Rafał Wolski - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Felieton: Nie dajmy się zwariować

Lucasinho - Wiadomość archiwalna

Ile trzeba zrobić, by stać się w Polsce gwiazdą? Liczne przykłady pokazują, że niewiele. Wystarczy kilka dobrych spotkań, by zostać nazwanym objawieniem tzw. polskiej myśli szkoleniowej. Dzieje się to niestety w przypadku Rafała Wolskiego. 21 występów w lidze i 5 bramek. Taki bilans wystarcza, by wszyscy pisali o zawodniku Legii Warszawa, by ten mógł udzielać niezliczonej liczby wywiadów.
Nie jest to zarzut w jego kierunku, tylko do mediów oraz nas, kibiców.

Mamy tendencję do popadania w skrajności. Jednego dnia natychmiast włączylibyśmy piłkarza w poczet świętych, by drugiego, po pierwszym niepowodzeniu, strącać go w najgłębsze otchłanie czeluści piekielnych. Emocje udzielają się aż tak bardzo, że aż zaciemniają pracę rozumu. Jednocześnie w takich przypadkach jak ten Wolskiego ujawnia się polska cecha narodowa. Zawiść. Człowiek pewny swoich umiejętności jest wykpiwany, uznawany za zarozumialca, odsyłany na konsultacje psychologiczne. Cieszy mnie postawa Rafała otwarcie przyznającego, że poradziłby sobie w lepszych ligach niż polska. Może to niepopularne zdanie wśród fanów Legii, ale mam nadzieję, że nasz klub traktuje jako trampolinę mającą go wynieść do lepszych lig. Jeśli szczytem marzeń jakiegokolwiek piłkarza jest gra w Ekstraklasie, natychmiast powinien rzucić ten sport i udać się do urzędu pracy. Nie chodzi o to, by przedmiotowo traktować klub, jednak takie są i będą realia przez najbliższe kilka(dziesiąt) lat. Nie uznam za spełnionego piłkarza, którego górną granicę umiejętności wyznaczyła liga polska.

Rafałowi w medialnej zawierusze wobec jego osoby najbardziej przydatny jest agent. Wbrew powszechnej opinii, jest to człowiek niezbędny młodemu człowiekowi, stojącemu u progu kariery. Agenci nie są pijawkami, im też zależy na rozwoju piłkarza. Od tego zależą ich przyszłe zyski. Muszą zrobić wszystko, by zawodnik nie pogubił się w nowej rzeczywistości. Mam jednak wątpliwości, czy Cezary Kucharski to odpowiednia osoba dla niego w obecnej chwili. Jego głównym klientem jest Robert Lewandowski. Gdy Wolski najbardziej go potrzebował, Kucharski wolał brylować na łamach mediów ujawniając szczegóły rozmów z władzami Borussii Dortmund.
A sam Rafał potrzebuje w tej chwili wyciszenia oraz skupienia się wyłącznie na grze. Zamiast tego udziela niezliczonych wywiadów. Nie wiem na ile Kucharski kontroluje to co się dzieje wokół Wolskiego. Może lepszym wyborem byłby jego ojciec? Prowadził jego karierę zanim przeszedł do Legii, a Rafał mówi, że "zawdzięcza mu bardzo wiele". Najlepiej by było, gdyby zabroniono czytać mu polskie gazety oraz portale internetowe, a zainteresowanych dziennikarzy odsyłać z kwitkiem. Coś w rodzaju medialnego embarga, jakie na Mateusza Możdżenia ostatnio nałożył Mariusz Rumak, trener poznańskiego Lecha.

Nie takie talenty jak on przepadły na międzynarodowej arenie. Wystarczy przypomnieć Dawida Janczyka, którego upadek przypomina zawalenie się wież World Trade Center. Nie każdy potrafi oblać testy w drugiej lidze irlandzkiej po pobycie w CSKA Moskwa... Powoli zaczynam również rozumieć decyzje Macieja Skorży. Wielokrotnie oglądając mecze Legii domagałem się wprowadzenia Wolskiego na boisko, odchodząc od zmysłów, gdy ten nie podnosił się z ławki rezerwowych. Może trenerem kierowała jednak chęć do niewyrządzenia zbytniej krzywdy chłopakowi? Nierozważne wprowadzanie gracza do drużyny może wyrządzić poważne szkody.

Określanie go mianem gwiazdy, polskiego odpowiednika Xaviego czy Messiego (!) zakrawa jednak na kpinę. Na takie określenie trzeba sobie zapracować długotrwałą, stabilną formą, nie chwilowymi skokami dyspozycji. Mam wrażenie, że u nas nie rodzą się gwiazdy, tylko kreują je media, na zamówienie. Jak widzę konkursy w stylu "ile kilometrów przebiegnie Wolski w derbach" oraz peany na jego cześć, aż krew się we mnie gotuje. Jemu potrzeba spokoju! Prawdziwą gwiazdą będzie dopiero wtedy, gdy już nie będzie grał w Polsce, tylko w jednej z czołowej lig europejskich.
Wymieniane kwoty ewentualnego transferu również potrafią przyprawić o ostry ból brzucha spowodowany śmiechem. Postawę Marka Jóźwiaka rozumiem. Powiedzenie, że jest wart 15 mln euro jest czytelnym sygnałem – Rafał jest dla nas bezcenny i to nie w naszym interesie należy jego transfer. Jeśli jednak spotykam się z głosami, że już dziś Legia mogłaby za niego dostać od 3 do 5 mln... Nikt nie zapłaci takiej kwoty za piłkarza, który rozgrywa dopiero pierwszy pełny sezon w Polsce. To coś w rodzaju zbiorowego opętania. Mając dwóch porównywalnych piłkarzy, dajmy na to z ligi polskiej i serbskiej, droższy będzie ten drugi. To, że zawodnik sprawdził się w naszym kraju nie stanowi gwarancji sukcesu w innej lidze.
Trudno też od Rafała oczekiwać, by brał na swoje barki ciężar gry Legii, losy całej drużyny w momencie, gdy ta walczy o mistrzostwo. Ostatnia słabsza dyspozycja może wynikać z gorszej postawy Legii, zamieszania wokół niego lub tego, że już nie jest nowicjuszem. Wszyscy w Ekstraklasie poznali go, jego styl gry, mocne oraz słabe strony. Fizyczna, a wręcz agresywna, gra większości drużyn nie odpowiada Wolskiemu, przez co zdarza się, że jest wyłączony z gry. Chociażby dlatego ma jeszcze dużo czasu do nauki i cieszę się, jeśli mówi, że "szybkie odejście to nie jest dla mnie dobry pomysł". Udowadnia tym samym, że ma głowę na karku.

Sprawa Wolskiego tylko udowadnia posuchę panującą w polskiej piłce. Kilka dobrych meczów powoduje zbiorową histerię... Pozostaje tylko wierzyć, że nie namieszamy Rafałowi zbytnio w głowie i zanim odejdzie do lepszej ligi, da jeszcze sporo radości Legii Warszawa oraz być może reprezentacji Polski. W końcu wyjazd na EURO nie jest wykluczony.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.