Kątem oka
REKLAMA

Kątem oka - 31. tydzień z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

Legia wreszcie nawiązała do tego, na czym nas wychowała. Najpierw wyeliminowała teoretycznie lepszą od siebie ekipę Gaziantepsporu, a potem pojechała na paralityczną Cracovię jak po swoje. Ogoliła frajerów jak należy – jedna, druga, trzecia bramka, dziękuję, do widzenia, odjazd. I tak powinno być zawsze. Rywal ma być tłamszony, tak jak w niedzielę przy ul. Kałuży. Brawo! O to chodzi!

Poniedziałek. Maciej Skorża tłumaczył się z zasłonięcia płotu wokół boiska treningowego. Wyszło dość głupkowato. Panie Maćku, spieszę z wyjaśnieniem, choć przecież Pan dobrze o tym wie, że jeśli ktoś mówi, że mamy wzorować się na najlepszych drużynach, to nie ma na myśli zamykania treningów i obwieszania płotu płachtami. Chodzi o granie w piłkę. Choćby w miarę podobnie jak ci dobrzy.

Wtorek. Po tym jak Euzebiusz Smolarek rozwiązał kontrakt z Polonią, próbowano na siłę upchnąć go w Legii, mimo że od początku sprawa była jasna. Klubu nie stać na kolejny mega wysoki kontrakt. Nie zraziło to "dobrze poinformowanych", którzy tworzyli życzeniowe teorie, takie jak np. Smolarek był kiedyś twarzą Pepsi i z pewnością ta firma będzie chciała, by grał na Pampers... yyy... Pepsi Arenie. I może rzeczywiście ktoś z PepsiCo by chciał, ale musiałby najpierw wyłożyć pieniądze i to podwójne: na podpisanie nowej umowy reklamowej z Euzebiuszem i na jego kontrakt w Legii. A tego chyba jednak umowa sponsorska nie obejmuje, prawda? Niemniej, Smolarek był już nawet "widziany" przy Łazienkowskiej z Markiem Jóźwiakiem, po czym zaraz trafił do ligi katarskiej. Może "Beret" ma tam znajomości?

Środa. Kolejny odcinek cyklu "Tolunay Kafkas show". Trener z Gaziantep ponownie puszył się i prężył muskuły, zapowiadając, że jego podopieczni pokażą w Warszawie, co robi się z drużynami grającymi defensywnie. Zabrakło tylko legendarnego "wszystko na mój koszt". Tymczasem już dzień później okazało się, kto jak kończy.

Czwartek. Wreszcie nie zabrakło nam szczęścia i po ciężkiej walce udało się wyeliminować Turków. Przy tej okazji warto wyróżnić Marcina Komorowskiego, który nagle na ławce posadził dwóch niemal nietykalnych stoperów – Inakiego Astiza i Dicksona Choto. "Komor" świetnie spisuje się w parze z Michałem Żewłakowem. Oczywiście nie wszystko jest doskonałe. Marcin gra tylko lewą nogą i praktycznie jest prawonożnym kaleką. Warto by więc popracować nad tym elementem, zamiast robić Komora. Po meczu obejrzeliśmy ostatnią odsłonę tragi dramatu z udziałem Kafkasa, który obraził się na dziennikarzy, bo ci wyśmiewali jego genialne słowa np. "Gracze Legii atakowali moich piłkarzy". No, mieli się przecież położyć i czekać na egzekucję. Albo nie. Sami sobie strzelić gola. Skoro Legia to antyfutbol, to jak nikczemnie kiepskim trzeba być, by z kimś takim przegrać? Jeżeli zaś już jesteśmy przy głupkowatych wypowiedziach, to klasą ponownie popisał się "Beret". Nasz ulubiony kandydat na pasterza kóz w Argentynie z właściwą swemu intelektowi gracją i poczuciem humoru made in Mławianka odniósł się do plotek o sprowadzeniu do Legii Grzegorza Rasiaka i stwierdził, że mogą co najwyżej razem pograć w ekipie oldboyów. Panie Jóźwiaku, to w takim razie powinien Pan najpierw do ekipy zabrać Kiełbowicza, Żewłakowa i Ljuboję. Rasiak ma raptem 32 lata. Faktycznie, oldboy.

Piątek. Wylosowaliśmy Spartaka Moskwa, a to przywołało wspomnienia sprzed 16 lat. W książce "Liga chuliganów", stanowiącej lekturę obowiązkową każdego szanującego się kibola, Roman Zieliński przytaczał retrospekcje kibiców Legii z tego meczu: "W Moskwie warszawiacy chlali ile wlazło. (...) Towarzystwo ululało się na cacy. Na mecz wchodzili wszyscy, wystarczyło się jakoś przetoczyć przez bramę. Więc żłopano oporowo. (...) W czasie meczu towarzystwo jeszcze jakoś wyglądało. Być może z uwagi na mróz. Następnego dnia było gorzej". Tak to mniej więcej było. Teraz czeka nas powtórka z rozrywki, z tym, że przypominam: tak zimno już nie będzie!

Sobota. Andrzej Niedzielan wydaje się być sympatycznym gościem i zawsze można na niego liczyć, bo tak sobie postanowił, że nie będzie strzelał bramek Legii i gdzieś od 6 lat się tego trzyma. Teraz zapowiedział, że po tym jak obrońcy Cracovii podarowali gole Koronie, rozdawnictwo prezentów zostało zawieszone do Bożego Narodzenia. Niedzielan jest nowy w drużynie i pewnie nie zdawał sobie sprawy, że dołączył do ekipy, której patronem jest św. Mikołaj. Po dwóch bramkach dla kielczan krakusy uznały, że to mało i podarowały kolejne trzy Legii. Dzięki!

Niedziela. Podczas meczu do siatki "Pasów" dwukrotnie trafił Emanuel de Jesus Bonfim Evaristo. Jakie to szczęście, że jednak używa przydomka. Manu już po pierwszej kolejce ma więc dwukrotnie więcej bramek niż w całym zeszłym sezonie. Oby to był dobry prognostyk. Do "życiówki" z sezonu 2005/06 brakuje mu jeszcze 5 trafień. Trzymamy kciuki. Do Krakowa pojechała rekordowa (jak na wyjazd ligowy) liczba osób z redakcji LL!, bowiem stawiliśmy się tam w 7 osób konkretnej ekipy samochodowej. I szkoda jedynie, że oba auta nawaliły nam w drodze powrotnej. W czego efekcie do Warszawy dotarliśmy dopiero po 2 w nocy. Aeaeao!

Zdjęcie tygodnia



Na kolana panie Turek!

Qbas


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.