Fani z Żylety wierzyli do końca... - fot. Woytek
REKLAMA

Relacja z trybun: Wierzyliśmy do końca

Bodziach - Wiadomość archiwalna

Po dobrym początku sezonu wydawało się, że kolejny raz nasi zawodnicy udowodnią swoją wyższość nad ligowymi rywalami. Niestety, mimo wsparcia do ostatniego gwizdka ze strony trybun, po meczu w smutnych nastrojach opuszczaliśmy trybuny. Relacja z trybun

Miało być tak pięknie
A miało być tak pięknie... Znając wyniki z innych stadionów oraz patrząc na ostatnią formę naszych graczy, można było się spodziewać spokojnej wygranej nad Śląskiem. Dlatego też doping rozpoczęliśmy mocnym akcentem, zagrzewając piłkarzy do walki "Do boju Legio marsz...". Tak śpiewaliśmy przez dobrych kilka minut, ale nie pomogliśmy naszym w zdobyciu bramki, a na prowadzenie wyszli goście. Nic to, do 25. minuty nasz doping był niezły, a w tym czasie tak naprawdę śpiewaliśmy przez dłuższy czas tylko 3 pieśni - oprócz wspomnianej, także "Ole ole" i "Legia gol allez allez". Szkoda, że później było znacznie słabiej.

Śląsk trochę słabszy od Spartaka
Gol zdobyty przez gości wywołał sporą radość w sektorze dla przyjezdnych. Ten w niedzielę nie zapełnił się nawet w połowie. 610 wrocławian zajęło tylko górny sektor i tam wywiesili swoje flagi. Ich doping był niezły, szczególnie gdy wyszli na prowadzenie. Szczerze mówiąc, Spartak w 300 osób dopingował głośniej. Mimo to trzeba przyznać, że Śląsk pokazał się z dobrej strony i bywał słyszalny na innych trybunach (co prawda nie na Żylecie).

Stracona godzina wychowawcza?
W przerwie Levi przypominał wszystkim, że to my musimy najbardziej wierzyć w wygraną i zarazić tym piłkarzy. Próbowaliśmy, próbowaliśmy i nic z tego nie wychodziło. Zresztą nasz doping w perspektywie całego meczu nie wyszedł najlepiej. Pewnie, były bardzo dobre momenty - szczególnie początek i końcowe 20 minut, ale przez dłuższy czas słychać było (a z perspektywy gniazda niestety także widać), że wiele osób nie przykładało się należycie do swoich obowiązków. A przed meczem miała miejsce "godzina wychowawcza". I co?! Na Żylecie nie ma opier...! Przed laty za takie zachowanie dostawało się darmowy bilet w jedną stronę na plantację ryżu w Bangladeszu. Później w głowę można było dostać butem. Jak teraz mobilizować nie śpiewających? Zastanówcie się sami, bo to po prostu nie przystoi. Szczególnie, że słychać na wielu meczach jaki mamy potencjał.

Dobra (tylko) końcówka
Najlepiej widać to było w ostatnich 20 minutach. Znowu nieźle śpiewaliśmy "Do boju Legio marsz" i później przez kilkanaście minut "Legia gol, Legia gol, Legia gol..." (czasami chyba z fanatyzmu gubiąc rytm, ale było naprawdę nieźle!). Radość po golu na 1-2 była olbrzymia i od razu Żyleta poszła za ciosem, by pomóc Legii w zdobyciu kolejnej bramki. Wtedy czuć było moc!

Małek, Małek....
Nie było łatwo. Trzeba przyznać, że nasz zespół nie grał jak z nut, ale w decydujących momentach niestety przeszkadzał nam nasz "ulubieniec" Małek. "Małek, Małek pedałek" - ryczały trybuny po kolejnej kontrowersyjnej decyzji sędziego. Gdy w końcówce meczu nie podyktował karnego dla Legii, wyjątkowo rozsierdził kibiców. Gdy sędzia gwizdnął po raz ostatni, piłkarze i trener poszli kłócić się z sędzią. "Zaj... mu, zaj... mu" - zachęcali kibice, by wymierzyć arbitrowi sprawiedliwość.

Na paluszkach do szatni
W takich okolicznościach zawodnicy niepostrzeżenie udali się do szatni. Fakt, że spięcie z sędzią miało miejsce gdzieś na środku boiska i stamtąd było blisko do tunelu prowadzącego do szatni, ale raczej piłkarzom korona by z głowy nie spadła (a i nie spociliby się zanadto), gdyby podziękowali fanom za wsparcie i wiarę do końca. Zamiast tego, trybuny zaczęły pustoszeć. Nie licząc Żylety. Ta jeszcze pożegnała gwizdami piłkarzy Śląska świętujących ze swoimi fanami i kilka razy pozdrawiała gości m.in. starym i dobrym okrzykiem "Cześć, cześć, cześć, Legia żegna wieś!" (na wniosek nieśmiertelnego "Różyka").

Przed nami wyjazd do Moskwy, gdzie trzeba się pokazać z jak najlepszej strony. Oby był to dopiero początek naszej europejskiej przygody, a nie jej kres, ale to już zależy od piłkarzy. Na kolejny mecz będziemy musieli czekać dłuuuugo. Na ŁKS do Bełchatowa nie pojedziemy, a po dwóch tygodniach na Łazienkowską przyjedzie siódma siła Bielska-Białej. Oby ta przerwa wszystkim nam dobrze zrobiła.

P.S. Jak się okazuje, niektóre dziewczyny na Żylecie poważnie traktują hasło "Cała Legia bez koszulek" ;)

Frekwencja: 18 520
Kibiców gości: 610
Flagi gości: 6

Doping Legii: 7
Doping Śląska: 7

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.