Pretensje piłkarzy Lechii po golu Vrdoljaka - fot. Mishka
REKLAMA

Kontrowersje z meczu przeciwko Lechii

Qbas - Wiadomość archiwalna

Ponownie nie możemy mieć większych zastrzeżeń do pracy arbitra. Co więcej, mecze, które prowadzi Tomasz Musiał ogląda się całkiem dobrze, bo sędzia stosunkowo rzadko używa gwizdka, pozwalając piłkarzom na męską grę i nie szastając kartkami. Niemniej, dwa zdarzenia wymagają dokładniejszej analizy.

Pierwsze z nich to sytuacja, po której Legia wyszła na prowadzenie. Jak pokazały precyzyjne powtórki, po dośrodkowaniu Jakuba Wawrzyniaka Rafał Wolski walcząc w powietrzu o piłkę strącił ją ręką, a ta po zamieszaniu w polu karnym trafiła na 18. metr, skąd do siatki posłał ją Ivica Vrdoljak. Przyglądając się bacznie temu zdarzeniu wydaje się, że sędzia powinien przerwać grę i zarządzić rzut wolny dla gdańszczan. Z drugiej strony, trudno mieć zastrzeżenia do arbitra, bowiem nawet badanie tej sytuacji klatka po klatce nie daje pewności czy rzeczywiście było tam zagranie ręką.

Druga poważniejsza wątpliwość miała miejsce w 34. minucie, gdy po płynnej akcji zespołowej w pole karne Lechii wpadł Maciej Rybus, mijając przy tym z piłką dwóch rywali. Niestety, Vytautas Andriuskevicius trącił go w prawą stopę i "Ryba" się przewrócił. Sędzia uznał jednak, że faulu nie było i nie przerwał gry.

Całe zajście analizowali na gorąco komentatorzy Canal+, którzy zgodzili się z decyzją arbitra, gdyż według nich trącenie w stopę Rybusa nie spowodowało jego upadku.

Podobnie sytuację ocenił Sławomir Stempniewski podczas programu Liga+ Extra, który uznał, że faulu nie było, gdyż trącenie w stopę Rybusa nie doprowadziło do jego upadku. Zdaniem Stempniewskiego, karny Legii należałby się, gdyby "Rybery" został zahaczony o nogę postawną.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.