REKLAMA

Plusy i minusy po Zagłębiu

Qbas - Wiadomość archiwalna

Trudno jednoznacznie ocenić ostatnio grę Legii. Wydaje się, że "wojskowi" ciągle grają nieźle lub dobrze, ale nie na wszystkich rywali to wystarczy. Na Zagłębie wystarczyło, tym bardziej, że piłkarze czerwonej latarni nie podjęli walki i właściwie jedynie przez kwadrans w całym spotkaniu próbowali stawić czoła warszawianom. Jednak "miedziowi" to nie nasz problem, jak słusznie zauważył w pomeczowym wywiadzie Ariel Borysiuk. Przyjrzyjmy się naszym.

Pierwsze skrzypce w Lubinie grało przede wszystkim trzech piłkarzy z Łazienkowskiej. Daniel Ljuboja od początku swych występów w Legii nie zawodzi, a niewielką obniżkę formy ma już dawno za sobą. Na Dialog Arenie dał sobie świetnie radę - angażował się w grę, dochodził do sytuacji strzeleckich. Przede wszystkim jednak był bardzo ruchliwy, często zmieniał pozycje, siejąc zamęt wśród stoperów Zagłębia. Do tego popisał się bajeczną asystą (znów piętą!) i zdobył efektowną bramkę. Co ciekawe, wygrywał sprinty z rywalami!

Świetny mecz Serba, któremu dzielnie sekundował rozgrywający najlepszą rundę w życiu Maciej Rybus. To właśnie "Rybery" wykorzystał podanie Daniela, po przytomnym rozegraniu rzutu wolnego przez Vrdoljaka. A poza tym Maciek imponował szybkością, dryblingami, aktywnością i walecznością. Cieszy, że Rybus nie odpuszcza, a jak utrzyma taką dyspozycję wiosną, to spokojnie może się szykować do gry na Euro 2012. Duża klasa.

Do wyżej wymienionych dostosował się Ariel Borysiuk, grający od początku pewnie i z zębem. Świeżo upieczony ojciec czyścił środek pola, miażdżąc w zarodku ofensywne zapędy lubinian. Ważne, że bardzo uważał, by nie złapać żółtej kartki, która wykluczyłaby go z meczu przeciwko Cracovii. No i wreszcie zdobył piękną bramkę! (choć wcześniej znów kopał głównie w kapustę). Warto przy tym podkreślić, że przygotował się do uderzenia i odległość była rozsądna. Na minus także jedna głupia strata w pierwszej połowie, po której na bramkę Legii pognał Szymon Pawłowski i sytuację ambitnie ratował Ivica Vrdoljak.

Nasz kapitan zagrał tylko do przerwy i opuścił boisko z powodu kontuzji. Zdążył jednak strzelić bramkę, podążając do końca za akcją. Jeżeli dodamy do tego otwierające podanie przy pierwszym golu i bezbłędną postawę w defensywie, to ocena musi być bardzo dobra. Naharowali się z "Borysem" w środku pola, obrzydzając życie piłkarzom Hapala. Ba, zniechęcając ich!

Dobrze mecz zaczął Rafał Wolski, który grał swobodnie i dobrze współpracował z kolegami. Parokrotnie zachwycił też swoją techniką, m.in. gdy założył siatkę Bartoszowi Romaniakowi na lewym skrzydle i precyzyjnie zagrał w pole karne do Rybusa, ale ten nie wykorzystał świetnej okazji. Poza tym "Wolak" popisał się świetnym odbiorem i podaniem do "Ljubo". Młodziak od razu wyszedł na czystą pozycję, ale nie doczekał się odegrania, bowiem Serb groźnie uderzył na bramkę. Niestety, Rafał z minuty na minutę był coraz bardziej w cieniu. Nie poprowadził gry Legii, a do tego na początku drugiej połowy zamiast uderzać na bramkę w dogodnej sytuacji, to fatalnie zapętlił się w dryblingu w polu karnym.

W jego miejsce wszedł Michał Żyro, nie wnosząc nic do gry poza jednym groźnym strzałem, po którym z kontuzją opuścił boisko. Zastąpił go bezbarwny Michał Kucharczyk. Trzecim zmiennikiem był Janusz Gol i znów się nie popisał. Widoczny był tylko raz, gdy podał piłkę pod nogi rywala na własnej połowie. Na plus podanie do Borysiuka, po którym ten huknął z dystansu. Ogólnie jednak słabiuteńko.

Równie marnie zaprezentował się Marcin Komorowski. O ile do tej pory "robienie Komora" kojarzyło się z efektownym upadkiem, to niewiele zabrakło, by wczoraj nabrało nowego znaczenia. Wiadomo, że gdy "Komor" podaje prawą nogą, to trzeba zamknąć oczy i modlić się, by nie skiksował. Widocznie mikołajkowy nastrój udzielił się Marcinowi, bo w Lubinie trzykrotnie sprezentował rywalom futbolówkę, z czego raz Darvydas Sernas wyszedł sam na sam z Kuciakiem. Na szczęście trafił tylko w słupek, w czym duża zasługa też asekurującego do końca Michała Żewłakowa. Niestety, jego też nie można jakoś mocno pochwalić. Ogólnie "Żewłak" pozostawił po sobie dobre wrażenie, ale diabeł tkwi w szczegółach. Znów bowiem źle wyprowadzał piłkę, a parokrotnie stracił z oczu przeciwnika, którego miał kryć.

Nijak wypadł Jakub Rzeźniczak, zwłaszcza, że miał stanowić wsparcie dla atakujących. Chociaż przyglądając się bliżej pomysłom Macieja Skorży, to jednak boczni obrońcy od pewnego czasu nie odgrywają już takiej roli w ofensywie. "Rzeźnik" wypadł poprawnie w obronie. Nie ustrzegł się jednak błędu w 66. minucie, gdy nie upilnował Sernasa i ten nie wykorzystał świetnej okazji.

W tej samej akcji nie popisał się Jakub Wawrzyniak, który nie nadążył za Bartoszem Rymaniakiem i pozwolił mu zagrać w pole karne. Ogólnie jednak niezły występ "Wawrzyna", a wisienką na torcie była jego kapitalna asysta przy golu na 3-0.

Niewiele da się napisać o Dusanie Kuciaku, bowiem jego aktywność w tym spotkaniu ograniczała się głównie do wznawiania gry. Nieźle zachował się za to w 11. minucie, gdy pewnie obronił mocny strzał Szymona Pawłowskiego. Pytanie tylko, czy nie mógł odbić tej piłki do boku? Na minus też kolejne niepewne wyjścia do dośrodkowań.

A na koniec nasz ulubieniec Miroslav Radović, który ostatnio jest mniej widoczny i gra zrywami, ale wczoraj był niezwykle pożyteczny. Dużo biegał, przesuwał swe ustawienie względem rywali. Napracował się bardzo solidnie. Trudno przy tym oprzeć się wrażeniu, że brakuje mu nieco świeżości.

Średnia ocen dziennikarzy LL!
12. Dusan Kuciak – 3,7
25. Jakub Rzeźniczak – 3,4
6. Michał Żewłakow – 3,7
17. Marcin Komorowski – 3,1
14. Jakub Wawrzyniak – 3,7
27. Rafał Wolski – 4,0 (66' Michał Żyro - 3,3; 84’ Michał Kucharczyk – 3,0)
16. Ariel Borysiuk – 4,8
21. Ivica Vrdoljak – 4,3 (46’ Janusz Gol - 3,0)
31. Maciej Rybus – 4,9
32. Miroslav Radović – 3,9
28. Danijel Ljuboja – 5,2

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.