REKLAMA

Biblioteka legionisty: Stadiony w ogniu (+ KONKURS)

Bodziach - Wiadomość archiwalna

Rok po wydaniu "Krwi na stadionach" na rynku pojawiła się kolejna książka Michała Buczaka, będąca kontynuacją części pierwszej. Bohaterowie ci sami, tyle że teraz są już bardziej doświadczeni kibicowsko. Akcja drugiej części książki rozpoczyna się w szpitalu, gdzie wylądował jeden z bohaterów, po tym jak policja trafiła go gumowym pociskiem.

Autor opisuje kolejne przygody Marcina, Piotrka i Marka, w których nie brakuje awantur nie tylko na meczach Legii, ale i reprezentacji Polski. Dłuższa opowieść poświęcona jest walkom z Cracovią przed jednym ze spotkań "biało-czerwonych" w Warszawie oraz starciu z Anglikami przy okazji meczu obu drużyn przy Łazienkowskiej.

Wśród perypetii trójki bohaterów nie brakuje wątków miłosnych. I tak jedna z dziewczyn, która pragnęła, by kibic wybierał między nią a Legią... została sama. W końcu przyszłą żonę i matkę swojego dziecka jeden z bohaterów poznał w pociągu rejsowym, kiedy wracał... z meczu Legia - Polonia rozgrywanego w Lublinie. Książkę, podobnie jak część pierwszą, można polecić wszystkim kibicom piłkarskim w naszym kraju. Dla legionistów to lektura obowiązkowa.

"(...) Po tych słowach atmosfera uległa jeszcze większemu rozluźnieniu i młodsze towarzystwo ochoczo zaczęło wypytywać naszych trzech przyjaciół o ich przygody związane z meczami. Jeden z nich chciał się przy tym wykazać znajomością tematu i zaczął wymieniać potencjalne transfery Legii. Nie mógł jednak zrozumieć, czemu ten temat nie wywołuje wielkich emocji wśród jego rozmówców. Wreszcie zdobył się na odwagę i zapytał ich wprost.

- Marek, rozmawiacie o wyjazdach, o flagach, awanturach i tym, kto kogo gdzie oklepał. A od samego początku nawet słowa o tym, jak będą grali po przerwie. Kogo kupią, kto odejdzie...
- Bo to nie jest ważne – uciął krótko Marcin.
- Jak to nie jest ważne? – chłopak nie mógł uwierzyć w to, co właśnie usłyszał – przecież mówiliście, że Legia jest najważniejsza.
- Jakby ci tu wytłumaczyć? – Marek próbował wyjaśnić temat rozmówcy.
- Posłuchaj – tym razem zaczął Marcin – Legia to jesteśmy MY. To my, kibice jeździmy za Nią po całym kraju, to my nadstawiamy głowę, nie śpimy po nocach i wydajemy ciężko zarobione pieniądze, żeby się dostać na drugi koniec Polski. Dla nas klub to nie jest praca albo hobby.
To jest religia, sens życia i coś ważniejszego niż powietrze. Bez Legii nie byłoby nas. Ale bez nas, Legia nie byłaby tym, czym jest. To my tworzymy jej charakter, to my powodujemy, że na samo słowo "Legia" podnosi się ciśnienie w dziurach, których nawet na mapie nie ma. To słowo działa jak magnes. Legię można kochać lub nienawidzić, nikt wobec Niej nie jest obojętny. Ale to my, kibice, stworzyliśmy Jej legendę. To pokolenia kibiców, starszych od nas, jeździły po całym kraju bez eskorty policyjnej i ryzykowały swoim zdrowiem, żeby pokazać warszawski charakter. I zaznaczyć, że Legia to MY.
- No dobra, ale przecież Legia to jej piłkarze. Zdobyli już tyle tytułów, pucharów, że też chyba coś ważnego dla was znaczą.
- Słuchaj dalej młody. Piłkarze są jak dziwki, pójdą tam gdzie im lepiej zapłacą. Oni są tylko najemnymi pracownikami, którzy mają zasrany obowiązek robić to, za co im dobrze płacą. Wielu z nich, gdy przychodzi, to kłapie dziobem, jak to marzyli o grze w Legii, jak to jej kibicowali od małego itd. A potem co? Dostaną w Łodzi, Krakowie czy innym Poznaniu kilka groszy więcej i rzucają "miłość swojego życia". Zasilone konto bankowe okazuje się silniejszym obiektem uwielbienia.
- Przecież są jednak tacy piłkarze, których kibice szanują i kochają?
- Jasne, że są. To są właśnie te wyjątki, które się zdarzają i dlatego taki piłkarz jest na trybunach uwielbiany. Mamy w Legii Lucjana Brychczego, który kiedyś był najlepszym piłkarzem, a potem został w klubie i zajął się trenerką, choć jest przecież rodowitym hanysem. Był Dziekanowski, któremu szkodziło łódzkie powietrze, mimo że grał w znienawidzonym Widzewie. Otwierał okno w samochodzie, jak mijał tablice "Warszawa".

