fot. Mishka
REKLAMA

Kibice spotkali się z Powstańcami

Redakcja - Wiadomość archiwalna

Dzięki uprzejmości właściciela Łazienkowska 3 Sports Bar&Restaurant, kibice Legii w sobotę gościli prezesa Związku Powstańców Warszawskich - generała Zbigniewa Ścibor-Rylskiego oraz wiceprezesa tej organizacji, Pana ppłk Edmunda Baranowskiego. Tuż przed godziną 12 w lokalu zgromadziła się grubo ponad setka kibiców, a także podopiecznych z akcji 1916 Uśmiechów, jak i innych osób zainteresowanych opowieściami bohaterów Powstania Warszawskiego.

Generał Ścibor-Rylski z właściwą sobie skromnością odpowiadał na zadawane pytania dotyczące życiorysu. A ten musi budzić podziw i szacunek. Podchorążowka lotnicza ukończona przed wojną, przydział do 1 Pułku Lotniczego w Warszawie, wreszcie wybuch wojny. Wrześniowy szlak Generała miał swój koniec pod Kockiem, gdzie stoczona została ostatnia bitwa polskiego Września. Jak podkreślał nasz gość, żołnierz polski wykazał w tych walkach niesamowity hart ducha, bił się do końca i była to prawdopodobnie jedyna bitwa, w której Wojsko Polskie kapitulując szło wraz z... Niemcami, których wcześniej w zażartych walkach rozbito i wzięto do niewoli. Następnie opowiadał o ucieczce z niemieckiego obozu i powrocie do Warszawy, gdzie szybko włączył się w nurt konspiracyjny. W ramach swoich obowiązków zajmował się wówczas odbiorem zrzutów Cichociemnych - wyszkolonych oficerów, skoczków spadochronowych, którzy mieli organizować ruch oporu w kraju. Jako specjalista w tej dziedzinie został przerzucony pod Kowel w celu organizacji takich przedsięwzięć na wschodnich terenach ówczesnej, okupowanej Polski. Następnie były walki w szeregach 27 Wołyńskiej Dywizji Armii Krajowej, gdzie otrzymał za męstwo i poświęcenie najpierw Krzyż Walecznych, a następnie Order Virtuti Militari po raz pierwszy. Kolejny doszedł w Powstaniu Warszawskim, o którym również Generał opowiadał we wzruszający sposób.

Pan Edmund Baranowski, jak się okazało, to wielki kibic sportowy, który jak z przysłowiowego rękawa sypał anegdotami dotyczącymi przedwojennej, sportowej Warszawy, wymieniając szereg nazwisk piłkarzy, bokserów czy lekkoatletów. Wspominał też ówczesny stadion Legii oraz imprezy, które się na nim odbywały. Nie zabrakło tez humorystycznych akcentów, kiedy nasz gość przyznał, że również jako młody człowiek usiłował dostać się na trybuny bez biletu, bowiem zawrotna kwota 50 groszy za ów bilet była rzeczywiście dla młodego człowieka wtedy sporym wydatkiem. W jednej z takich eskapad pan Edmund miał wątpliwą przyjemność zapoznania się z policyjna pałką, której twardość, jak stwierdził, pamięta do dziś :)

Wspomniał też legendarny, aczkolwiek zapomniany na skutek wojennej zawieruchy, mecz na stadionie Legii, który odbył się na kilka dni przed wybuchem wojny, a w którym zmierzyła się polska reprezentacja, z ówczesnym wicemistrzem świata - Węgrami. Do przerwy Polacy przegrywali 0-2 i nic nie wskazywało, żeby po przerwie miało się coś zmienić. Wypełniony po brzegi stadion, w ramach patriotycznej manifestacji na trybunach, odśpiewał wówczas hymn narodowy, który spowodował cud. Wygraliśmy z ówczesną piłkarską potęgą 4-2!

Trudno tu opisywać wszelkie szczegóły i anegdoty dotyczące warszawskiego sportu, które pan Edmund pamięta, jakby odbyły się wczoraj, i które barwnie dziś opisywał. Opowiadano o szeregu warszawskich klubów - Sarmacie, Orle, Drukarzu, Warszawiance, Okęciu czy Skrze, ale pojawiała się też refleksja związana z coraz mniejszą liczbą graczy o polsko brzmiących nazwiskach czy powszechna komercją dotykającą sportu. Pan Edmund opisał również swe okupacyjne przygody, w tym bardzo ciekawe akty sabotażu sprzętu produkowanego dla niemieckiej marynarki wojennej w fabryce Philipsa, gdzie nasz bohater był zatrudniony.

Koniec spotkania to burza braw ze strony kibiców Legii, a kto miał odwagę i szczęście, zebrał podpisy na kartkach, plakatach powstańczych, które wydali w tym roku nasi kibice, a niektórzy nawet dedykacje w książkach, które przezornie zabrali ze sobą. Warto tez wspomnieć, że kibice zapowiedzieli kolejne spotkania z przedstawicielami powstańczych jednostek m.in z Basztą i Parasolem. Taka lekcja historii i mix opowieści wojennych oraz tych z pogranicza sportu i życia przedwojennej stolicy z pewnością jest interesująca dla każdego, kto identyfikuje się z naszym miastem i jego dziejami.

Organizatorzy chcieli tez za naszym pośrednictwem serwisu Legionisci.com serdecznie podziękować właścicielowi oraz personelowi Sports Baru, dzięki którym spotkanie odbyło się w miłej i sympatycznej atmosferze.





fot. Mishka

Kliknij aby powiększyć:



REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.