Kątem oka
REKLAMA

Kątem oka - 12. tydzień z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

Błogosławione są te przerwy na reprezentację. Można na chwilę zapomnieć o dziurawych rękach bramkarza, obcinających się obrońcach, przewracającym się Manu i nieskutecznych napastnikach. W zamian za to dostajemy równie beznadziejnych kadrowiczów, no i oczywiście tony tłumaczeń oraz postanowień poprawy z obozu "wojskowych". Oczywiście, nie mogło obejść się bez paru kontrowersyjnych wypowiedzi, a mówiąc wprost głupkowatych. Ot, legijna rzeczywistość.

Poniedziałek. Na Wschodzie bez zmian. Konstiantyn Machnowskij wciąż nie gra w Obołoni Kijów, bo klub nie zdążył potwierdzić jego transferu przed zamknięciem okienka. No bomba. Legia musi być przeszczęśliwa. Kostia miał się na Ukrainie ogrywać, a tymczasem robi to samo, co w Warszawie – trenuje. Wieczorem zaś na antenie RDC mogliśmy usłyszeć jednego z ulubieńców kibicowskiej braci – Jarosława Ostrowskiego. Członek zarządu KP Legia narzekał: "Mamy nieodparte wrażenie, że niektóre osoby czerpią wiedzę z nieprzychylnych nam tytułów prasowych. Nie może być tak, że na nas nakładane są kary 10-krotnie wyższe niż w innych przypadkach". Tak, tak panie Jarosławie drogi, prasa jest paskudna. Zwłaszcza ta, do której się wcześniej latało w podskokach i strzelało z ucha. Warto więc się zastanowić czy wysokość kar nakładanych na Legię za wybryki na trybunach nie jest pochodną antykibolskiej krucjaty prowadzonej do niedawna przez panów M. i O.?

Wtorek. Wyszło szydło z wora. Marek Jóźwiak był zimą w takiej desperacji, że próbował do Legii ściągnąć Tomasza Frankowskiego. Pewnie nie znacie gościa? To zrozumiałe, "Franek" jest młodym, perspektywicznym i skutecznym napastnikiem z Białegostoku. Od urodzenia nie marzył o niczym innym, jak o grze przy Łazienkowskiej. Dyrektor "Beret" postanowił więc ściągnąć chłopaczynę do Warszawy. Jakież musiało być jego zdziwienie, gdy usłyszał kategoryczne "nie!". Na szczęście Jóźwiak, jak przystało na rodowitego raciążanina, nie dał się zbić z pantałyku i oświadczył, że więcej ofert dla pana Tomka nie będzie: "Lata lecą, Frankowski nie staje się młodszy". Owszem, właściwie to tak naprawdę już nie jest młody.

Środa. Związkowy Trybunał Piłkarski przy PZPN ukarał Legię drakońską karą finansową, ale "Żyleta" nie została zamknięta. Szkoda, bo jakby zamknęli jedną trybunę, to z następnymi z pewnością poszłoby łatwiej. Stadion bez ludzi jest najbezpieczniejszym miejscem na świecie. Piłkarzom też się wówczas łatwiej gra, a dziennikarze mogą w spokoju pracować. Na Euro też możemy pozamykać stadiony. To znacznie ułatwi sprawę i całkowicie wyeliminuje kibolszczyznę. Tylko o czym wówczas będzie pisać "GieWu"?

Czwartek. Największy dziennik sportowy w Polsce (niestety, jedyny) donosi, że latem, jeśli nie zdobędziemy mistrzostwa, z Łazienkowskiej może odejść Ariel Borysiuk. Oczywiście, nie zdobędziemy, ale co z "Borysem"? Jeżeli mądre głowy naprawdę chcą go wypuścić w świat już teraz, to nie pozostawią żadnych wątpliwości – przy takiej polityce Legia nigdy nie zostanie wielkim zespołem, choćby na miarę krajową. Borysiuk jest jednym z dwóch Polaków w drużynie, którzy coś jeszcze znaczą, mają jakąś wartość. Zamiast niego możemy oczekiwać kolejnego udanego magika z Bałkanów. Transfer Ariela uprawdopodobnia ściągnięcie Januszka Gola. A my naiwnie sądziliśmy, że Gol ma zwiększyć rywalizację w drużynie...

Piątek. "Moim zdaniem to, że w tym sezonie daliśmy strzelić sobie tyle goli, to nie tylko ich wina. Czyja? Nie chcę mówić, ale powody są także poza boiskiem” – Krzysztof Dowhań wie, ale nie powie. Oczywiście, że stracone bramki, to nie tylko wina trójcy "dziuraworękich", ale też żaden z nich nie uratował Legii meczu. Na pewno nie są aż tak słabi, jak to wyglądało w meczach ligowych, ale prezentują się fatalnie. I trzeba to sobie jasno powiedzieć: za ten stan winę ponosi też Krzysztof Dowhań. W każdym razie, sprawdziły się przepowiednie z początku sezonu i z pewnością tym razem bramkarz nie zostanie wybrany najlepszym zawodnikiem w drużynie.

Weekend. Trener Skorża nie traci "nadzieji" i z pewnością łączy się w "bulu" z kibicami. Wciąż walczymy przecież o mistrzostwo, bo nasi rywale też tracą punkty. Ojej, jakże to odkrywcze. Czy my chociaż raz możemy przestać oglądać się na innych i po prostu zacząć regularnie wygrywać? Ile jest pieprzenia, że patrzymy na samych siebie itd. Zacznijmy w końcu to robić! Naprawdę nic mnie nie interesuje, ile meczów przegrała jakaś drużynka z Białegostoku, z której niedługo nic nie zostanie, czy internacjonalistyczna Wisła. Interesuje mnie liczba wygranych Legii, a ta wciąż jest dramatycznie niska. Wygląda na to, że będzie rekordzik i sezon skończymy z przynajmniej 11 przegranymi. Ale za to tylko z jednym remisem! Wszystko albo nic! Tacy jesteśmy rockowo bezkompromisowi!

Zdjęcie tygodnia

Panie sędzio, pan gwizdnie tego karnego, nooo! - fot. Mishka

Qbas


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.