REKLAMA

Plusy i minusy po Ruchu

Qbas - Wiadomość archiwalna

Wreszcie obejrzeliśmy zwycięstwo Legii i to w najbardziej newralgicznym momencie rundy wiosennej. Nasz zespół nie zagrał wybitnie, ale podjął zdecydowaną walkę z ambitną ekipą ze Śląska. To wystarczyło, bo umiejętności piłkarskie były oczywiście po stronie legionistów. Kości trzeszczały, wióry leciały, ale przyjrzymy się jak wypadli poszczególni piłkarze z Warszawy.

Bez wątpienia do sobotniego zwycięstwa poprowadził Legię Danijel Ljuboja. Nasz najlepszy snajper nie tylko bowiem strzelił swego 10 gola w lidze i podwyższył wynik, ale również wygrał walkę o piłkę w sytuacji, po której Legia wyszła na prowadzenie. "Ljubo" miał jeszcze kilka okazji strzeleckich, ale przede wszystkim był liderem poczynań ofensywnych naszego zespołu. Dobrze rozprowadzał akcje, w odpowiednich momentach świetnie przetrzymywał futbolówkę i doskonale grał ciałem. Oklaski.

Pochwały należą się parze naszych stoperów. Michał Żewłakow i Inaki Astiz bez problemów powstrzymali najlepszy duet napastników w Ekstraklasie. Piech i Jankowski byli właściwie bezradni przez cały mecz. Nasi obrońcy imponowali spokojem, wyczuciem i skutecznością interwencji – łącznie odebrali chorzowianom 30 piłek. Obaj także świetnie radzili sobie w powietrzu i wygrywali praktycznie wszystkie pojedynki główkowe. Jeżeli chodzi o Żewłakowa, to można jedynie mu zarzucić, że parokrotnie był zbyt głęboko ustawiony i łamał tzw. linię spalonego. Ale i tak "Żewłak" z Inakim to bez wątpienia najlepsza para środkowych obrońców w Ekstraklasie.

Równie wysoko należy ocenić występ Dusana Kuciaka, który kolejny raz udowodnił, że warto było boksować się o jego kartę zawodniczą latem ubiegłego roku. Słowak bronił pewnie, był skoncentrowany do ostatnich minut i dobrze współpracował z naszymi obrońcami. Kilkukrotnie uratował Legię przed stratą gola, broniąc bardzo groźne strzały m.in. Jankowskiego, Zieńczuka i Piecha. Na minus trzeba zaliczyć mu parę niepewnych wyjść do dośrodkowań i nieporozumienie z Astizem na początku drugiej połowy.

Cichym bohaterem spotkania z wiceliderem tabeli był zaś kapitan zespołu Ivica Vrdolajk. Po serii słabiutkich występów w jego wykonaniu, wydawało się, że może mieć duże problemy, by powstrzymać w środku pola silnych przecież chorzowian. Tymczasem Ivica, będąc jedynym defensywnym pomocnikiem, spisał się bez zarzutu. Włożył w ten mecz całe serce, bowiem walczył na całego. Zanotował 11 odbiorów, ale też wspierał kolegów w ofensywie. Przyczepić się można do niego właściwie tylko o sytuację z końcówki pierwszej połowy, gdy nie zdążył wrócić za Straką i ten bardzo groźnie uderzył na naszą bramkę. W każdym razie takiego kapitana potrzebuje Legia.

Przed spotkaniem drżeliśmy o obsadę pozycji prawego obrońcy, a tymczasem bardzo przyzwoicie spisał się na niej Jakub Wawrzyniak. Oczywiście piłkarze Ruchu wiedzieli, że po prawej stronie zagra lewonożny zawodnik i starali się mu uniemożliwiać schodzenie do lewej nogi, ale "Wawrzyn" pokazał, że nie z takimi rywalami jest sobie w stanie poradzić. Początek miał trochę niepewny, ale wraz z upływem czasu stał się zaporą nie do przejścia. Do tego starał się pomagać kolegom w ofensywie, a już samego siebie przeszedł w 68. minucie, gdy udaną przewrotką uderzał na bramkę Peskovicia. Na uwagę zasługuje też sytuacja w II połowie, gdy w ciągu kilkunastu sekund wykonał trzy skuteczne wślizgi.

Wreszcie możemy być zadowoleni z gry Michała Kucharczyka. Po pierwsze dlatego, że otworzył wynik, a po drugie śmiało poczynał sobie na obu skrzydłach. Szukał gry, przez cały czas był niezwykle aktywny, imponując przy tym szybkością. Do tego skutecznie walczył o piłkę (aż 9 odbiorów!). Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że "Kucharz" grał na blokadzie, to możemy mieć nadzieję, że jest bliski formy sprzed 1,5 roku.

