REKLAMA

Plusy i minusy po Górniku

Qbas - Wiadomość archiwalna

Na potrzeby chwili powinniśmy zmienić nazwę rubryki na "... i minusy po Górniku". Trudno bowiem doszukać się plusów w grze legionistów. Gdyby próbować znaleźć je na siłę, to może warto docenić, że nikomu z naszych pupili nie stało się nic złego w trakcie i po meczu, budowniczowie (nie ci z Petrobudowy) stadionu za darmo obejrzeli sobie wygraną tubylców, a Nacho Novo nie obejrzał tego "obiektu" i nie uciekł od razu do Hiszpanii.
Mówiąc jednak poważnie, wyjazd na Śląsk skończył się kompromitacją. A uczestniczyło w niej 13 zawodników. Chciałoby się rzec: parszywa trzynastka...

W obrazie nędzy i rozpaczy, jaki oglądaliśmy w wykonaniu "wojskowych" w Zabrzu, na delikatne wyróżnienie zasłużył ponownie kapitan zespołu Ivica Vrdoljak. Chorwat był wprawdzie mniej aktywny niż choćby w spotkaniu przeciwko Sportingowi Lizbona, ale jeśli komuś tego plusa przyznać trzeba, to właśnie jemu. Spokój w prowadzeniu piłki, agresja przy jej odbiorze, a jednocześnie dobry przegląd pola i jedno genialne podanie do Michała Żyry w 42. minucie, którego młody zawodnik, jak to ma w zwyczaju, nie wykorzystał. Na minus jedna strata w środku pola w 74. minucie, po której Górnik powinien był podwyższyć prowadzenie.

Po japońsku, czyli jako tako, prezentował się Jakub Wawrzyniak. Niczego tym razem nie zawalił, zagrał najlepiej spośród obrońców i był najaktywniejszy pod polem karnym zabrzan. Oczywiście wszystko to mało, ale na tle wszechobecnej gamoniady wystarczy na jedno ciepłe słowo.


Praktycznie nic nie wychodziło Danielowi Ljuboji, ale przynajmniej się starał, szukał gry, cofał się po piłkę. Do tego parę udanych dryblingów, sporo nieudanych. Poza tym, tak jak wszyscy: niedokładnie, wolno, ociężale.

Maleńki plus można też dać Jakubowi Rzeźniczakowi, bo jako defensywny pomocnik dobrze asekurował kolegów z obrony, próbował walczyć, ale w ofensywnie właściwie nie istniał. A gdy już wpadł w pole karne zabrzan, to brzydko sfaulował ich bramkarza i obejrzał żółtą kartkę. Po przerwie już się nie pojawił.

Michał Żyro zaś grał zrywami i choć ogólnie słabiutko, to należy oddać mu, że od czasu do czasu starał się, szukał gry. Parokrotnie szybko i pomysłowo rozegrał piłkę z Ljuboją. Oceniając grę Michała trudno oprzeć się wrażeniu, że boi się pójść na całość. Zachowuje się jakby brakowało mu luzu i w efekcie czego knoci najprostsze sytuacje. Tak było w 42. minucie po zagraniu Vrdoljaka, gdy Żyro pięknie wymanewrował obronę gospodarzy, wraz z bramkarzem, po czym nie był w stanie wbić piłki do pustej bramki, i tak samo w 9. minucie po przerwie, kiedy po zgrabnej akcji "Żyrko" nie dograł futbolówki do wychodzącego na czystą pozycję Kucharczyka.

A teraz pora już na tych, których naprawdę nie sposób pochwalić. W bramce niepewnie spisywał się Dusan Kuciak. Wprawdzie obronił parę strzałów, ale były to uderzenia, których wyłapanie było jego obowiązkiem. Marnie grał nogami, był nerwowy, w tym raz zamachnął się łokciem, jakby chciał uderzyć rywala. Wreszcie druga bramka i po prostu klops Słowaka.

Jeśli jednak Kuciak zagrał słabo, to gra Michała Żewłakowa była prawdziwym sabotażem. Ocenę tę determinuje przede wszystkim sytuacja z 24. minuty, gdy niemal zaprosił w pole karne Prejuce'a Nakoulmę, który z łatwością zdobył bramkę. Wyglądało to tak, jakby po prostu bał się zaatakować wcześniej napastnika Górnika i dlatego od 45 metra tylko się cofał, licząc na pomoc kolegów, którzy się z nią nie spieszyli. Przykro było też patrzeć na Żewłakowa w końcówce meczu, gdy nie radził sobie z presją upływającego czasu i nie umiał nawet wykopać piłki w okolice pola karnego przeciwnika. Na plus – największa liczba odbiorów w drużynie.

Kiepsko pożegnał się z polską Ekstraklasą Marcin Komorowski. Niczego wprawdzie nie zepsuł, ale też w parze z Żewłakowem nie dawał drużynie pewności z tyłu.

Beznadziejny występ zaliczył Artur Jędrzejczyk, który całkowicie nie radził sobie Pawłem Olkowskim. Najdobitniej widać to było w 38. minucie, gdy pomocnik gospodarzy ograł "Jędzę" jak juniora i trafił w poprzeczkę. Do tego Artur kiksował, mijał się z piłką i źle się ustawiał. Jeśli dodamy do tego niemal (niemal, bo zaliczył jedno naprawdę udane wejście ofensywne w 60. min.) zerową aktywność w ataku, otrzymamy pełny obraz słabiutkiej gry naszego prawego obrońcy.

Nieporadny był też Rafał Wolski. Miał wprawdzie ze dwa przebłyski, ale przede wszystkim snuł się bez ładu i składu. Najlepiej wychodziła mu gra w trójkącie z Żyrą i Ljuboją, ale było tego zdecydowanie za mało. Nie był w stanie pokierować grą zespołu.

Janusz Gol był natomiast jakąś parodią piłkarza. Nie istniał na boisku, zawalił przy pierwszym golu (inna sprawa, że nie miał komu podać...), a na dodatek zmarnował doskonałą okazję w końcówce I połowy. Po zmianie stron w sposób niewytłumaczalny parokrotnie czekał na zagrywaną do niego futbolówkę, wstrzymując akcje naszego zespołu i dając Górnikowi czas na organizację szyków obronnych. Niebywałe, jak na podwórku.

Michał Kucharczyk zmienił w przerwie Kubę Rzeźniczaka i miał nadać dynamiki grze Legii. Zapału, pomysłu i sił starczyło mu raptem na kilka, góra kilkanaście minut. W tym czasie nie wykorzystał jednej okazji, a potem już go nie było na boisku.

Podobnie jak Michala Hubnika, który po prostu odfajkował występ. To wszystko.

Średnia ocen redakcji legionisci.com

Ivica Vrdoljak – 3,0
Dusan Kuciak – 2,7
Daniel Ljuboja – 2,6
Jakub Wawrzyniak – 2,5
Jakub Rzeźniczak – 2,3
Rafał Wolski – 2,3
Marcin Komorowski – 2,1
Michał Kucharczyk – 1,9
Michal Hubnik – 1,8
Artur Jędrzejczyk – 1,7
Janusz Gol – 1,7
Michał Żewłakow – 1,6
Michał Żyro – 1,5.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.