Jan Urban - fot. Legionisci.com
REKLAMA

Jan Urban świadomy problemów w obronie

Fumen - Wiadomość archiwalna

W meczu towarzyskim z Borussią Dortmund piłkarze Legii już 4. minucie stracili bramkę. Spora w tym "zasługa" Marko Sulera, który będąc tuż pod własną bramką nie opanował piłki, pozwalając Robertowi Lewandowskiemu na pokonanie Dusana Kuciaka z bliskiej odległości. Po meczu Jan Urban nie krył, iż takie błędy nie mogą się przytrafiać w kolejnych spotkaniach.

"Nie da się ukryć, że straciliśmy bardzo głupią bramkę. Gdybyśmy jej od razu nie stracili, to ten mecz zupełnie inaczej by wyglądał. A tak, przegrywaliśmy 0-1, rywale przeprowadzili jeszcze kilka akcji ofensywnych i w głowach zawodników mogło zaświtać, że może skończyć się na ośmiu bramkach. Wtedy ten komfort psychiczny jest inny. Stąd mogła ta nasza gra wyglądać tak, a nie inaczej. Ostatecznie na kompromitacji się nie skończyło" - stwierdził trener Legii.

Szkoleniowiec jest w pełni świadomy obecnej sytuacji w bloku obronnym. "O ile w linii pomocy mam kłopot bogactwa i zapowiada się zaciekła walka o wyjściowy skład, o tyle w obronie mam bardzo dużo pracy. Marko Suler ma bardzo dobre momenty, ale przytrafiają mu się także kardynalne błędy, a to niedopuszczalne u obrońców, nie tylko środkowych. W związku z tym zdecydowałem się na inny wariant w drugiej połowie" - powiedział Urban.

Najwięcej negatywnych opinii zbiera wspomniany Suler, który nie pierwszy raz popisał się niefrasobliwością w obronie. "Mam nadzieję, że błędy Marko wynikają z przetrenowania, bo to byłby najmniejszy problem. Wtedy piłkarz może dojść z czasem do optymalnej formy fizycznej. Jeśli problem leży w koncentracji, to też można nad tym popracować, choć to wymaga większego wysiłku. Mam nadzieję, że on nie zaczyna meczów zestresowany. Jeśli tak, to może być przyczyną jego dalszej postawy. Jemu przytrafia się błąd i on przez kilka minut myśli o tym, co zrobił. To powoduje, że nadal gra nerwowo, aż do czasu, gdy opanuje swoją psychikę" - snuł przypuszczenia opiekun warszawskiego zespołu.

"Ile daję mu czasu na dojście do formy? W piłce tak już jest, że dostaje się ileś tam szans i później trzeba czekać na kolejną. Na dzień dzisiejszy mamy nominalnych trzech stoperów i oni walczą o miejsce w składzie. W drugiej połowie spróbowałem innego wariantu, bo uważałem, że taka możliwość istnieje, aby to Artur Jędrzejczyk grał na stoperze. Jednak do tej opcji potrzebuję jeszcze odbudowanego Kuby Rzeźniczaka. Wtedy taki wariant wchodziłby w grę" - zdradził swoje plany Jan Urban.

Pytanie tylko, czy "Jędza" faktycznie jest odpowiednim partnerem dla Michała Żewłakowa? "Wydaje mi się, że Artur może poradzić sobie na tej pozycji. Ma ku temu wszystkie atuty. Gra bardzo dobrze głową. Jeśli byśmy grali wysuniętą defensywą, to wówczas dysponuje niezłą szybkością. Wtedy trudno z nim wygrać pojedynek biegowy. Na pewno zostaje kwestia jego wyprowadzania piłki z obrony, bo to trochę inaczej wygląda u bocznego defensora, a inaczej u środkowego" - ocenił walory Jędrzejczyka szkoleniowiec.

Sam zainteresowany stwierdził: "Cieszę się, jeśli trener widzi mnie również jako środkowego obrońcę. Zobaczymy jak to będzie dalej wyglądało. Wiadomo, że teraz był tylko sparing, więc nadarzyła świetna ku temu okazja, aby popróbować nowych wariantów. To z kolei przekłada się z korzyścią dla trenera oraz samego piłkarza, bo jeśli szkoleniowiec ma zawodnika, na którego może liczyć w różnych okolicznościach, na różnych pozycjach, to może to wyjść tylko na plus."

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.