Kątem oka
REKLAMA

Kątem oka - 21. tydzień z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

Maciej Skorża zostaje, mimo że - jak sam mówił - wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazywały, że przestaniemy się z nim męczyć. Pan trener bardzo przeżywał wszechobecne sygnały o wymianie na ławce Legii i przez ostatnie kilkanaście dni pogrążony był w głębokim smutku i żalu. Nie przeszkodziło mu to poprowadzić Legii do efektownych zwycięstw nad inwalidami z Gdyni i Bytomia. 7 meczów bez porażki na koniec sezonu to dobry prognostyk przed następnym. Dobry dla naiwnych.

Poniedziałek. Paweł Skrzypek, znany z tego, że kiedyś grał w Legii, a w 1997 r. skutecznie pokrył Gianfranco Zolę i zremisowaliśmy z Włochami 0-0, ocenił, że w naszym zespole jest za dużo obcokrajowców. Natomiast ja sądzę, że w ekipie "wojskowych" za czasów Skrzypka było za dużo sprzedawczyków. Do tego na łamach jednego z dzienników wypowiadał się nasz były dyrektor ds. bezpieczeństwa Stefan "Szeryf" Dziewulski. Siła spokoju i argumentów to niezwykle deficytowy towar w dzisiejszym dyskursie polityczno – kibolskim.
Sensacyjne wieści dobiegły z Wiertniczej: Weiss długo rozmawiał z Walterem, więc na pewno podpisze kontrakt. Ach te nasze kreciki, że też zawsze tak wszystko fajnie wyniuchają.

Wtorek. Tematem dnia było fiasko rozmów na linii Michał Żewłakow – Legia. Wg niektórych źródeł, klub oferował doświadczonemu obrońcy pensję 100 tys. zł miesięcznie, a ten się nie zgodził. Nie wiadomo jednak czy netto i czy na pewno oraz właściwie o co chodzi. A może chodzić o to, że przymierzany na naszą ławkę trenerską Vladimir Weiss nie chciał "Żewłaka". No to teraz zostaliśmy i bez Weissa, i bez reprezentacyjnego rekordzisty.

Środa. Komedii ciąg dalszy. Chłopaki z "PS" zdążyły już ustalić nawet nazwiska nowego sztabu trenerskiego i oczywiście ściągnąć tabuny Słowaków na Łazienkowską. Tymczasem Legia pyknęła nad morzem Arkę aż 5-2. Śmieszny to zespół, w którym dwaj obrońcy sami rozbijają sobie nosy i lądują w szpitalu. Jeszcze śmieszniejszy, bo zamiast powalczyć o utrzymanie, piłkarze "żółto-niebieskich" postanowili dać się Legii rozjechać. Swoją drogą Arka w dwóch kluczowych meczach sezonu zdobyła 0 punktów i straciła 10 bramek. W efekcie czego ich trener po ostatnim meczu zapłakał nad losem swym i grajków. A Weiss wciąż uchodził za szkoleniowca Legii.

Czwartek. Pojawiły się pierwsze niewiadome w równaniu Vladimir Weiss = następca Macieja Skorży, o których donosiły słowackie media, ale w Polsce nikt się tym szczególnie nie przejął. Wszak najważniejsze jest bronić swego. Do samego końca.

Piątek. Przykro patrzyło się na Macieja Skorżę podczas przedmeczowej konferencji prasowej. Wyglądał na człowieka pogodzonego z losem, który w dodatku zaczyna gadać od rzeczy. No np. tekst o tym, że Legia od jesieni zrobiła kolosalny postęp. Cóż, nie wdając się w zbędne dywagacje przyjrzyjmy się liczbom. Jesienią wygraliśmy 9 meczów, a wiosną 6. Dziękuję, dobranoc.
Tym razem dzień minął bez Vladimira Weissa.

Weekend. W sobotę pojawiły się wieści o przejściu Bruno Mezengi do Crvenej Zvezdy i od razu w komentarzach zaroiło się od opinii, że Serbowie zrobią doskonały interes. I wiecie co? To rzeczywiście może się udać. Ale tak naprawdę wiele zależy od samego Brazylijczyka. W niedzielę zaś spuściliśmy z ligi kolejnych połamańców, tym razem z Bytomia. Ponownie błysnął Miro Radović, który strzelił 3 bramki i zaliczył asystę. W sumie "Rado" zdobył 10 goli w całym sezonie, a do tego został liderem punktacji kanadyjskiej. Brawo!
Prawdziwym hitem dnia była jednak wiadomość, że Maciej "Dziękuję, panie Leszku" Skorża pozostanie na stanowisku trenera. Ładna nagroda za najbardziej spieprzony sezon od wielu lat, ale to akurat można logicznie uzasadnić. W końcu pozostawiając Skorżę, Leszek Miklas zapewnia sobie pracę, a tym samym sowite wynagrodzenie, a tym samym byt swojej rodzinie, a tym samym ogólne szczęście w domowym mirze. Trudno mu więc nie wierzyć, gdy mówi, że Legia jest dla niego najważniejsza. Przecież nie produkują już polonezów, więc cóż on by miał robić, biedny miś (z zawodu dyrektor)? Prawdziwy majstersztyk "Majkiego". Dziennikarze "PS" muszą być mu niezmiernie wdzięczni za to, że ich super, hiper ekskluzywne i potwierdzone na wszystkie możliwe sposoby informacje o zatrudnieniu Słowaka rozminęły się z rzeczywistością, a wyjazdy wysłanników gazety za Tatry zdały się psu na budę. Ale co sobie redaktor pożył w delegacji, to już jego. Wszystko byłoby nawet cacy, gdyby nie to, że pan Miklas przy okazji, świadomie albo nie, upokorzył pana Skorżę. Przedmeczowy dialog Miklas – Skorża prawdopodobnie wyglądał mniej więcej tak:
- Panie Maćku, jest pan do bani, ale że nie udało nam się dogadać z Weissem, to może pan zostać.
- Dziękuję, panie Leszku.
- Pan wie, komu pan to zawdzięcza. Rozumiemy się?
- Tak. Dziękuję, panie Leszku.
- Będzie zgoda, będzie dobrze. Nie będzie zgody, nie będzie dobrze. Rozumiemy się?
- Tak jest! Dziękuję, panie Leszku.
Wydawać by się mogło, że pan Skorża powinien unieść się honorem i pomachać włodarzom KP na pożegnanie. Z niewiadomych przyczyn tego nie zrobił. On chyba naprawdę wierzy, podobnie jak całkiem spora grupa kibiców Legii, że jest w stanie osiągnąć coś poważnego z tą drużyną. A poza tym, wiadomo, że jak nie wiadomo o co chodzi...

Zdjęcie tygodnia:



Taką to łatwiej złapać! - fot. Mishka

przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.