc po występie w derbach, Felix Ogbuke powinien być powiewem świeżości i gwarancją jakości na lewym skrzydle. Maciej Rybus ma już chyba rundę z głowy...

Wtorek. W cieniu derbów odbył się pierwszy ćwierćfinałowy mecz Pucharu Polski. W Chorzowie naszych gościł Ruch i po niezłej grze udało się Legii uzyskać przyzwoity remis 1–1. Wprawdzie powinniśmy wygrać gdzieś tak dwiema bramkami, ale wciąż szwankuje skuteczność, o czym mogliśmy też się przekonać podczas spotkania przeciwko Polonii. W naszych barwach zadebiutował Janusz Gol i nie był to start godny piłkarskiego nazwiska. Mimo to, zawodnika wziął w obronę trener Skorża, który wyraził zadowolenie z jego występu. Niby nic, a jakoś tak nastraja pozytywnie.

Środa. Pojawił się komunikat o braku biletów na derby. Piękna to i niezwykle świecka tradycja, że wejściówki na Łazienkowską rozchodzą się jak świeże bułeczki. Oby tak zawsze! Do tego, nasza ulubiona gazetka na "F" doniosła, że Legia chciała zimą wypożyczyć Jana Muchę, który w Evertonie pełni rolę podobną do tej Jerzego Dudka w Realu – wygrzewa solidnie ławkę rezerwowych. Podobno sprzeciwił się trener z Liverpoolu. Nic dziwnego. Ma w drużynie dwóch świetnych bramkarzy. To po co to zmieniać? Mucha nie jest "szczawikiem", nie musi się ogrywać na wypożyczeniu. Choć ostatnie radosne występy Wojtka Skaby sprawiają, że teza o palącej potrzebie ściągnięcia dobrego bramkarza szalenie zyskuje na popularności. Czyżby rzeczywiście latem miał do nas zawitać wspomniany zmiennik rezerwowego z Santiago Bernabeu?

Czwartek. Na fanów spod znaku eLki padł blady strach. Okazało się, że derbowe zawody poprowadzi arbiter Hubert Siejewicz, uchodzący za wyjątkowo niesprzyjającego naszej drużynie. Ciekawe co do powiedzenia mają kibice w innych miastach, ale rzeczywiście coś jest na rzeczy. O ile do Siejewicza nie mamy za bardzo szczęścia, to wyjątkowo dobrze nam się gra, gdy sędziuje Tomasz Mikulski, zwany także Miku(L)skim. Takie to życie. Raz jesteś arbitrem, raz oskarżonym. Nigdy nic nie wiadomo.

Piątek. Trener "Czarnych koszul" stwierdził, że jego podopieczni muszą zagrać tak, by mogli na drugi dzień spojrzeć w lustro, a nasz Maciej Skorża sugerował legionistom, by dali z siebie tyle, by po meczu móc spokojnie wyjść z rodzinami na ulicę. "Wojskowi" mogli więc z dumą sobie pospacerować po stolicy. Ciekawe zaś, jak to było z patrzeniem polonistów w lustra? A mówiąc serio, po każdym słowie wypływającym z naszego obozu widać było, że nasi milusińscy są maksymalnie zmobilizowani. Oby taka pozytywna spinka wytwarzana była przy okazji każdego meczu, a będzie naprawdę dobrze. Jakoś tak fajniej gra ta Legia wiosną.

Sobota. Lubię Józefa Wojciechowskiego jako postać medialną. Podoba mi się sposób, w jaki prowadzi Polonię, bo prawdopodobnie nigdy niczego z nią nie osiągnie. Fajnie też traktuje swoich pracowników, zarabiających na życie ganianiem w krótkich gatkach po boisku. Z przyjemną niepewnością oczekuję powiększenia osławionego Klubu Kokosa. Ale w jednym się pan Józef zapędził. "To Legia ma się nas bać!" – ho, ho. Szalony, naprawdę szalony. W filmie "Piłkarski poker" sędzia Jaskuła powiedział: "Nie. I jeszcze bardzo długo nie". Chyba wystarczy za cały komentarz.

Niedziela. No to wzięliśmy rewanż na ekipie z Konwiktorskiej. Zniszczyliśmy ich i sportowo, i kibicowsko. Szkoda tylko, że poświęcaliśmy zbyt wiele wokalnej uwagi sfrustrowanym fanom Dyskopolo, ale przede wszystkim przykro, że paru głupków nie mogło się powstrzymać i rzuciło racami na murawę. Cóż... Nastąpiło to, co nastąpić w końcu musiało. Zabawa z racami na Legii zawsze się tak kończy, że prędzej czy później znajdzie się jakiś nadpobudliwy. Ale minusy nie mogą przysłonić nam plusów. Wygraliśmy, bawiliśmy się świetnie i wciąż bijemy się o mistrza! Aeaeaeaeo!!!
P.S. Błażej Augustyn pauzował za czerwoną kartkę.

Zdjęcie tygodnia:


Najlepsi kibice, najlepsi fotoreporterzy, najlepsze foto! - fot. Hagi

Qbas


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.