Kątem oka
REKLAMA

Kątem oka - 10. tydzień z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

No to poszaleliśmy. Po zimowym zachłyśnięciu się grą naszych ulubieńców, raptownie szybko przyszło wiosenne otrzeźwienie. Porażka ze Śląskiem – drewnianym, obrzydliwie słabym – boli podwójnie, bo nie dość, że Legia ponownie była lepsza, to jeszcze znów nie wygrała przez własne błędy indywidualne i nieskuteczność. Ileż my musimy stworzyć sobie okazji, by wygrać mecz? 20? 30? Niestety, znów wynik wypaczył sędzia. To już co najmniej trzy punkty, które wiosną zabrali nam arbitrzy. Skończyło się jesienne szczęście?

Poniedziałek. Zaczął się medialny lament po debilnych wybrykach w trakcie derbów, w którym prym wiodły niezawodne pismaki z "GieWu". Jak jeden mąż domagano się najwyższej kary: zamknięcia "Żylety", no i oczywiście Komisja Ligi profilaktycznie to uczyniła. Jasne. Najlepiej problem rozwiązać karząc wszystkich za głupotę grupki. Niby wszyscy tacy liberalni i tolerancyjni, ale jak przyjdzie co do czego, to wyłazi szydło z worka – ukarać, pozamykać, zniszczyć! Tak obiektywnie, nie dostrzegam jakichkolwiek przesłanek do zamykania trybuny. Nikt nie ucierpiał, kibice nie wbiegli na murawę, nie doszło do bijatyki. A tu taki lament, olaboga!

Wtorek. Szczekania w mediach ciąg dalszy, ale my cierpliwie czekaliśmy na rozstrzygnięcie Komisji Ligi Ekstraklasy w sprawie odwołania Legii dotyczącego wiadomej decyzji. W międzyczasie, mogliśmy poczytać wypowiedź Kuby Wawrzyniaka, który najwyraźniej robi wszystko, by pozostać w Legii. Jego kontrakt kończy się w czerwcu, ale "Wawrzyn" nie ma zamiaru tanio sprzedać skóry i próbuje różnymi sposobami przekonać do siebie trenera. Tymi sportowymi, bo na boisku prezentuje się naprawdę dobrze, i tymi pozasportowymi, bo zgrabnie pucuje się, zachwalając szkoleniowca. Może właśnie tędy droga?
Ponadto, w Białymstoku grał Śląsk Wrocław i patrząc na ich grę wydawało się, że "wojskowi" poradzą sobie z nimi bez jakichkolwiek problemów. Jagiellonia wprawdzie miała z wrocławianami spore kłopoty, ale oni wiosną mają pod górkę ze wszystkimi. Chyba takie mylne wrażenie mieli też wszyscy z Legii...

Środa. Czekaliśmy na czwartek coraz bardziej niecierpliwie, więc większego wrażenia nie robiły na nas bojowe zapowiedzi płynące z obozu Śląska, informacje o powrocie do treningów kontuzjowanych legionistów czy kontuzji Cabrala. Nutkę niepokoju wniosła wypowiedź Jacka Magiery, który podkreślał, że trenerzy oczekują od piłkarzy podobnego podejścia do meczu jak w trakcie derbów. Najwyraźniej szkoleniowcy zauważyli, że z legijnego balonu uszło trochę powietrza...

Czwartek. Odwołanie KP Legia oczywiście nic nie dało i pozostało prosić Związkowy Trybunał Piłkarski przy PZPN o zawieszenie rygoru natychmiastowej wykonalności kary. Znów trzeba było uzbroić się w cierpliwość. A tymczasem działo się sporo. Zgodnie z zapowiedziami, trenerem Zagłębia Lubin został Jan Urban. Szkoleniowiec lubiany w niektórych legijnych kręgach już niedługo zawita do Warszawy. Do tego gazetka na "F" doniosła o kłopotach Takesure Chinyamy, którego trener Skorża nie ma zamiaru otaczać specjalną troską. Oby, choć lepiej byłoby, gdyby nie roztaczał już jej też nad Manu. Na względy trenera może zaś liczyć Felix Ogbuke, który został solidnie, acz anonimowo przeorany w onegdaj zacnym dzienniku sportowym. W ramach protestu Maciej Skorża na konferencji prasowej zbojkotował przedstawicieli tej gazetki, których zresztą nie było. Widocznie klubowe wróbelki zdążyły wyśpiewać, co swoje. A trener? Cóż, nie chciał powiedzieć, że będzie to trudny mecz, ale... powiedział. Co gorsza, uznał, że największym rywalem jego zawodników będą oni sami, a wygrać z samym sobą jest najtrudniej. Niestety, miał rację.
Warto wspomnieć też wspólny apel miejskich rajców, klubu i SKLW. Jakże piękna jest nasza zgoda!

Piątek. "Żyleta" otwarta! Można było więc spokojnie udać się na Łazienkowską. Niestety, spokoju zabrakło piłkarzom, którzy prowadzili po fantastycznym golu Borysiuka (następny taki podobno w 2017...), by ostatecznie frajersko przegrać. Najpierw nawaliło trio: Vrdoljak, Radović i Skaba. Pierwszy odpuścił rywala, który dośrodkowywał. Drugi nie potrafił zablokować wrzutki, a trzeci oczywiście musiał przepuścić piłkę. W tym sezonie to już nowa, świecka tradycja, że każdy trudniejszy strzał rywali ląduje w naszej sieci. Do tego przykro mieć świadomość, że ponownie zostaliśmy skrzywdzeni przez arbitrów. Myślicie, że oni naprawdę są tacy słabi? Ciekawe też, co miał na myśli Maciej Skorża, gdy mówił, że musi wstrząsnąć drużyną? Jesienne wstrząsy przyniosły efekty. Pora na powtórkę?
I jeszcze zdanie o "Żylecie". Brawa za pozytywny doping! Jesteśmy Legia Warszawa, nie wypada nam nawet zajmować się rywalami. Szlachectwo zobowiązuje, ale niestety, wciąż rozumie to zbyt mało osób.

Weekend. Wiosna zaatakowała nas ze zdwojoną siłą! Tymczasem nie grał ponownie Błażej Augustyn (wciąż cierpi za czerwoną kartkę?). Za to do roboty wziął się Roger, który asystował przy zwycięskim golu dla AEK. Prawdziwym bohaterem został nasz ulubieniec Mikel Arruabarrena, który zapewnił wyjazdową wygraną 2–1 swemu trzecioligowemu klubowi CD Leganés. Serdeczne gratulacje od wiernych fanów z Łazienkowskiej!

Zdjęcie tygodnia:



No comments...

Qbas



przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.