REKLAMA

Na stadionach świata: Chicago Fire - Dallas

Piotrek - Wiadomość archiwalna

Rzadko zaglądamy za Ocean, ale dziś nadarza się ku temu okazja. Kibic Legii, Piotrek opisuje atmosferę na trybunach podczas spotkania MLS pomiędzy Chicago Fire a FC Dallas. Jak się okazuje, gospodarze mają dwa młyny, które dopingują w różnych językach. Pirotechnika na stadionach pojawia się, ale jest prezentowana przez... klubowych działaczy.

12.10.2011: Chicago Fire 1-2 FC Dallas
Ostatnie pół roku przyszło mi spędzić w Chicago na wymianie studenckiej. Uniemożliwiło mi to chodzenie na Łazienkowską, przez co mecze Legii musiałem oglądać w Internecie. Niewielką osłodą była wycieczka na mecz MLS. Chętnie podzielę się tym doświadczeniem.

Na wstępie zaznaczę, że piłka nożna w USA nie jest wcale sportem zapomnianym. Z racji ogromnej liczby imigrantów z Europy i z Ameryki Południowej można zaobserwować sporo boisk pełnych grających w "soccer". Tyczy się to również dziewczyn, i trzeba im oddać, iż potrafią kopać piłkę lepiej niż pewnie wielu z nas.

Po krótkim wstępie już konkretnie: Stadion Chicago Fire nosi nazwę TOYOTA PARK i położony jest na przedmieściach. Nie jest to ani piękny, ani zbyt duży obiekt. Mieści około 22 tysiące widzów, a każda jego trybuna ma inny wygląd. Postanowiliśmy kupić najtańsze bilety, co wiązało się z wydatkiem prawie 28 dolarów na głowę, plus opłata za parking.

Amerykanie mają ciekawy zwyczaj zbierania się przed stadionem na długo przed rozpoczęciem spotkania i robienia na terenie parkingów zakrapianego grilla. Choć sami w tym nie uczestniczyliśmy, należy im oddać, że ma to swój urok. Jest to lepiej rozwinięta forma naszych spotkań przed źródełkiem.

Po zaparkowaniu samochodu, udało nam się przejść kontrolę biletową i osobistą. Była ona nadzwyczaj mało dokładna, zwłaszcza jak na Stany Zjednoczone. Udało nam się nawet przemycić w plecaku kilka puszek z piwem. Najbardziej ekonomiczna opcja biletowa była znakomitym wyborem, ponieważ, jak się okazało po przejściu przez bramki, stadion nie jest w żaden sposób podzielony. Przeniesienie się w inny sektor było dodatkowo ułatwione, ponieważ stadion zapełnił się jedynie w połowie. Wynikało to ponoć z faktu, iż mecz odbywał się w środku tygodnia.

Na pierwszą połowę wybraliśmy się na tutejszy młyn. Pierwszą pozytywną niespodzianką był fakt, że takowy istnieje! Ba, są wręcz dwa młyny! Jak się okazało, istnieje tutaj mały konflikt pomiędzy Latynosami, a resztą ultrasów. Latynoscy ultrasi chcą dopingować w języku hiszpańskim i w sposób znany z Ameryki Południowej – bębny, śpiewy, tańce itp. Reszta stara się dopingować w formie zbliżonej do tej znanej z naszych stadionów. Mamy tu dwóch gniazdowych, bęben, flagi i piosenki bardzo podobne do naszych. Dodatkowo wszyscy w młynie stoją, a większość nawet śpiewa. Nijak ma się to do mocy i atmosfery na Żylecie, ale i tak byłem pozytywnie zaskoczony.

Pierwsze 20 minut spotkania spokojnie przestaliśmy, dołączając się momentami do dopingu. W połowie pierwszej części meczu usłyszałem "W weekend was dojedziemy!". Autorem tego pięknego zdania okazał się przechodzący obok Polak w szaliku Ruchu Chorzów. Poznał mnie po szaliku Legii, i co ważne pomylił się, bo już cztery dni później to Legia "pojechała" Ruch.

Ślązak okazał się starym imigrantem i do przerwy raczył mnie opowieściami o tym, jak to właśnie Polacy rozpoczynali ruch kibicowski i chuligański w USA. To on wyjaśnił mi również, dlaczego po drugiej stronie stadionu dopingują Latynosi oraz powiedział, iż przy okazji meczów weekendowych stadion wypełnia się w całości. Twierdził również, że w Stanach wszyscy Polacy bez względu na przynależność klubową trzymają się razem. Do historii prawdopodobnie dodana była spora doza kolorytu, ale tak czy inaczej Ślązak znacząco poprawił moją wiedzę na temat ruchu kibicowskiego w USA.

Drugą połowę spędziliśmy niedaleko latynoskiego młyna. Wyglądał niezbyt imponująco, ze względu na frekwencję, jaka w nim panowała. Myślę, że oscylowała ona w okolicach 8 osób. Niemniej ładnie grali na bębnach i innych posiadanych instrumentach. W spokoju obejrzeliśmy do końca mecz, w którym ostatecznie Chicago uległo Dallas 1-2.

Na koniec jeszcze kilak ciekawostek:
- nie było oddzielonego sektora dla kibiców gości. Kilka osób z szalikami Dallas siedziało wmieszanych pomiędzy kibiców Chicago. Według Ślązaka przy okazji ważnych meczów kibiców się oddziela, jednak warto wziąć pod uwagę, że w USA wyjazd to poważne przedsięwzięcie. Przykładowo Dallas od Chicago oddalone jest o prawie 1600 km
- na meczu pojawiła się również pirotechnika, jednak wyłącznie organizowana przez klub. Na początku spotkania wystrzelone zostały fajerwerki, natomiast po strzelonej bramce odpalono świece dymne. Wszystko to jednak, jak już napisałem, zostało zapewnione przez klub, a nie kibiców
- nad jedną z trybun wiszą koszulki najbardziej zasłużonych dla klubu zawodników. Wśród nich widnieje koszulka Piotra Nowaka, który grał tu w latach 1998–2002, strzelił 26 bramek w 114 meczach (tak przynajmniej twierdzi Wikipedia)
- podczas meczu było kilka możliwości na zgarnięcie ciekawych nagród. Po pierwsze losowano jedną osobę, która wygrywała ponad tysiąc dolarów (prawdopodobnie wysokość wygranej zależy od liczby sprzedanych biletów), dodatkowo w przerwie poleciały w trybuny koszulki klubowe Fire. Co więcej, każdy kibic dostawał dołączony do biletu kupon na darmowe frytki w okolicznym fast-foodzie oraz bon na galon mleka w supermarkecie. Moim faworytem był jednak konkurs w przerwie meczu, gdzie 4 kibiców przebierało się w strój zawodnika sumo i grało krótki mecz w kole na środku boiska... Nie wiem jak to skomentować, więc chyba nic nie napiszę.

Co do samego meczu, to nie było to nadzwyczaj porywające widowisko. Myślę, że poziom był zbliżony do naszej ligi, natomiast gra jest nieco mniej kontaktowa. Interesujący natomiast jest zwyczaj sędziów w MLS, którzy przy okazji rzutów wolnych wysypują linię z kredy, wyznaczając miejsce, gdzie może stanąć mur.

Jeśli i Ty masz ochotę podzielić się swoimi spostrzeżeniami na temat innych aren piłkarskich (i nie tylko) - pisz koniecznie na ultras@legionisci.com.

Poprzednie relacje w dziale Na stadionach.








REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.