Kątem oka
REKLAMA

Kątem oka - 35. tydzień z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

Za nami kolejny dobry tydzień. Opromieniona moskiewską wiktorią Legia z łatwością i bez większego wysiłku stuknęła marniutki ŁKS Bełchatów, tzn. ŁKS Łódź. Oby nasi piłkarze przyzwyczaili się do zwycięstw, bo my już zdążyliśmy przywyknąć. Niestety, nie wszystko było takie różowe i do naszej beczki miodu tradycyjnie łyżkę dziegciu dołożył klub, który nie pierwszy raz oszukał kibiców. Tym razem, wbrew wcześniejszym zapowiedziom, podniesiono ceny biletów na mecze Ligi Europy.

Poniedziałek. Legia po raz pierwszy w tym sezonie zagrała w poniedziałek, mierząc swe siły z Łódzkim Klubem Sportowym w... Bełchatowie. Trochę szkoda ełkaesiaków, którzy nie dość, że każdy mecz grają na wyjeździe, to jeszcze nie mogą liczyć na pełne wsparcie swoich kibiców, bo prezydent Bełchatowa nie wyraża zgody na organizację imprez masowych na stadionie GKS, gdy występuje tam ekipa z Łodzi. Ale to już nie nasza sprawa. "Wojskowi" zrobili tam swoje i spokojnie wygrali. Warto zaznaczyć, że kolejny dobry występ zaliczył Artur Jędrzejczyk, jeden z "bohaterów" afery bunga-bunga. Pozostali amatorzy płatnego seksu tym razem woleli się nie wychylać. Wystrzelali się już w piątek nad ranem.

Wtorek. Klub ogłosił, że zamyka ostatnie dwie "wyspy Legii" w centrach handlowych. To kolejna decyzja z gatunku tych najbardziej głupich. Nawet jeśli wyspy nie przynosiły spodziewanych dochodów, to były fajną wizytówką klubu. Niestety, "mądre głowy" przy Łazienkowskiej (a może bardziej przy Wiertniczej?) kombinują na krótką metę i jak się im tylko kasa nie zgadza, to wpadają w panikę. A może po prostu szykują się do sprzedaży klubu kasując wszystko, co nierentowne? Tu i ówdzie wróbelki ćwierkają coraz głośniej i to mimo że idzie jesień.

Środa. W środę do ostatnich minut trwała transferowa gorączka w niemalże całej Europie. Niemalże, bo w Polsce nic godnego uwagi się nie wydarzyło. W Legii również, przecież po tak ciężkiej pracy pan dyrektor sportowy musiał się zrelaksować na urlopie, a pan wiceprezes Miklas nie chciał mu w tym przeszkadzać. Na próżno więc Maciej Skorża upominał się o dwóch ofensywnych zawodników. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że dyrektorski duet już niemal jawnie wyraża swą niechęć względem trenera, który też wszelkimi możliwymi sposobami podkreśla trudną współpracę z wyżej wymienionymi. Trudno przy tym oprzeć się wrażeniu, że Miklas jest zawiedziony, bo nie mógł wykopać Skorży po meczach ze Spartakiem. Z pewnością nie ciągną więc legijnego wózka w jedną stronę. A bez tego zdobycie mistrzostwa może być niemożliwe.
Ponadto Legia zapowiedziała, że ukarze swych miłośników bunga-bunga. Ciekawe tylko czy za to, że akurat wpadli, czy za to, że w ogóle byli w przybytku rozpusty?

Czwartek. Pazerność naszych włodarzy osiągnęła już taki poziom, że nawet najbardziej doświadczeni kibice są zaskoczeni. Mimo klubowych zapewnień, że ceny biletów nie zostaną zwiększone na mecze w fazie grupowej Ligi Europy, dostaliśmy w twarz kolejną podwyżką, tym razem 15%. Doszło do tego w sytuacji, gdy KP Legia nie umiał ani razu zapełnić stadionu kibicami. Horrendalne ceny odstraszają bowiem nawet najwierniejszych fanów. Brawo. Trzeba mieć naprawdę abstrakcyjny umysł, by w ten sposób kreować relacje z kibicami. O zapełnianiu stadionu nie ma co wspominać, bo jasnym już jest, że nikomu w klubie na tym nie zależy. Widocznie wystarczy im kilkadziesiąt (zazwyczaj zaproszonych) osób na krzyż w lożach i trybuny wypełnione w 2/3. To z pewnością korzystnie wpływa na budżet. A na koniec prosta matematyka: 30 000 kibiców x 81,6 zł (plus minus średnia cena biletu przed podwyżką) = 2 448 000 zł, 20 000 kibiców x 96 zł (średnia cena po podwyżce) = 1 920 000 zł. Innymi słowy klub jest w plecy jakieś pół miliona złotych na jednym meczu. Nic, tylko pogratulować legijnym ekonomistom.

Piątek. Na naszym stadionie, który na chwilę przestał być Pampers... tzn. Pepsi Areną (pan komentator telewizyjny Jońca Jacek widocznie o tym nie wiedział, bo z uporem maniaka powtarzał nazwę komercyjną), zagrała reprezentacja Polski, która wśród rzesz Januszy i Andrzejów (przez wielkie J. i A.) po marnym spotkaniu zremisowała z Meksykiem. Źródła zbliżone do kadry donoszą, że prawdopodobna jedenastka na Euro 2012 będzie wyglądać następująco: Adamiak Adam, Michael Bemben, Damien Perquis, Manuel Arboleda, Sebastian Boenisch, Adam Matuschyk, Eugen Polanski, Ludovic Obraniak, Robert Aquafresca, Roger Guerreiro i Emmanuel Olisadebe. Naszym orłom życzymy powodzenia!

Weekend. Trwa dobra passa Legii. Wprawdzie tylko w sparingu, ale jednak "wojskowi" ograli Jagiellonię 1-0 podczas meczu w Ostródzie, który odbył się przy okazji otwarcia stadionu w tym miasteczku. Co ciekawe, mieliśmy już tam rozgrywać spotkanie o Superpuchar Polski i sparing z Borussią Dortmund. Nie wyszło, ale dobrze, że przynajmniej z "Jagą" się udało pokopać. Bramkę zdobył (nie)zawodny Miro Radović, który parę dni wcześniej marniutko wypadł przeciwko ŁKS.
Natomiast w niedzielę na Łazienkowskiej zagrali cyrkowcy z drużyny TVN i polityków. I to przy pełnych trybunach! Wystarczyło dać bilety za 15 zł i trochę rozreklamować mecz. Można? Można.
Aha. Debiut w Vicenzie zaliczył Błażej Augustyn. Jego nowy klub zremisował 1-1, a nasz ulubieniec zagrał 90 minut i zarobił żółtą kartkę. Trzeba przyznać uczciwie, że przyjście "Augusta" podziałało pozytywnie na drużynę, bowiem wywalczyła ona swój pierwszy punkt w sezonie.

Zdjęcie tygodnia



Maciej Bykowski, czarodziej piłki.

Qbas


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.