Tomasz Kiełbowicz, po udanym meczu w Gdyni, potwierdził swą dobrą formę. "Kiełba" był niezwykle aktywny w ofensywie, podłączał się do wielu ataków Legii, ale przy tym biegał i walczył w obronie jak za najlepszych lat. Nagrodą za włożony wysiłek była asysta przy bramce Ljuboji. In minus – zbyt często ataki Ruchu przechodziły jego stroną boiska, zwłaszcza w drugiej połowie. Kiełbowicz nie popisał się zwłaszcza w 53. minucie, gdy łatwo dał się ograć Jankowskiemu. Na szczęście na posterunku był Kuciak. Można też przyczepić się do stałych fragmentów, po których Legia nie stwarzała zagrożenia, a ich wykonawcą był właśnie popularny "Kiełbasa". Ogólnie jednak nestor drużyny zagrał naprawdę nieźle.

Udane pół godziny zapisujemy na konto Daniela Łukasika. "Miłek" wszedł w trudnym momencie, gdy trzeba było uporządkować grę w środku pola i wywiązał się ze swego zadania bez zarzutu. Chłopak nie tracił głowy i w parze z Vrdoljakiem świetnie "czyścił" środek pola, notując przy tym aż 7 odbiorów.

Wielokrotnie czepialiśmy się Michała Żyry za jego brak zaangażowania i unikanie walki. Tym razem pokazał, że jest prawdziwym fighterem. Owszem, tracił masę piłek (aż 17, z czego 13 w drugiej połowie!), ale też z pasją starał się je odzyskać (5 odbiorów). "Żyrko" nie chował się w sobotę za plecami starszych kolegów, próbował strzelać, podawać, szukał trudnych rozwiązań. Za to należą mu się brawa. Niemniej, od zawodnika ofensywnego należy wymagać większej efektywności w działaniach. Tego Michałowi zabrakło.

Miroslav Radović po meczu stwierdził, że za to spotkanie zasłużył na małego plusika i rzeczywiście można mu go wystawić, ale wciąż to nie jest "Rado" jakiego chcielibyśmy widzieć. Na pewno ocenę podwyższa mu kapitalna asysta przy bramce na 1-0, ale drużyna potrzebuje więcej jakości w grze Serba. Tymczasem Miro za rzadko ją pokazuje. Niemniej, mecz z Ruchem to kolejny, malutki kroczek do przodu.

Znów słabo zagrał Rafał Wolski, który aż dziesięciokrotnie tracił piłkę. Jego dryblingi były nieskuteczne, podania niedokładne, podobnie jak jedyny strzał w kierunku bramki. Potrzebujemy znacznie lepszego "Wolaka" i pozostaje mieć nadzieję, że on zdaje sobie sprawę, że ostatnie spotkania były w jego wykonaniu marne.

Jeszcze bardziej niezadowolony był po meczu Nacho Novo. Hiszpan mógł zdobyć nawet dwa gole, ale ponownie zawiódł, zwłaszcza w sytuacji z 92. minuty, gdy samotnie popędził na bramkę Peskovicia i nagle z niezrozumiałych powodów zwolnił, dając się dogonić Grodzickiemu. Próbkę swych wysokich umiejętności dał za to w akcji na 2-0, gdy świetnie wyłożył piłkę Kiełbowiczowi, który dzięki temu zapisał na swoje konto asystę. Nacho to na pewno wartościowy piłkarz, ale teraz chyba za bardzo chce i niepotrzebnie się spina. Po rozmowie z nim widać też, że brakuje mu zaufania od trenera, że potrzebuje wsparcia, bo przeżywa bardzo trudne chwile. Oby przełamał się już w środę w rewanżu z Arką.

Ismael Blanco nie zdążył nic pokazać, bo zagrał raptem 1,5 minuty.

Średnia ocen redakcji legioniści.com (skala 1-6)
Danijel Ljuboja – 5,1
Dusan Kuciak – 4,9
Inaki Astiz – 4,5
Michał Żewłakow – 4,3
Ivica Vrdoljak – 4,3
Michał Kucharczyk – 4,3
Jakub Wawrzyniak – 4,2
Tomasz Kiełbowicz- 4,1
Daniel Łukasik – 3,6
Miroslav Radović – 3,6
Michał Żyro – 3,6
Ismael Blanco – 3,3
Nacho Novo – 3,0
Rafał Wolski – 2,8

UWAGA! Średnia ocen wystawionych przez redakcję nie musi być spójna z treścią "Plusów i minusów" i stanowi niezależną część tej publikacji.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.