Kątem oka
REKLAMA

Kątem oka - 14. tydzień z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

Wreszcie zanotowaliśmy progres. W ciągu jednego tygodnia wygraliśmy w Pucharze Polski i zremisowaliśmy w lidze. To nad wyraz cenne rezultaty, mając w pamięci trzy porażki z rzędu i mizerię jaką prezentują legioniści. Niby na tle rywali drużyna nie gra źle (choć gra) i niby tylko odrobinkę brakuje do szczęścia w każdym spotkaniu. Powtarzam jednak: na szczęście nie ma co liczyć, jego limit wyczerpaliśmy jesienią.
A do tego nie gra Tomek Kiełbowicz i nie ma komu wykorzystywać stałych fragmentów gry. Legia jak leżała w poprzedniej rundzie, tak leży i teraz. Z tym, że obecnie dodatkowo kwiczy.

Poniedziałek. Przez kraj przetoczyła się fala antystaruchowej propagandy. Piotrek stał się piątym najbardziej znanym Piotrem w Polsce (wg wyszukiwarki google.pl). Ciekawe, że "Staruch" daleko w tyle zostawił Piotra Skargę. Tymczasem okazało się, że Kuba Rzeźniczak pogodził się z Piotrem, a klub ukarał naszego gniazdowego zakazem klubowym. Zrobiono więc wszystko dla załatwienia sprawy po ludzku: zgoda między zainteresowanymi i szybka reakcja klubu w postaci zakazu. Sprawy więc nie powinno być, ale... Nic nie jest oczywiste w pięknym kraju nad Wisłą... Przy okazji poniedziałku: serdeczne pozdrowienia dla kuriera z Karrot Kommando!

Wtorek. Trener Skorża stwierdził, że dostrzega coraz więcej pozytywów w grze swoich podopiecznych. Ciekawe. To ile musi być negatywów, skoro wciąż przeważają nad pozytywami? Szkoleniowiec zapowiada też odpalenie lontu. Szykuje się wielkie BUM?!

Środa. Legioniści wybrali się do Gdańska na półfinałowy mecz z Lechią. Wygrali 1-0 po bramce w końcówce, prezentując przez większość spotkania klasyczny antyfutbol. Na szczęście gospodarze byli jeszcze gorsi i w efekcie jesteśmy już jedną nogą w Bydgoszczy. Sensacyjnie rywalem Legii może zostać Podbeskidzie, które zremisowało 1-1 w Poznaniu. Ciekawostką pozostaje fakt, że wyjazdowa ekipa Legii udzieliła wokalnego wsparcia trenerowi. Trudno powiedzieć za co, ale domyślam się, że miało to związek z grobową wieścią jakoby Henryk "Porażka" Kasperczak szykował się do przejęcia sterów na legijnej ławce. Jeżeli do tego by doszło, sugerowałbym obejrzeć się w dół tabeli i sprawdzić, ile przewagi mamy nad strefą spadkową...

Czwartek. W Gdańsku doping Legii prowadził "Staruch", co nie uszło uwadze czujnych jak norki dziennikarzy "GieWu". Zrobił się raban na sto fajerek, że przecież ma zakaz. Nie dość, że klubowy, to jeszcze sądowy! Grzmiał w tej sprawie sam minister sportu i turystyki. Zapowiadał nawet zmiany w prawie. Z powodu casusu Starucha! Widzisz Piotrek jak namieszałeś? (he, he, he). Warto przy tej okazji wyjaśnić regulacje ustawowe. Sąd orzekł wobec "Starucha" zakaz uczestniczenia w meczach wyjazdowych Legii rozgrywanych w Ekstraklasie. To raz. Natomiast rzeczywiście nałożenie zakazu klubowego wyklucza ukaranego z wszystkich imprez masowych. Ustawa mówi bowiem, że organizator odmawia sprzedaży biletu osobie, na którą został nałożony zakaz (art. 15 ust. 3 pkt 2 ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych). Z tym że, aby ten zakaz się "aktywował" osoba ukarana musi zostać o nim poinformowana przez klub. Nie wdając się w rozważania prawnicze, zgodnie z procedurą administracyjną, klub powinien uczynić to na piśmie, najlepiej listem poleconym. A tego powiadomienia "Staruch" mógł nie zdążyć odebrać przed wyjazdem do Gdańska. Możliwe więc, że pojechał tam formalnie zgodnie z prawem. Ponadto, ukarany, jak w każdym praworządnym kraju, ma prawo odwołać się od niekorzystnej decyzji, co również zawiesza wykonanie "kary" (art. 14 ust. 4 i 7). Warto więc czasem zapoznać się z przepisami, drogie orły pióra spod znaku "GieWu". Jeśli macie problem ze zrozumieniem zawiłości prawnych, służę radą. Wszystko dla Was, kochane dziennikarzole.

Piątek. Jan Urban, powracający na Łazienkowską, choć już w roli trenera Zagłębia Lubin, zapowiedział, że nie zamierza zwalniać Macieja Skorży. Jako że lubinianie przyjechali bez kilku podstawowych graczy, pojawiła się szansa na wyjście obronną ręką z tego pojedynku. Zapachniało więc remisem, bo w zwycięstwo naszych wierzyli tylko niepoprawni optymiści.

Sobota. Słowo stało się ciałem. 2-2 u siebie z Zagłębiem to wynik na miarę drużyny, o jakiej marzyliśmy. Ale dość szyderstw, bo Legia była lepsza, goście jednak mądrze się bronili i kontratakowali. Nasi pupile tradycyjnie popełniali żenujące błędy indywidualne. Trudno ocenić ten zespół. Grają z zaangażowaniem, z pasją, chcą wygrywać, ale wystarczy, że jeden się nie wróci, zabraknie asekuracji i zaraz tracimy bramkę. A do tego trener, który z bliżej nieokreślonych przyczyn cieszy się sympatią trybun. Polubiłem Macieja Skorżę, to całkiem fajny facet. To też dobry trener, ale nie ma wyników. A to one powinny być jedynym wyznacznikiem oceny naszego szkoleniowca.

Niedziela. Na łamy "KO" wraca Błażejek A., który zaliczył 90 minut w spotkaniu przeciwko Bari. Z informacji podsyłanych przez wiernych fanów jego wielkiego talentu i intelektu, wnioskuję, że pogrywa sobie coraz częściej w Serie A. Brawo! W Turcji nieźle radzi sobie też Maciej Iwański, od dziś zwany też Maciejem I. Trzymamy kciuki!

Zdjęcie tygodnia

A Legia znów poślizgnęła się w lidze... (fot. Hagi)

Qbas


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.