Statystyki w meczu z Ruchem

Legia Warszawa nie dała najmniejszych szans Ruchowi Chorzów i pewnie zwyciężyła w finale rozgrywek o Puchar Polski. Legioniści całkowicie zdominowali rywali i nawet przez chwilę losy pucharowej potyczki nie były zagrożone. Potwierdzają to meczowe statystyki, które prezentujemy poniżej.

Przez 90 minut meczu w Kielcach legioniści oddali 12 strzałów na bramkę chorzowskiego golkipera. We wtorkowy wieczór piłkarze Legii mieli bardzo dobrze wyregulowane celowniki i aż siedem uderzeń zmierzało w światło bramki. "Wojskowi" byli szczególnie aktywni w pierwszej części spotkania, gdy oddali sześć celnych strzałów i zdobyli dwa gole. W tym samym czasie rywale ani razu nie uderzyli celnie na bramkę Dusana Kuciaka. Piłkarze Ruchu aktywniejsi stali się dopiero pod koniec spotkania, gdy losy meczu były już rozstrzygnięte. Trzy celne strzały nie dały im jednak gola.

Spośród legionistów na bramkę Michala Peskovicia najczęściej uderzał Michał Kucharczyk. Napastnik Legii oddał cztery strzały, ale gola nie udało mu się zdobyć. Najwięcej powodów do radości miał Danijel Ljuboja, który na bramkę zamienił swoje jedyne uderzenie.

W klasyfikacji strzelców legioniści okazali się zdecydowanie bardziej aktywni od rywali. Piłkarze Macieja Skorży przekroczyli przepisy 19 razy. Rywale tylko osiem razy popełniali faule.

Wśród legionistów najczęściej przepisy przekraczał Janusz Gol, który sześć razy popełniał faule. Twardo zagrał także Artur Jędrzejczyk. Prawy obrońca Legii na swoim koncie zapisał cztery przewinienia.

Gracze Ruchu rzadko przekraczali przepisy, a gdy już to czynili, to najczęściej dostawało się od nich Ivicy Vrdoljakowi. Kapitan Legii w nieprzepisowy sposób powstrzymywany był trzy razy.

Porównanie liczby strat i odbiorów potwierdza, że Legia zdominowała Ruch. Legioniści zanotowali 74 odbiory i 45 strat. Tytaniczną pracę w środku pola wykonał Ivica Vrdoljak, który zanotował 15 odbiorów. Bardzo dobrze wypadła też linia obrony "wojskowych".

W klasyfikacji strat przewodzi Michał Żyro. Mimo to młody legionista wtorkowy wieczór będzie wspominał bardzo dobrze. Z jednej strony miał dziesięć strat, ale z drugiej miał też udział przy dwóch pierwszych golach dla Legii, a trzecie trafienie dołożył osobiście.