fot. Woytek
REKLAMA

Kontrowersje w meczu ze Śląskiem

Bodziach - Wiadomość archiwalna

Po meczu Legii ze Śląskiem warszawiacy mieli pretensje do sędziego Małka. W doliczonym czasie gry podjął najbardziej kontrowersyjną decyzję - odgwizdując faul Radovicia na Kelemenie. W najgorszym wypadku sędzia nie powinien przerywać gry, ale arbiter mógł też z czystym sumieniem wskazać na "wapno". Na pewno jednak nie był to faul legionisty.

Po dalekim wyrzucie z autu Jędrzejczyka, piłkę głową do Radovicia zgrywał jeden z zawodników (prawdopodobnie Śląska). Rozpędzony Radović został staranowany przez Kelemena tuż za "piątką", w której bramkarz jest "chroniony". Inna sprawa, że w tym przypadku miejsce zdarzenia nie ma większego znaczenia, bowiem Radović w żadnym wypadku bramkarza gości nie faulował. Jeśli więc sędzia nie zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego (a mógł to uczynić), powinien przynajmniej puścić grę (co pokazywał sędzia liniowy, będący blisko akcji). Legia miałaby bardzo dobrą okazję do zdobycia wyrównującego gola, bowiem do piłki doszedł już zawodnik Legii, a bramkarz Śląska był kilka metrów od bramki. Video.

Wcześniej (w 54. minucie) raz jeszcze miało miejsce starcie w polu karnym Śląska, ale wówczas sędzia nie pomylił się - po podaniu Ljuboji, Radović przewrócił się sam i zasłużenie ukarany został żółtą kartką za symulowanie.

Przy drugiej bramce dla Śląska początkowo niektórzy zawodnicy Legii pokazywali na pozycję spaloną Śląska. Za obrońcami Legii był Voskamp, ale Łukasz Madej zdecydował się na podanie do Sebastiana Mili i dzięki temu arbiter nie odgwizdał początkowo spalonego. Przy podaniu Mili do Voskampa spalonego nie było i sędzia słusznie uznał bramkę. Video.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.