REKLAMA

Powiedzieli po meczu

Fumen - Wiadomość archiwalna

Michał Żyro (Legia Warszawa): Myślę, że dziś spełniło się jedno z moich marzeń i ten dzień zapamiętam na bardzo długo. Świętowanie? Wieczór spędzę na pewno z rodziną oraz moją dziewczyną. Jeszcze raz na spokojnie obejrzę całe spotkanie, które sobie nagram i będę do niego wracał w przyszłości. To, że strzeliłem dziś gola, nie oznacza, że doświadczeni gracze powinni czuć oddech na swoich plecach. Nie wybiegajmy aż tak daleko.

Myślę, że jeśli będę się stale rozwijał i pokazywał trenerowi, że może na mnie liczyć, to na pewno moje umiejętności będą rosły. I właśnie na tym powinienem się teraz skoncentrować.
Bramka? Jakby to powiedzieć... Myślę, że zrobiłem to, co do mnie należało. Trenerzy bardzo często podkreślają, że gra się do gwizdka sędziego i w tej akcji bramkowej tego gwizdka nie było. Wszyscy się zatrzymali, a ja się obróciłem i strzeliłem. To był instynkt. Na szczęście wpadło. Choć z drugiej strony, gdyby mnie tam nie było, to sędzia mógłby spokojnie podyktować rzut karny na Maćku Rybusie. Cóż, wielka radość, euforia i jednocześnie niedowierzanie, że to się stało. Aczkolwiek musiałem ochłonąć i grać dalej.
Na pewno miłym przeżyciem było... schodzenie z boiska przy skandowaniu trybun. Jednak równie ważne jest dla mnie to, że mogłem zdobyć tego gola i pomóc drużynie w zwycięstwie. Tym bardziej, że każda bramka jest trudna do strzelenia, bo są różne sytuacje na boisku i nigdy nie wiadomo, gdzie się znajdziemy na murawie w danym momencie.
Ludzie z otoczenia mówili mi, że jak już zaliczyłem asystę, to teraz już będzie łatwiej. Udało się zdobyć bramkę i teraz wszystko będzie szło dalej krok po kroku, czyli spokojnie będę się rozwijał.
Oczywiście cieszy to, że trener Skorża daje nam, zawodnikom wychowanym na Łazienkowskiej, szansę. Nie boi się postawić na młodzież. Tym bardziej, że Akademia Piłkarska Legii stoi na wysokim poziomie. Chłopaki z Młodej Ekstraklasy są na pierwszym miejscu w lidze i część z nich ma na tyle wysokie umiejętności, że w przerwie zimowej mogą pojechać na obóz przygotowawczy. Poza tym nasze marzenia mają ogromne znaczenie. Każdy chce grać w pierwszej drużynie, zdobywać bramki dla takiej publiczności. Ten aspekt jest bardzo wyróżniający i szalenie ważny. Zatem gramy głównie sercem, a reszta to umiejętności.

Artur Jędrzejczyk (Legia Warszawa): Na pewno cieszy to, że zaliczyliśmy kolejny mecz bez straconej bramki i co ważniejsze, wygrany. Wiedzieliśmy, że z Widzewem łatwo nie będzie, o czym przekonaliśmy się w pierwszej połowie, kiedy ciężko było dojść do dogodnych sytuacji. Natomiast już po zmianie stron przeważaliśmy i kwestią czasu było zdobycie bramki. Ta sztuka się udała dwukrotnie i z tego się cieszymy. W środę ponownie gramy z łodzianami i będzie trzeba jeszcze bardziej wyjść skoncentrowanym na te zawody.
To cieszy, że ujawniają się talenty Michała Żyro czy Rafała Wolskiego, którzy wpisali się na listę strzelców. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach będą udowadniać swoją postawę. Jednak jest również kilku starszych zawodników, którzy prezentują dobrą formę. Tym samym rywalizacja w składzie jest i to wychodzi tylko na dobre.

Maciej Rybus (Legia Warszawa): Cieszą trzy punkty i kolejny mecz zagrany na zero z tyłu. Dzięki temu awansowaliśmy na fotel wicelidera i tylko punkt straty do 1. miejsca, a należy pamiętać o zaległym meczu z Zagłębiem Lubin. Tym samym nasza sytuacja w lidze prezentuje się nieźle. Na pewno przed środową potyczką w Pucharze Polski mamy przewagę psychologiczną, bo w ich głowach będzie siedziało dzisiejsze spotkanie. Będziemy musieli to wykorzystać i przede wszystkim awansować do kolejnej rundy.
To, że kibice czekali na bramki dopiero do drugiej połowy, może wynikać z faktu, że gramy ostatnio co trzy dni i brakuje nam tego, żeby 90 minut rozegrać w bardzo dobrym stylu. Aczkolwiek cieszymy się z drugiej odsłony meczu i w konsekwencji wygranej.
O swych sympatiach kibicowskich nie chcę się wypowiadać.

Tomasz Kiełbowicz (Legia Warszawa): Na pewno nie jest łatwo wrócić na boisko po tak długiej przerwie. Tym bardziej, że ostatni oficjalny mecz zagrałem w maju i żaden sparing ani trening nie zastąpi meczu o stawkę. Myślę, że dziś nie zawiodłem, choć brakuje mi trochę ogrania, bo najnormalniej musi tego brakować po tak długiej przerwie. Czy w środę zagram? Zobaczymy co czas przyniesie.
W takim klubie jak Legia jest to normalne, że jest ciągła rywalizacja. Kadra jest szeroka i każdy chce grać. Natomiast trener stawia na konkretnych zawodników i nie tacy jak ja siedzieli lub siedzę na ławce. Teoretycznie ta czwórka obrońców, która grała w poprzednim sezonie, teraz tylko ogląda poczynania kolegów. Teraz czekamy na swoje szanse i na treningach staramy się pokazać z jak najlepszej strony i prędzej czy później ją otrzymamy. Tym bardziej, że gramy w lidze, a także w europejskich i krajowych pucharach i każdy musi kiedyś odpocząć.
Nie zastanawiałem się nad tym czy trener będzie próbował inaczej zbudować blok obronny kosztem mojej osoby, czy to z wykorzystaniem Ivicy Vrdoljaka, czy Jakuba Rzeźniczaka. Po prostu na treningach starałem się jak mogłem, bo taka jest moja rola, aby być przygotowanym w każdym momencie, że mogę wskoczyć do składu. Wierzę, że te szanse będę jeszcze dostawał.

Mindaugas Panka (Widzew Łódź): Na pewno szkoda akcji Przemysława Oziębały, który miał świetną okazję do zdobycia bramki. Jednak bramkarz Legii równie dobrze zachował się w tej sytuacji i obronił uderzenie. Szkoda. Nie wiem dlaczego tak słabo zaprezentowaliśmy się w drugiej połowie, kiedy nie oddaliśmy choćby strzału. Będziemy za trzy dni mieć okazję do rewanżu. Mam nadzieję, że będzie lepiej. Na pewno będziemy analizować, co dziś zrobiliśmy nie tak. Jednak na chwilę obecną nie jestem w stanie powiedzieć, co dziś szwankowało.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.