Potem był Kosecki, był swój chłop Wojtek Kowalczyk, który pierwszą premię za wygraną z Sampdorią w Pucharze Zdobywców Pucharów przepił w Parku na Bródnie. A wcześniej Władek Grotyński czy Tadzio "Ferrari" Nowak. Ale ten najważniejszy i jedyny był Kazio Deyna. Jego trybuny wręcz ubóstwiały, był w Warszawie bogiem. Cała Polska go nienawidziła za to, że grał dla Legii. Do tego stopnia, że jak strzelił bramkę dla reprezentacji na Śląskim, to z trybun rozległy się gwizdy. Ale u nas tym bardziej był kochany, żeby mu zrekompensować szykany jakich doświadczał w całym kraju za grę dla naszej kochanej Legii (...)".


Tytuł: Stadiony w ogniu
Autor: Michał Buczak
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 260
Wydawnictwo: Tifoso
Cena: 30 zł
ISBN: 978-83-932228-1-0


Krew na stadionach
Hooligans. Historia angielskiej armii chuliganów
Kowal - prawdziwa historia
Okoń
Niesforne lata 90.
Chuligaństwo stadionowe
Congratulations, you have just met the I.C.F.
Rycerze w szalikach
Understanding Football Hooliganism
Hoolifan
Spowiedź Fryzjera
Dziekan
Edward Szymkowiak
Deyna
Legijne wydawnictwa: Warszawa i Legia. 90 lat razem"
Legijne wydawnictwa: Legia 95 lat
Legijne wydawnictwa: Księga na 50-lecie
Legijne wydawnictwa: Legia Klub Warszawy (1979)
Legijne wydawnictwa: Kronika 1967-96
Legijne wydawnictwa: Roczne sprawozdania 1958 - 68
Legia Warszawa (Biblioteka Gazety Wyborczej)


KONKURS "Stadiony w ogniu"

Pierwsze trzy osoby, które prawidłowo odpowiedzą na poniższe pytanie i wyślą odpowiedź na adres konkursy@legionisci.com, otrzymają po egzemplarzu książki "Stadiony w ogniu" ufundowanej przez autora.

Pytanie: Jakie imiona noszą trzej główni bohaterowie pierwszej książki Michała Buczaka (Krew na stadionach)?

akt. 14:36 KONKURS ZAKOŃCZONY
Prawidłowa odpowiedź: Marcin, Piotrek, Marek
Najszybciej prawidłowych odpowiedzi udzielili: Grzesiek Kijewski, Michał Waśniewski i Damian Modzelewski. W sumie otrzymaliśmy 70 prawidłowych odpowiedzi. Gratulujemy i zapraszamy wszystkich do udziału w kolejnych konkursach. Ze zwycięzcami już skontaktowaliśmy się drogą mailową.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.