REKLAMA

Kątem oka - 4. tydzień z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

Transfer Ariela Borysiuka zdominował tematycznie cały tydzień. "Borys" tak bardzo chciał zostać w Legii, że musiał odejść. W kontekście jego wcześniejszych słów i przywiązania do Legii, traktowanie przez Ariela każdej oferty jako życiowej szansy wydaje się być nieco mało eleganckie, by nie powiedzieć "nieeksluzywne".

Druga strona medalu jest taka, że to władze Legii wypychają piłkarza, bo w skarbcu pustki jak na Polonii. W każdym razie, jeżeli "Borys" trafi w końcu do Brugii, to musi pamiętać, że na końcu tam wszyscy giną. A co poza tym u naszych Muppetów?

Poniedziałek. Sergio Koke, awizowany do gry w Legii, nie dogadał się z naszymi działaczami, mimo że przyleciał do Warszawy właściwie już podpisywać kontrakt. Niby wszystko było przyklepane, a tu nagle klops. Sprawa dziwna, niejasna i nikt nie chce puścić popularnej pary z ust (choć w tej temperaturze nie powinno być to takie trudne...). Portal weszlo.com sugeruje, że przyczyną mógł być stan zdrowia piłkarza, a wg "PS" to Maciej Skorża nie chciał Hiszpana, ale znając ekipę Leszka Miklasa, to równie dobrze mogło pójść o konstrukcję kontraktu. Temat kwot brutto i netto mamy przecież doskonale przerobiony. Równocześnie Daniel Ljuboja przyznał, że nigdy jeszcze nie wygrał ligi i bardzo by chciał. Cóż, patrząc na politykę transferową Legii i stan zdrowia naszych najlepszych zawodników, to na ten złoty medal "Ljubo" może sobie jeszcze poczekać...

Wtorek. Okazało się, że Marcin Komorowski odrzucił dwie intratne propozycje. Jak to określił jego menadżer Mariusz "banki, banki" Piekarski "Miałem niedawno oferty dla Marcina Komorowskiego i to tak brutalne finansowo, że 99 proc. piłkarzy by się zgodziło". Marcin podobno jednak nie chciał, bo twierdzi, że gra w dobrym klubie i dobrze zarabia. Patrząc na jego wiek, umiejętności i sposób myślenia polskich piłkarzy, trzeba wyrazić obawy o stan zdrowia popularnego "Komorynki". A może to właśnie on okazuje się najbardziej normalny w tym zwariowanym świecie?

Środa. Sporo wieści. Rybus i Radović (nominowany w plebiscycie na najlepszego sportowca Warszawy) mają zostać w Legii, która jest podobno zainteresowana jakimś skrzydłowym Cercle Brugge (tak na marginesie, nie wróży to dobrze, bo Cercle był ostatnim klubem Dejana Kelhara nim trafił na Łazienkowską), Kaiserslautern i Club Brugge rozpoczęły bój o Borysiuka, a na dokładkę ulewa nie pozwoliła "wojskowym" trenować. Nie mamy coś szczęścia do zgrupowań. Albo dziadowskie warunki, albo dziadowska aura. Na szczęście po południu się wypogodziło i legioniści mogli przeprowadzić zajęcia taktyczne przed niezwykle prestiżowym i pierwszym w historii meczem towarzyskim z reprezentacją Turkmenistanu.

Czwartek. Legia bez problemu ograła 146. drużynę rankingu FIFA 4-1, a nasz Maciunio skromnie przyznał, że spodziewał się lepszego rywala. Trudno zgadnąć jednak czego spodziewał się po kadrze producentów dywanów. Jednocześnie trener ponownie upominał się o wzmocnienia, podkreślając przy tym, że wcale tak wiele nie potrzebuje. Podobnie jak niegdyś tow. Winnicki, trzy, cztery wzmocnienia góra! Żarty się jednak skończyły po spotkaniu, gdy okazało się, że Miro Radović ma pęknięte dwa żebra, co stawia pod dużym znakiem zapytania jego występ przeciwko Sportingowi Lizbona. Kolejna pomyślna wiadomość, bo wiadomo, że na Ljuboję nie będziemy mogli liczyć.

Piątek. Tego dnia w Sejmie na wspólnym posiedzeniu obradowały Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych oraz Komisja Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki, o czym mogliście przeczytać na Waszym ulubionym portalu. Warto przy tym dodać, że poseł Jan Tomaszewski zgłosił wniosek o przerwę w obradach komisji do następnego posiedzenia Sejmu, które odbędzie się w dniach 15-17 lutego, czyli... po terminie meczu o Superpuchar. Co ciekawe, jego wniosek poparła połowa obecnych na posiedzeniu posłów... Do doszczętnej kompromitacji zabrakło jednego głosu. Mamy zatem kolejnego kandydata, do bzdury miesiąca.

Weekend. Wygraliśmy kolejny sparing, tym razem z Dynamem Mińsk, ale bazując na wypowiedziach Macieja Skorży, który wprawdzie chwalił zespół za całokształt, to wygląda na to, że brakowało niemalże wszystkiego, co niezbędne w dzisiejszym futbolu. I tak: środkowi obrońcy nieumiejętnie wprowadzali piłkę do gry, boczni nie dawali sobie rady z dośrodkowaniami w ofensywie, a atakujący zbyt szybko tracili piłkę pod presją rywali i byli nieskuteczni. Ogólnie więc obraz nędzy i rozpaczy.
W kąciku "Ulubieńcy lat minionych" bez większych zmian – "Grzeluś" nie gra, "Włodar" nie strzela, "Iwanek" bez klubu. Przegapiliśmy jednak informację, że inny faworyt Łazienkowskiej został trenerem Jubilata Izdebnik. Piotr Giza, bo o nim oczywiście mowa, znany ze swej charyzmy, silnej osobowości i charakteru, z pewnością odnajdzie się w nowej roli. Życzymy powodzenia.

Tekst tygodnia
Co mogę zrobić? Krzyczeć? Tupać? - król Maciuś I... yyy... trener Legii Warszawa Maciej Skorża o odejściu Ariela Borysiuka.

Zdjęcie tygodnia



Ariel Borysiuk (20 l.) szuka klubu...

Qbas


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.