REKLAMA

Relacja z meczu: Ogromne wsparcie rezerwowych

Fumen - Wiadomość archiwalna

Trzy tygodnie czekaliśmy na fazę finałową o awans do II ligi. Na początek koszykarze Legii zmierzyli się z GTK Gdynia. Rywal z Pomorza był dla podopiecznych Roberta Chabelskiego pewnego rodzaju zagadką, gdyż legioniści nie mieli styczności z zespołem z Trójmiasta. Na dodatek, można było usłyszeć głosy, iż z GTK łatwo nie będzie.

Te słowa potwierdziły się już w pierwszych minutach zawodów. Owszem, Tomasz Jaremkiewicz zdobył pierwsze punkty w zawodach, ale odpowiedź była natychmiastowa. "Trójka" ze strony przeciwników i zaczęło się sukcesywne odjeżdżanie gospodarzom. Przyjezdni grali dość agresywnie w obronie, podwajając legionistów. To powodowało, że akcje graczy z "eLką" na piersi stawały się nerwowe, nieprzygotowane, czego efektem były pudła Bartłomieja Błaszczyka i powracającego do składu Michała Świderskiego. Nie potrafiliśmy zdobywać punktów nawet spod kosza! Rywale odpowiadali głównie kontrami przeplatając je rzutami osobistymi. To pozwoliło podopiecznym Roberta Knapa prowadzić 29-17 po pierwszej kwarcie.

Robert Chabelski miał sporo uwag pod adresem swoich zawodników. Legioniści zaczęli spokojniej i uważniej konstruować swoje akcje. Efektem tego było zmniejszenie strat do 6 punktów. Dodatkowo gdynianie mieli problemy z faulami i kwestią czasu było, jak gospodarze zaczęli stawać na linii rzutów osobistych. Wydawało się, że Legia dogoni rywali do przerwy lub chociaż zmniejszy straty do 2-4 punktów. Nic z tego. Po akcjach Marcina Chojeckiego (1 osobisty i akcja za 2 punkty), rywale poprowadzili akcję do końca drugiej kwarty i zakończyli ją celnym rzutem nad Rafałem Piesio. Na zegarze 31-40 i dość minorowe nastroje kibiców, którzy od początku głośno wspierali swój zespół.

W trzeciej kwarcie zaczęliśmy oglądać złe miłego początki. Niedokładne podania, głupie straty doprowadzały do furii fanów oraz sztab szkoleniowy Legii. Na domiar złego mocno dawał się we znaki Jarosław Trojan, który dzięki swemu wzrostowi dominował "na deskach". Sygnał do odrabiania strat dał dopiero Łukasz Zajączkowski. Szybko zdobył 4 punkty i w ślad za nim poszedł Piotr Nawrot, ale na tablicy przewaga wynosiła 8 punktów! Rywale ponownie nie potrafili zapanować nad faulami i nim upłynęło 5 minut trzeciej odsłony, po stronie GTK było 5 przewinień. Ponownie dobrym zagraniem popisał się kapitan zespołu i na tablicy było już 40-46. Robert Chabelski miał dziś spore wsparcie w zawodnikach wchodzących z ławki. Tomasz Rudko swymi akcjami powodował uśmiech na twarzach stołecznych kibiców. Dodatkowo po jednej z nich, faulowany był pod koszem Tomasz Jaremkiewicz. Zawodnik z numerem "5" na plecach pewnie wykorzystał dwa osobiste i zrobiło się 48-48! Co na to rywale? Nie potrafili odpowiedzieć w żaden sposób. Na 2 min. 45 sekund przed końcem trzeciej kwarty Legia ponownie wyszła na prowadzenie za sprawą Tomka Rudko! Na trybunach szał, amok i trans! Rywale przerwali tę serię 10-0, ale ostatnie słowo należało do Rafała Piesio, który swym rzutem ustalił rezultat na 56-53!

Rafał Knap, który przez moment nawet klękał na parkiecie posłał w bój swych graczy. Ponownie pod koszami legionistów Trojan siał małe spustoszenie. Na dodatek szybko czwarty faul złapał Nawrot i za niego wszedł Bartek Błaszczyk. Jednak tym razem Legia zdołała odeprzeć napór rywali. Ponownie ciężar gry wziął na siebie "Zając". Dwie zbiórki w obronie i celny rzut za 3 punkty dał prowadzenie 65-58! "Legia kosz, allez, allez!" trzęsły się ściany hali. Samego siebie przechodził Paweł Podobas, który po słabej pierwszej połowie, popisywał się świetną skutecznością. Podwajający legionistów rywale zostawiali pustą drogę do kosza. Bezlitośnie wykorzystywał to Piotr Nawrot. Efekt? 74-64 i było już jasne, że zwycięstwo trafi do ekipy Roberta Chabelskiego. To GTK grało teraz nerwowo, szybko, bez pomysłu, gubiąc się w ataku. Zupełnie inaczej niż Legia, która miała ogromne wsparcie wśród rezerwowych. Dość powiedzieć, że wchodzący z ławki zdobyli aż 52 punkty! Sekundy szybko upływały na zegarze, jeszcze minuta, jeszcze czas dla gości, jeszcze rozrysowanie ostatnich akcji, jeszcze nieudane próby za 3 punkty ze strony Trojana i spółki i... Koniec! Legia wygrywa 84-73 i robi pierwszy, spory krok do awansu do II ligi.

Jednak jedna jaskółka wiosny nie czyni. Kluczem do sukcesu może okazać się sobotni pojedynek z UKS Kielno. Warto dodać, iż właśnie z nimi legioniści mają do wyrównania rachunki. To właśnie kielnianie, jako jedyni w sezonie pokonali warszawski zespół. Teraz czas na rewanż!

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.